Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolekcjoner żywych serc we Wrocławiu. Niezwykła wystawa w OpEnheim [ZDJĘCIA]

Nadia Szagdaj
Nadia Szagdaj
Od 6 września w OpEnheim można oglądać niezwykłą, pośmiertną wystawę Christiana Boltanskiego, twórcy Archiwum Serc na wyspie Teshima w Japonii. Na widzów czeka wiele niespodzianek.
Od 6 września w OpEnheim można oglądać niezwykłą, pośmiertną wystawę Christiana Boltanskiego, twórcy Archiwum Serc na wyspie Teshima w Japonii. Na widzów czeka wiele niespodzianek. Olga Rachwalak
Od 6 września w OpEnheim można oglądać niezwykłą, pośmiertną wystawę Christiana Boltanskiego, twórcy Archiwum Serc na wyspie Teshima w Japonii. Na widzów czeka wiele niespodzianek.

Od 6 września można we wrocławskim OpEnheim oglądać minimalistyczną ale sugestywną i z pewnością intymną wystawę prac francuskiego artysty Christiana Boltanskiego, przygotowaną przez jego życiową partnerkę, także artystkę - Angelikę Markul. Wystawa nosi tytuł "6 septembre Hommage à Christian Boltanski".

Kuratorką jest Milada Ślizińska, która podczas otwarcia mówiła. - Bolatnski uwielbiał obchodzić urodziny, przywiązywał do tego święta ogromną wagę. Byłby zachwycony gdyby widział ilość gości w dniu otwarcia wystawy, który właśnie na te urodziny przypada.

Po wejściu na wystawę widzimy gruby płaszcz otoczony kolorowymi światłami. To płaszcz artysty. - On często robił podobne instalacje ze znalezionych na śmietnikach płaszczy - wspomina Angelika Markul. - Ten akurat przejechał z nim pół świata, ale w końcu go zmęczył, bo był zbyt ciężki. Wymienił go na inny, a ten ofiarował mnie. Długo leżał w kartonie - przyznaje.

Płaszcz niby anioł unosi się nad zwiedzającymi. Ale ducha Boltanskiego czuć najbardziej w kolejnej sali, w której rozlega się rytm bicia serca. W tenże rytm, przygasa i rozbłyska światło, a wraz z nim czarne lustra różnych wielkości, umieszczone na białych ścianach. To nagranie bicia serca zmarłego artysty.

Angelika Markul i Christian Boltanski wymienili się "sercami" i od tamtej pory artysta kolekcjonował nagrania pochodzące od różnych "ofiarodawców". Projekt prowadzony był od roku 2005 w różnych miastach Europy, a w 2011 zawitał do Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. "Serca" były kopiowane 3 razy. Jedno z nagrań otrzymywał "dawca". Jedno pozostawało u organizatora akcji, a jedno trafiało do Japonii, na wyspę Teshima, gdzie Boltanski utworzył Archiwum Serc.

- Dziś można posłuchać bicia bliskiego zmarłego: osoby, czy zwierzęcia. Wszystkie zgromadzone są w japońskim archiwum. Już sama podróż tam, odbyta po to by posłuchać bicia serca ukochanej osoby jest formą pielgrzymki, bo na Teshimę trzeba przecież dotrzeć. To prawdziwy hołd - tłumaczy Angelika Markul. A archiwum na Teshimie można usłyszeć serca ponad 35 tysięcy ludzi i zwierząt.

Na swoich wystawach Boltanski wykorzystywał jednak bicie własnego serca lub... jego psów. - Już czasem nie pamiętał, które jest które - żartuje jego partnerka.

W OpEnheim bije z pewnością serce artysty. Każdy zaś widz, stanowi część tej niezwykłej instalacji, odbijając się w lustrach w rytm rozbłyskającego światła, czy rzucając cień na ścianę. Zresztą, Boltanski lubował się w cieniach, co widać w kolejnej sali.

Tu wysoko na ścianie znów znajdziemy światła, tym razem otaczające zdjęcie artysty, który takie właśnie instalacje tworzył na własnych wystawach. Boltanski patrzy na nas z góry, lecz jest ktoś ponad nim. To "Anioł", a przynajmniej tak nazywał go artysta, porównując go do swojej partnerki. Rzuca on jednak na ścianę dość niepokojący cień, który z każdej perspektywy wygląda nieco inaczej. Jego kształt przywodzący na myśl raczej pogańskie wierzenia, przypomina sztukę artystów ludowych.

Ale cieni jest więcej. Po przeciwnej stronie od zdjęcia Boltanskiego zobaczymy cały ich spektakl, zaglądając przez małe okienko. Do pomieszczenia nie wolno nam wejść, gdyż instalacja jest krucha, niewielka i bardzo precyzyjna. Możemy za to podziwiać niezwykłe widowisko malujące się na ścianach zamkniętego pokoju.

Angelika Markul wspomina, że jej partner karmił ją małymi krążkami serowymi owiniętymi w wosk, którego używał potem do tworzenia modeli do cieni. - Mawiał: ty jedz, ja będę tworzył - opowiada.

W ostatnim już pomieszczeniu możemy na chwilę przycupnąć na ławce, by poznać kolejny projekt Boltanskiego. Składa się na niego 500 minutowych filmów, przez co jeśli odwiedzimy wystawę kilka razy, prawdopodobnie nie trafimy na ten sam zestaw ujęć. Artysta nagrywał obrazy, czasem kojące, czasem drażniące, a czasem takie przy których wzbiera w nas niecierpliwość. Ułożone są tak, by wzbudzać w widzach skrajne emocje, które przecież powinny towarzyszyć dobrej sztuce.

- Nie jest to pierwsza wystawa Boltanskiego we Wrocławiu ale pierwsza u nas. I pierwsza taka - podkreśla Kamila Wróbel z OpEnheim.

Dość skromna ekspozycja ma faktycznie wielki urok. Jej główną składową są emocje, które wywołuje. Drugą, jak sądzę najmocniejszą stroną - wymierny udział nas samych we wspólnym tworzeniu dzieł z nieżyjącym już artystą, który poprzez lustra i cienie zdaje się nam przyglądać. Każda wizyta na "6 septembre Hommage à Christian Boltanski" będzie więc inna. Nasz odbiór będzie poniekąd zależeć od naszego stroju czy nastroju ale także od pory dnia, pogody, czy ilości innych zwiedzających.

Christan Boltanski zmarł w wyniku ciężkiej choroby w wieku 76 lat, 14 lipca 2021 roku, w Paryżu. Całe swoje życie artystyczne poświęcił zagadnieniom związanym z przemijaniem czy moralnością. Bohaterami jego prac nierzadko byli ludzie lub to co do nich należało albo się nimi wiązało.

Wystawa potrwa do 15 stycznia 2023 roku. Wstęp na nią to koszt od 1PLN do 8PLN.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska