Podróż z Brzegu Dolnego do Wrocławia zamiast - jak dotąd - 40 minut, trwała półtorej godziny. Bo z pociągu podróżnych najpierw odbierał autobus. To on dowoził ich na prom. Na drugim brzegu rzeki czekał kolejny autobus, odwożący ludzi do podstawianego na stacji pociągu.
Wszystko po awarii w okolicach mostu kolejowego na Odrze. W nocy ze środy na czwartek wykoleił się tam pociąg PKP Energetyka (prowadził wagony techniczne do pracy przy sieci trakcyjnej) i torowisko zostało uszkodzone.
– Przy kasie ktoś powinien poinformować o tych kłopotach. Transport załatwiłabym sobie sama, bo wracam z wakacji u syna i o niczym nie wiedziałam - żali się Zofia Rogozewicz z Brzegu Dolnego. – Na dodatek na promie nie wszyscy się mieszczą – zauważa Sebastian Tomczyk, który próbował w piątek dostać się do Wrocławia, by szukać mieszkania studenckiego.
W Brzegu Dolnym ludzie przesiadali się do autobusu, który wiózł ich na stację kolejową. Tu czekał na nich pociąg w kierunku Wołowa, Głogowa i Zielonej Góry. Pasażerowie jadący do Wrocławia musieli przebyć dokładnie taką samą drogę.
Anecie Sobczak, która w piątek jechała (i płynęła) z Wrocławia do Brzegu Dolnego puszczały nerwy. - Spieszy mi się. Wracam z pracy, a w Brzegu muszę się stawić do kolejnej, więc czas jest dla mnie ważny. O jedenastej, kiedy powiedziano nam, że pociąg nie będzie jechał, próbowałyśmy się ze znajomą czegoś więcej dowiedzieć, ale odsyłali nas z kasy do informacji i z informacji do kasy. Poza tym, trochę to bez sensu: powinien być autobus od razu z Wrocławia do Brzegu, a nie z jakąś przeprawą promem. Przecież to też trwa i tylko marnujemy czas - mówiła kobieta.
Normalny ruch kolejowy przywrócono o 17:25 w piątek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?