Wydarzenie wpisuje się w cykl prowadzonego od kilku lat projektu „Ocalamy”, organizowanego wspólnie przez Oddział IPN we Wrocławiu wraz z Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim. - Dzisiaj upamiętniliśmy kolejnego żołnierza zamordowanego przez NKWD w kwietniu 1940 r., tym razem funkcjonariusza Policji Państwowej II RP. Jego rodzina po wojnie zamieszkała we Wrocławiu i tutaj postawiła swojemu mężowi i tacie symboliczny grób. Jak wiemy, na Dolnym Śląsku żyje wiele rodzin, którzy stracili bliskich w miejscach kaźni polskich elit, w tym w Zbrodni Katyńskiej, dlatego to nie pierwszy symboliczny grób policjanta objęty akcją „Ocalamy” – mówi „Gazecie Wrocławskiej” Damian Mrozek, doradca wojewody ds. kontaktów z organizacjami pozarządowymi i kombatanckimi.
W uroczystości uczestniczył syn śp. Aleksandra Kacprzyńskiego, Bogusław, a wnuk Piotr Kacprzyński w imieniu licznie przybyłej rodziny, odebrał z rąk Jarosława Kresy, wicewojewody dolnośląskiego oraz Pawła Rozdżestwieńskiego, dyr. Oddz. IPN we Wrocławiu okolicznościowy dyplom z insygnium „Ocalamy”. Nie zabrakło salwy honorowej, wspólnej modlitwy oraz okolicznościowych przemówień.
- Dla Dolnośląskiej Policji to wielki zaszczyt móc uczestniczyć w programie „Ocalamy”. W programie, który powoduje, że pamiętamy o naszych Bohaterach, pielęgnujemy tę pamięć, by nigdy jej nie utracić. Naród, który traci pamięć, traci sumienie! - mówił do zgromadzonych z-ca komendanta Policji Dolnośląskiej, inspektor Mariusz Bużdygan.
Ks. prot. Kanonik Grzegorz Cybulski, kapelan prawosławny Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu przywołał pamięć żony Kom. Kacprzyńskiego – Józefy, syna Wiesława wraz z żoną Eugenią, którzy w latach 1940-1946 byli zesłańcami Sybiru – za to, że ich ojcowie byli Policjantami Policji Państwowej II RP. „Tylko guziki nieugięte przetrwały śmierć świadkowie zbrodni z głębin wychodzą na powierzchnię jedyny pomnik na ich grobie..” - cytował duchowny, wplatając do wiersza „Guziki” Zbigniewa Herberta, słowa: „...i dymi mgłą katyński las i powiewa dziś rędziński las…” - nawiązując do przejmującego chłodu i wiatru, jaki panował tego dnia na cmentarzu, położonym na wzgórzu tego peryferyjnego wrocławskiego osiedla.
- Dzisiejsza uroczystość, to kolejne wielkie przeżycie i ogromne emocje, jakich doświadcza rodzina oraz wszyscy jej uczestnicy – mówi nam tuż po jej zakończeniu Jarosław Kresa, wicewojewoda dolnośląski, osobiście zaangażowany w akcję „Ocalamy”. - Ta pamięć jest niezbędna i pozwala nam trwać jako narodowi. Jesteśmy ją winni naszym przodkom, ale też musimy zachować ją dla tych, którzy przyjdą po nas - to dla nich musimy ten depozyt przenieść w przyszłość. Jak pokazują dzisiejsze wydarzenia na Ukrainie - widzimy, że historia nadal trwa i jeśli wydawało nam się, że żyjemy już w bezpiecznym i spokojnym świecie, to jednak tak nie jest. Musimy to zrewidować, musimy być czujni i po to, żeby pokój trwał i żebyśmy żyli w zgodzie, potrzebne jest rozliczenie zbrodni, jakich dokonało i dokonuje nadal imperium moskiewskie. Jak widać, zbrodnie Moskwy to nie tylko czasy komunizmu, ale i te wcześniejsze oraz jak widać obecne. Historia zatem trwa, ale ja wierzę, ze dobro zawsze będzie triumfować. Dzisiaj reprezentuje je Ukraina, która walczy o pokój zarówno w naszym państwie, ale też w całej Europie, nawet tej Zachodniej – dodał wicewojewoda.
Przy okazji piątkowej uroczystości warto dodać, że w tym samym dniu w radzieckie NKWD zabiło w Katyniu por. Janinę Lewandowską, uznawaną ze jedyną kobietę zamordowaną w tej okrutnej zbrodni. Wtedy, w 1939 i 1940 r. przez pewien czas oboje wraz z Komendantem byli przetrzymywani w obozie jenieckim w Ostaszkowie, a dzisiaj także oboje mają swoją wspólną powojenną „wrocławską” historię. To symboliczny grób Komisarza Kacprzyńskiego na cmentarzu w Rędzinie i czaszka por. Lewandowskiej, która po ekshumacji w 1943 r. trafiła z Katynia do Zakładu Medycyny Sądowej w ówczesnym Breslau i była tam w tajemnicy ukrywana do 1997 r. Po kilkuletnich badaniach udało się ją zidentyfikować i w 2005 r. została pochowana w rodzinnym grobie w Lusowie na Wielkopolsce.
- Szacunek dla zmarłych jest miarą naszego człowieczeństwa, niestety w ostatnich dniach na cmentarz wojenny w Charkowie spadły rosyjskie bomby, nekropolia na której spoczywają polscy żołnierze, ofiary Zbrodni Katyńskiej została poważnie uszkodzona i trzeba to traktować jako czyn zbrodniczy. Komisarz Kacprzyński , który został bestialsko zabity w Twerze, 22 kwietnia 1940 r. wpisuje się w tę pamięć, dlatego musimy dzisiaj ciągle przypominać o tym, co wydarzyło się 82 lata temu i co dzieje się dzisiaj z polskimi grobami w Charkowie – dodaje na koniec Damian Mrozek.
Aleksander Kacprzyński ur. 1900 r. w Nowym Mieście nad Pilicą, funkcjonariusz Policji Państwowej od 1923 roku. W latach 1934-1939 w stopniu Przodownika pełnił funkcję komendanta posterunku w miejscowości Husak w powiecie brzeskim. Pod koniec października 1939 roku został aresztowany przez NKWD i osadzony w obozie dla polskich jeńców wojennych w Ostaszkowie. Na mocy decyzji Biura Politycznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego z 5 marca 1940 roku został wraz z kilkoma tysiącami innych jeńców z obozu w Ostaszkowie zamordowany w piwnicach budynku Obwodowego Zarządu NKWD w Kalininie (obecnie Twer) przy ul. Sowieckiej, a następnie skrycie pogrzebany na terenie ośrodka wypoczynkowego NKWD w Miednoje.
Obecnie spoczywa na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje.
Źródło: IPN
- Lata 90. we Wrocławiu. Może nie było pięknie, ale miasto miało swój urok!
- Kolejna obywatelka Ukrainy zgwałcona we Wrocławiu. Podejrzany to partner jej matki
- Tragedia na Legnickiej. Nie żyje młoda kobieta, którą znaleziono nagą przy budynku
- Pociągi wrócą na Dworzec Świebodzki dzięki programowi Kolej Plus. Kiedy?
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?