Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klapa negocjacji płacowych na Uniwersytecie Wrocławskim. Kolejnym krokiem strajk

Andrzej Zwoliński
Pawel Relikowski / Polska Press
- Nie dogadaliśmy się z władzami uczelni w sprawie podwyżek – mówią związkowcy. Po załamaniu mediacji mówią o zaostrzeniu protestu. Władze uczelni odpowiadają, że ich żądania są nierealne. Uniwersytetowi Wrocławskiemu grozi strajk.

- Mimo mediacji i wielu spotkań nie dogadaliśmy się z władzami Uniwersytetu Wrocławskiego w sprawie zmian w sprawie płac w tym skali podwyżek – mówi Krzysztof Demczyszyn przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Administracji i Bibliotek Uniwersytetu Wrocławskiego, jednego z najliczniejszych na tej uczelni. Spór o podwyżki na Uniwersytecie toczy się od co najmniej pół roku, a od czerwca cztery z pięciu związków zawodowych funkcjonujących na uczelni pozostają w sporze zbiorowym z jej władzami. Po wakacjach do akcji wkroczył mediator wyznaczony przez resort pracy. Ta mediacja właśnie zakończyła się fiaskiem.

Nie mamy pieniędzy i co nam zrobicie?
Postulaty płacowe strony związkowej to podwyżki dla nauczycieli akademickich o 120 zł do pensji zasadniczej, a także podwyżki dla pracowników niebędących nauczycielami o 430 zł do pensji zasadniczej. Jednocześnie domagają się by ponad 16,3 mln zł jednorazowej dotacji, którą uczelnia otrzymała pod koniec ubiegłego roku z resortu nauki, rozdysponować na jednorazowe wypłaty kwot wynikających ze zwiększania podstawy wynagrodzenia zasadniczego dla wszystkich nauczycieli, po 3300 lub 2130 w zależności od stopnia naukowego.

W odpowiedzi, władze uczelni zaproponowały podwyżkę wyłącznie dla pracowników nie będących nauczycielami w wysokości 230 zł oraz jednorazową wypłatę dla wszystkich nauczycieli w wysokości 600 zł. Różnica między oczekiwaniami związkowców, a tym co na stole położyły władze UWr sięga 9 mln zł.

Związkowcy wyliczyli jednak, że uczelnia dysponuje wolnymi środkami, które ich zdaniem w zupełności wystarczyłby na pokrycie tej różnicy i spełnienie ich postulatów. Z ich symulacji wynika, że z tytułu różnych subwencji, które resort nauki przekazał UWr, zysku osiągniętego przez uczelnię, a także różnic między planowaną kwotą wydatków na remonty, a realnymi możliwościami wykonania tego planu, na regulację wynagrodzeń uczelnia mogłaby przeznaczyć blisko 24,4 mln zł.

Związkowcy skarżą się na to, że uczelnia nie chce ujawnić wysokości zarobków osób, pozostających na kierowniczych stanowiskach. - Odmawia nam się wglądu w dokumenty finansowe, mimo że mamy do tego prawo oraz próbuje się nas dyskredytować, twierdząc, że nie reprezentujemy większości pracowników, a tylko niewielką ich część. To brzmi bardzo niepoważnie - mówi Tomasz Krawczyk, przewodniczący Związku Zawodowego Nauczycieli Akademickich. Mimo - jak twierdzi - utrudniania i chowania dokumentów, udało im się wskazać źródła sfinansowania podwyżek. - Na to władze uczelni powtarzały jak mantrę, że pieniędzy nie ma, albo, że się kończą bo zbliża się koniec roku i że opieramy się na nieaktualnych danych. Brzmiało to jak tekst z „Misia” Stanisława Barei – nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi - mówi Krzysztof Demczyszyn. W poniedziałek ma zostać podpisany protokół rozbieżności przez strony sporu.

Dziwne wydatki zamiast podwyżek
Działacze zrzeszeni w NSZZ Solidarność, ZZPAiB UWr, ZZNA, KZ OZZ Inicjatywa Pracownicza, zgodnie twierdzą, że uczelniane pieniądze, które powinny trafić do pracowników, wydawane są na różnego rodzaju – ich zdaniem – kuriozalne inwestycje. Jako najbardziej jaskrawe przykłady niezrozumiałych wydatków wskazali: szklaną portiernię w kształcie jaja w głównym gmachu uniwersytetu, ogród relaksu z altanami przy ulicy Przesmyckiego czy remont pałacu w Białkowie pod pretekstem odtworzenia w nim pracowni astronomicznej i stworzenia hotelu dla pracowników uczelni. - Nie twierdzimy, że remonty czy inwestycje w budynki i wyposażenie nie są potrzebne, ale chcemy by władze uczelni zrozumiały wreszcie, że najwyższa pora zainwestować też w pracowników - mówi Andrzej Jabłoński, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność. Podkreśla, że uczelniani pracownicy administracyjni, nierzadko wykwalifikowani specjaliści, zarabiają niewiele więcej niż najniższa ustawowo pensja czyli niespełna 2,5 tysiąca złotych brutto miesięcznie. - Nasi wykładowcy w porównaniu z innymi uczelniami w kraju plasują się ze swoimi wynagrodzeniami raczej bliżej dolnej granicy widełek, czyli od niespełna 3 w przypadku doktorów do około 7 tysięcy złotych w przypadku profesorów - podkreślają związkowcy z UWr. Domagają się także stworzenia jawnego i – jak to określają – bardziej sprawiedliwego systemu wynagrodzeń na UWr. Twierdzą, że istnieją olbrzymie dysproporcje pomiędzy poszczególnymi jednostkami wchodzącymi w skład uczelni. Te różnice sięgają często kilkuset złotych i to w przypadku osób zatrudnionych na równorzędnych stanowiskach.

Władze uczelni żałują, że nie udało się dogadać, ale więcej nie zapłacą
- Uniwersytet Wrocławski bardzo żałuje, że w toku prowadzonych rozmów, w ostatnim ich etapie również z udziałem mediatora nie udało się osiągnąć porozumienia z wszystkimi związkami zawodowymi. Warto podkreślić, że negocjacje płacowe, trwające od marca bieżącego roku, od samego początku toczyły się w bardzo trudnej atmosferze. Uczestnicząca w nich strona związkowa, poza Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, nie była zainteresowana osiągnięciem porozumienia. Wręcz przeciwnie, wszystkie przedkładane przez władze UWr propozycje merytoryczne, a nawet organizacyjne były odrzucane bez większego namysłu - odpowiada na zarzuty związkowców dr Ryszard Balicki, rzecznik prasowy Uniwersytetu Wrocławskiego.

Podkreślił, że kolejne żądania wysuwane przez związkowców były coraz mniej realne. - Ostatnia z nich, nie tylko nie uwzględnia sytuacji finansowej Uniwersytetu, lecz wręcz grozi naruszeniem obowiązujących nas zasad dyscypliny finansowej - przekonuje Balicki. Jak dalej wyjaśnia, kwota blisko 24,4 mln zł, którą strona związkowa zaliczyła do „oszczędności”, to kwoty przeznaczone na uiszczenie pozapłacowych kosztów pracodawcy (czyli składki ZUS oraz odpis na ZFŚS). Poza tym związkowcy - zdaniem władz uczelni - arbitralnie uznali, że na konieczne remonty należy wydać nie więcej, niż w roku 2018, nie uwzględniając realnych potrzeb uniwersytetu i wyższych kwot wynikających z przetargów przeprowadzanych w tym roku. Rzecznik uczelni na koniec oświadczył: Z uwagi na brak możliwości uzyskania porozumienia w ramach toczących się mediacji oraz biorąc pod uwagę fakt, że proces realizacji podwyżek płac musi zostać zakończony w bieżącym roku, czując odpowiedzialność za los społeczności Uniwersytetu Wrocławskiego i z powagą traktując realizację powierzonych zadań, Rektor Uniwersytetu Wrocławskiego zdecydował się zrealizować podwyżki zgodnie z założeniami zawartymi w planie finansowym i wypłacić - jeszcze w tym roku – pracownikom zaplanowane kwoty.

W odpowiedzi związkowcy poinformowali nas, że po nieudanej mediacji i wobec takiego stanowiska władz uczelni, nie pozostaje im nic poza strajkiem. Podkreślają jednak, że jeszcze się na taką akcję nie zdecydowali i wcześniej muszą zwrócić się do pracowników o ich opinie w tej sprawie. Ewentualnym wyjściem, mógłby być też arbitraż. Wtedy na podstawie indywidualnych postępowań sądowych mogliby wnosić o podwyższenie zarobków.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska