Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koleją na Urbancard? Spór o nowe przystanki - miasto i kolejarze negocjują

Marcin Kruk
Marcin Kruk
Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Nowe propozycje dotyczące honorowania Urbancard w pociągach w granicach Wrocławia. Od rozmów zależeć będzie, czy wrocławianie skorzystają z szybkiej komunikacji kolejowej na dotychczasowych zasadach. Kolejarze nie akceptują propozycji miasta i proponują pozostanie przy dotychczasowych stawkach. A to oznacza, że wzrośnie całkowita kwota, którą miasto wraz z uruchamianiem nowych przystanków musiałoby płacić.

Miasto Wrocław jednak wraca do rozmów o honorowaniu Urbancard w pociągach na terenie miasta. Przypomnijmy, że przed dwoma tygodniami miasto zdecydowało, że nie będzie kontynuowało umowy, dzięki której wrocławianie mogli na bilet okresowy MPK ważny co najmniej 24 godziny jeździć po mieście pociągami.

Urzędnicy miejscy twierdzili, że system rozliczania jest niejasny, a obie kolejowe spółki, Koleje Dolnośląskie i Polregio, oczekiwały zbyt dużych pieniędzy. Urząd chciał wprowadzić nowy bilet MPK możliwy do kupienia tylko dla uczestników programu “Nasz Wrocław” i tylko do miesięcznego biletu kolejowego. Skutkowałoby to tym, że dla pasażerów byłoby drożej.
W sporze z miastem kolejarze natomiast przekonywali, że wszystko było umówione już pod koniec ubiegłego roku, a za drugą połowę 2021 r. oczekiwali takiej samej kwoty, jak za pierwszą, czyli 9 mln zł.

Sprawa zbulwersowała wrocławian. Wielu z nich przekonało się bowiem, że przemieszczanie się po mieście koleją jest szybkie i niezawodne, a popularność takich podróży rosła.

Po burzy, jaką wywołała decyzja miasta, Wrocław 19 maja przedstawił kolejarzom nową propozycję. Urzędnicy chcą, by wynagrodzenie dla kolejowych spółek być obliczane na podstawie liczby zatrzymań pociągów w mieście. Proponują kwotę 30 zł za każde z 600 tysięcy postojów rocznie (wliczając powstające przystanki na linii do Jelcza-Laskowic, Świdnicy i w Iwinach), co łącznie daje kwotę 18 mln zł. Umowa na takich warunkach miałaby zostać zawarta na trzy lata, do 30 czerwca 2024 r.

Czytaj także:O ile więcej zapłacą wrocławianie, jeśli nie będzie porozumienia miasta z kolejarzami

Kwota różniąca miasto i kolejarzy to blisko 1,5 mln zł podatku VAT - miasto mówi o kwotach brutto, kolejarze netto, ale przede wszystkim chodzi wzrost wartości umowy wynikający z dodatkowych zatrzymań na przystankach, które mają być dopiero otwarte. I o nowe przystanki właśnie jest cały spór miasta z kolejarzami.

Obie spółki kolejowe na ofertę miasta odpowiedziały 27 maja. – Jesteśmy zadowoleni z przyjęcia przez miasto naszej propozycji dotyczącej modelu rozliczenia. To miarodajna i przejrzysta metoda, która pozwala na wyliczenie wynagrodzenia. Myśląc jednak o długofalowym rozwoju projektu kolei, zaproponowaliśmy gminie podpisanie nowej umowy do końca 2036 roku. Zależy nam na dobru pasażerów, którzy nie będą musieli zastanawiać się, czy krótkoterminowe umowy są przedłużane, a młodzież i seniorzy nadal będą mogli bezpłatnie podróżować w granicach miasta - przekonuje rzecznik Kolei Dolnośląskich Bartłomiej Rodak.

Kolejarze zauważają jednak, że oferta miasta - stawka 30 zł brutto (27,78 zł netto) za jedno zatrzymanie, to obniżenie wynagrodzenia o 41 procent. Proponują umowę na 15 lat, do końca 2036 r., ale przy zachowaniu wynegocjowanej w grudniu 2020 r. stawki za jedno zatrzymanie wynoszącej 47 zł. Stawka ta dla nowych przystanków przez pierwszy rok ich funkcjonowania miałby być niższa i wynosić 39 zł za zatrzymanie. Koleje Dolnośląskie przekonują, że chcą utrzymać wynegocjowaną pod koniec 2020 r. stawkę mimo wzrostu w 2021 r. cen energii o 20 procent i utrzymania taboru o 30 procent.

Pociągi Kolei Dolnośląskich i Polregio na przystankach na terenie Wrocławia zatrzymują się 380 tysięcy razy w roku, co daje właśnie 18 mln zł rocznie. Problem powstaje wraz z nowymi przystankami. To od liczby zatrzymań na nich zależeć będzie, ile miasto miałoby wydać za rozszerzenie usługi dla wrocławian. Kolejarze nie chcą podać szacowanej rocznej liczby zatrzymań na nowych przystankach. Jednak skoro teraz jest ich blisko 400 tysięcy, a miasto chciało umowy na 600 tysięcy, to można przyjąć, że docelowo zatrzymań na powstających dopiero stacjach będzie zapewne ponad 200 tysięcy. A to oznacza, że za pełny rok honorowania Urbancard w pociągach w kolejnych latach po okresie “promocyjnym” miasto miałoby płacić około 25 mln zł. Kolejarze proponują, aby całkowita liczba zatrzymań przyjmowana była na dany rok po konsultacjach rozkładu jazdy z gminą Wrocław, która będzie miała możliwość zmniejszenia lub zwiększenia ich liczby.

Długookresowa umowa, jak wskazuje Rodak, dawałaby pewność rozwoju kolei aglomeracyjnej niezależnie od zmieniających się władz samorządowych, gwarancję utrzymania stawek przez kolejne lata i pewność dla pasażerów, że wkrótce zasady znów się nie zmienią.

Były prezes Kolei Dolnośląskich Piotr Rachwalski przekonuje, że strony powinny się porozumieć. - Dobrze, że siadają do negocjacji. Trzeba pamiętać, że tu nikt nikomu łaski nie robi: ani miasto kolejarzom, ani kolejarze miastu. Jak się nie dogadają, to kolejarze i tak będą jeździć i zatrzymywać się na tych stacjach, a miasto straci tani i wydajny, niewrażliwy na sytuację na drogach system transportu w cenie niższej niż kilometr jazdy tramwaju. W interesie obu stron jest porozumienie, do którego raczej dojdzie - przewiduje Rachwalski.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska