Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komu przeszkadzają anteny w koronie Zbawiciela ze Świebodzina

Janusz Michalczyk
archiwum
Rzeczywistość bywa trudna do ogarnięcia. Weźmy choćby fakt, że wielu polskich katolików nie lubi i nie rozumie papieża, co tylko pozornie jest zaskakujące, skoro Franciszek wywodzi się z Ameryki Południowej i nigdy nie miał okazji walczyć z komunistami, za to dobrze poznał charakter prawicowej junty wojskowej, mordującej przeciwników z Jezusem na ustach.

Ale nie jest tak, że tylko tradycjonaliści mają pretensje do Franciszka. Po liberalnej stronie nie mogą się nadziwić, dlaczego papieżowi zdarza się promować zaciekłych konserwatystów - np. z Łodzi do Krakowa wysłał arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Jeden ze znawców stosunków w Watykanie ma na to prostą, choć trudną dla nas do przełknięcia odpowiedź: papież mało interesuje się Europą, a już Polską nie zawraca sobie głowy.

Niemniej w otoczeniu papieża roi się od osobników, którzy głoszą zaskakujące poglądy - takich jak kardynał Reinhard Marx, przewodniczący Episkopatu Niemiec. Stwierdził on ostatnio, że za niewłaściwe uważa wieszanie krzyży w urzędach państwowych, do czego ma dojść w Bawarii po 1 czerwca z inicjatywy lokalnych władz. Kardynał przeciwny krzyżowi w miejscach publicznych? Dla Polaków to dziwaczne. To jakby generał zabraniający żołnierzom strzelania ostrą amunicją.

O co chodzi kardynałowi? Nie ukrywa, że zirytował się na premiera Bawarii Markusa Södera, który najpierw przeforsował nowe przepisy, a potem, nie czekając nawet, aż wejdą w życie, jako pierwszy powiesił krzyż przy wejściu do siedziby swojego urzędu, co niektórzy komentatorzy skojarzyli ze zbliżającymi się wyborami. Po co im w ogóle krzyże w urzędach? Aby wyborcy dostali jasny komunikat, kto będzie ich bronił przed muzułmańskimi uchodźcami. W tle jest bowiem spór między rządem Bawarii a tym kierowanym przez Angelę Merkel.

Mówiąc krótko - według kardynała premier bezczelnie posłużył się krzyżem do manipulowania opinią publiczną. U nas trudno wyobrazić sobie ważnego dostojnika kościelnego, który broniłby krzyża przed cynicznymi politykami. Mieliśmy nieśmiałe sygnały tego rodzaju od kard. Kazimierza Nycza przy okazji skandalu z obrońcami krzyża przed pałacem prezydenckim po katastrofie smoleńskiej, ale temperatura konfliktu była wówczas tak wysoka, że nikt nie miał ochoty wkładać ręki do ognia.

Osobna historia to wykorzystywanie krzyża w celach zarobkowych. Na wieńczących kościelne wieże krzyżach wiszą czasze anten transmitujących sygnały telefoniczny, telewizyjny, internetowe i nikomu to nie przeszkadza, choć nie służą przecież do łączności z Niebiosami. Może zresztą nie ma się co upierać, że to pomieszanie sacrum z profanum, jeśli dla laika owe niewidoczne sygnały to i tak jakaś magia.

Wydaje się natomiast, że sam Syn Boży jest bardziej chroniony przed komercjalizacją. Świadczyć może o tym postanowienie władz diecezji, które nakazały proboszczowi ze Świebodzina, by usunął anteny umieszczone w koronie Zbawiciela, na szczycie liczącej 36 metrów wysokości figury Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Zauważono je zupełnie niedawno na zdjęciach wykonanych z drona, bo wcześniej patrzącym z dołu wydawały się klejnotami w koronie. Na miejscu proboszcza odwołałbym się do Watykanu. Wątpię, by Franciszkowi przeszkadzały anteny w koronie na polskiej prowincji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska