Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna kontuzja Jakuba Krzewiny. Nie pojedzie na mistrzostwa Europy?

Jakub Guder
Rekord życiowy Jakuba Krzewiny na 400 m to 45.11. W czerwcu w Chorzowie pobiegł 46.06. Potem było już tylko gorzej
Rekord życiowy Jakuba Krzewiny na 400 m to 45.11. W czerwcu w Chorzowie pobiegł 46.06. Potem było już tylko gorzej fot. karolina misztal
Jakub Krzewina zmaga się z zapaleniem kaletki ścięgna Achillesa i nie wiadomo, czy pojedzie na sierpniowe mistrzostwa Europy do Berlina.

Jakub Krzewina jeszcze w marcu poprowadził naszą sztafetę 4x400 m do halowego mistrzostwa i rekordu świata. Wydawało się, że po serii kontuzji ten rok wreszcie będzie należał do niego. Cel był jasny - złamanie wreszcie bariery 45 sekund, co mogłoby dać na mistrzostwach Europy w Berlinie finał, a może i szansę na medal. Wiele wskazuje jednak na to, że ten sezon będzie dla niego stracony. Wszystko przez kontuzję.

Sprinter Śląska Wrocław reprezentował Polskę w weekend na lekkoatletycznym Pucharze Świata w Londynie, gdzie w biegu indywidualnym zajął szóste miejsce. Nie pozycja, ale czas był niepokojący, bo wynik 46.89 oznaczał, że coś jest z Krzewiną nie tak. W kończącej zawody sztafecie już nie pobiegł. Zasięgnęliśmy języka u źródła, czyli u jego trenera.

- No cóż - nie wygląda to najlepiej - mówi Marek Rożej. - Jakub ma zapalenie kaletki ścięgna Achillesa i przez to pojawiają się ograniczenia. Biega, jak biega. Nie jest w stanie się odbić, a że jego krok normalnie jest krótki, to teraz wygląda to jeszcze gorzej - mówi zasmucony szkoleniowiec.

Taka dolegliwość na szczęście nie wymaga interwencji chirurga, ale marne to pocieszenie zważając na fakt, że już 6 sierpnia zaczynają się mistrzostwa Europy w Berlinie.

- No cóż - leczy się to odciążając nogę i robiąc przerwę w treningu. My z tą kontuzją przepracowaliśmy właściwie cały obóz, bo ból pojawił się miesiąc temu - tłumaczy Rożej. Skąd zatem decyzja o starcie w miniony weekend w Londynie?

- Są dni, że ten ból przechodzi i Kuba trenuje normalnie, na zwykłych szybkościach. W Cetniewie jednak był już większy. Myśleliśmy, że może w Londynie będzie lepiej, ale biegał na środkach przeciwbólowych - wyjaśnia trener. - Szkoda, bo wszystko szło w dobym kierunku. Na początku sezonu pobiegł 46 sekund... - dodaje.

Co jednak ważniejsze - Krzewina się nie poddaje, o czym zapewnił nas sam szkoleniowiec. - To jest taki człowiek, że nawet jakby mu nogę urwali, to i tak by walczył - opisuje obrazowo. Nie zmienia to jednak faktu, że start w Berlinie oddala się. - Jeśli tak to miałby wyglądać, to trzeba się zastanowić, co dalej - mówi Marek Rożej.

Kontuzje to przekleństwo Krzewiny. Już w wieku młodzieżowca zaczął się zmagać z urazem pleców. Początkowo nie było jednak możliwości i środków, żeby całkowicie pozbyć się bólu. Szeroko drzwi do lekkoatletycznego świata otworzył mu rok 2014, kiedy to został mistrzem Polski na 400 m ustanawiając świetny rekord życiowy - 45.11. Na początku 2015 roku był członkiem sztafety, która w Pradze wywalczyła srebrny medal halowych mistrzostw Europy. W marcu tego samego roku poddał się operacji przepukliny kręgosłupa. Schudł przez to pięć kilogramów. W listopadzie kolejny zabieg - tym razem ścięgno podeszwowe. Pięć tygodni chodzenia o kulach. W ubiegłym roku pojawił się problem z kolanem. - Zacząłem nawet rozmawiać z moją dziewczyną, że jeśli kolejny rok pojawi się jakaś kontuzja, to raczej trzeba będzie to wszystko zakończyć - opowiadał nam wiosną. Stanął jednak na nogi i wydawało się, że jest tylko kwestią czasu, jak złamie magiczną dla Polaków barierę 45 sekund.

No cóż - wypada trzymać kciuki, by i wyścig o zdrowie udało mu się wygrać.

Co z naszą sztafetą? Kto może zastąpić Jakuba Krzewinę?

Gdy tylko Jakub Krzewina był zdrowy, był pewnym punktem naszej sztafety 4x400 m. W marcu tego roku na halowych mistrzostwach świata w Birmingham znakomitym finiszem wyprzedził faworyzowanego Amerykanina i poprowadził Polaków do rekordu świata. Na Pucharze Świata w Londynie trener Józef Lisowski postawił na doświadczonych Rafała Omelkę i Karola Zalewskiego. Ten skład uzupełnił Dariuszem Kowalukiem i Mateuszem Rzeźniczakiem. Kowaluk ma zaledwie 22 lata, a jego życiówka to 46.40. W tym roku biegał niewiele wolniej. O dwa lata młodszy jest Rzeźniczak, który w tym roku ustanowił rekord życiowy na poziomie 46.50. W odwodzie jest też Łukasz Krawczuk, członek złotego składu z Birmingham, ale on w tym roku w oficjalnych zawodach nie złamał jeszcze bariery 47 sekund. W ubiegłym roku na mistrzostwach świata w sztafecie biegali także 20-letni Tymoteusz Zimny oraz 23-letni Kajetan Duszyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska