Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klomby dwa pod jesień

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Tak się mówi, że tematy leżą na ulicy. Ten rzeczywiście leżał właśnie na ulicy Krupniczej, nad fosą, między dwoma klombami przed pięknie odrestaurowaną Promenadą Staromiejską, na mały skosik od betonu budowanego od jakiegoś czasu dla miłośników muzyki.

Szymon Bartos, miłośnik natury i każdego źdźbła trawy, mój sąsiad z naprzeciwka, u którego gościnnie oglądam wybrane mecze piłki nożnej, przyniósł go stamtąd, ten temat. Teraz cierpi z powodu tych moich wizyt niemiłosiernie, bo uważa, że sport to jeden wielki szwindel i rodzi barbarzyńców, a piłka nożna zwłaszcza. Ostatnio patrzyłem u niego, jak ze stołecznej Legii wyparowywały przez dziewięćdziesiąt cztery minuty marzenia o milionach euro. Jacy kopacze, taki efekt.

W przerwie meczu Szymon zamiast mnie wykopać sprzed telewizora, wyciągnął temat zastępczy: – Turlasz się po tych ulicach naszego miasta spotkań, jak kula mięsa, a zwykłego, prostego życia nie potrafisz dostrzec.
– Pod jesień wszystko wygląda smutniej – próbowałem się bronić.
Ale historia dwóch klombów mnie zaintrygowała. Zamierzałem nawet zadzwonić do dyrektora od miejskiej zieleni, ale pomyślałem, że nie ma sensu, bo i tak będzie kręcił, żeby nikomu nie podpaść.

Poszedłem zasięgnąć języka u źródła, a właściwie u korzeni, czy dokładniej – zdobyć wiedzę od korzeni, bo obserwowały cały rozwój sytuacji na własnym grzbiecie, czy raczej łodygach od samego początku. Odkąd pękło ziarno i wypuściło pierwszą odnóżkę. Kiedyś podglądałem owe narodziny życia na fasoli położonej na gazie opatrunkowej lekko zamoczonej w wodzie. To wszystko działo się w szklance i swoje obserwacje zapisywałem w zeszycie do przyrody bez linijek. Pasjonujące to było.
Wśród miejskiej zieleni powstała nawet spiskowa teoria dziejów tych dwóch klombów. Może rośliny mają też swojego Macierewicza, jak partia małego prezesa. Skoro nieszczęścia chodzą po ludziach, to dlaczego nie miałyby deptać życia roślin. Kiedy zawieje nawet mały wiaterek, to szumi wśród zieleniny, że jeden klomb należy do marszałka Jurkowlańca, który ma piękne zdjęcie z rowerem, a drugi do prezydenta Dutkiewicza, bo ten pozakładał stacje z dziesiątkami rowerów, ale nie ma z nimi ani jednego zdjęcia. A z tych fotografii uzbierałby się cały album. Ponieważ były prezydent Zdrojewski pięknie sfotografował Wrocław, to mógłby być autorem albumu rowerowego. Tylko czy Dutkiewicz chciałby z rowerami mu pozować?
O co chodzi z tymi klombami? Według Szymona, jeden jest zadbany od wiosny do jesieni, kolorowy, oryginalny, z różnymi kwiatkami, krzewami, a drugi ktoś kiedyś raz obsiał dwoma gatunkami nierozpoznawalnych dziś roślinek i klomb zostawił sam sobie. Wygląda, jakby nimi zajmowało się dwóch różnych ogrodników.

Jeden ma fantazję i kocha roślinki, a drugi wszystko olewa. Te zapyziałe roślinki z klombu bliżej fosy uważają, że jest to oczywista dyskryminacja, tylko społeczeństwo do tego stopnia zobojętniało, iż nikogo to nie obchodzi. Nie znam wszystkich roślin po imieniu, ale chyba dracena z tego ładniejszego klombu powiedziała mi, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze i ambicje, i tak będzie z tymi klombami ze dwa lata. A poza tym przecież w życiu nie wszystko musi być takie samo. Warto to skonstatować na przykładach botanicznych właśnie.
Wy byście zapytali, czy ten zaniedbany klomb należy do prezydenta, czy do marszałka? Ja też o to spytałem.
– O co człecze pytasz, przecież to każdy wie... – popatrzyła na mnie wszystkimi parzydełkami pokrzywa.
Nie dociekałem.
Widać nie jestem każdy i na dodatek całkiem zielony!

Krzysztof Kucharski
27 sierpnia 2013

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska