Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kilka niestosownych uwag w dniu 8 marca o kobietach i mężczyznach

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk, redaktor
Janusz Michalczyk, redaktor Paweł Relikowski
Niewykluczone, że kwiaciarki i właściciele sklepów z biżuterią znienawidzą mnie, ale powiem otwarcie: Dzień Kobiet powinien być zlikwidowany. Uznajmy, że emancypacja pań się dokonała i już nie potrzebują specjalnego dnia w roku, żeby przypomnieć o sobie mężczyznom. Oczywiście, świętowanie jako takie zawsze jest miłe, lecz popatrzmy na chronologiczną sekwencję świąt od początku roku.

Najpierw mamy Dzień Babci, czyli święto kobiet, które mają dzieci i wnuki. Potem przypadają Walentynki, czyli święto zakochanych lub kochanych kobiet. 8 marca mamy święto wszystkich kobiet - chudych i grubych, wierzących i niewierzących, szczęśliwych i nieszczęśliwych (kolejność do pewnego stopnia przypadkowa). A dopiero na koniec przyjdzie Dzień Matki. No, żadnej logiki w tym nie ma.

Chcę być dobrze zrozumiany. Domyślam się, że Dzień Kobiet nie ma nic wspólnego z logiką. Już szybciej z emocjami. Panie chcą być obsypywane podarunkami i miłosnymi wyznaniami. W takim razie Dzień Kobiet powinien być raz w miesiącu - zawsze ósmego, żeby mężczyznom było łatwiej zapamiętać. To chyba dobra częstotliwość, by podtrzymać płomień uczucia. Obchodzony raz w tygodniu mógłby szybko zamienić się w wypraną z emocji rutynę, jak - nie przymierzając - niedzielna wizyta przeciętnego katolika w kościele.

Dzień wszystkich kobiet nie ma sensu, bo panie są różne. Sporo racji miała Małgorzata, żona redaktora Tomasza Terlikowskiego, która podczas występu w telewizji na uwagę, że feministki walczą o prawa kobiet, zapytała: o prawa których kobiet? W jej ujęciu kobiety spełnione jako żony i matki żadnych innych praw nie potrzebują. Dlatego, gdybyśmy mieli więcej dni kobiet w roku, można by je jakoś porozdzielać. Niech feministki robią swoje manify 8 marca - pozostałe dni byłyby świętami pań o poglądach konserwatywnych, umiarkowanych tradycjonalistek, lewicowych katoliczek, populistek, partnerek polityków centrowych itd.

Być może zostanę uznany za feministę, ale denerwują mnie komentarze o dziewczynach walczących na ringu w rodzaju „nie tylko potrafi mocno przyłożyć, ale jest seksowna”. Po pierwsze, takie opinie muszą sprawiać przykrość nieurodziwym zawodniczkom, które ciężko trenują i nie mają ochoty na odwiedzanie salonów piękności. Po drugie, wyobraźnia podsunie niejednemu obraz roznegliżowanej kobiety z pejczem, co zatrąca o perwersję albo groteskę, jak w filmie Krzysztofa Zanussiego „Obce ciało”. A propos ciała... Śmieszą mnie męskie trendy lansowane w prasie kobiecej. Jeszcze niedawno za najbardziej seksownego faceta uchodził typ drwala, a już nastał sezon księcia, cokolwiek miałoby to oznaczać.

Czy każda kobieta ma prawo do miłości? Jak najbardziej. Z tym, że obie płcie podchodzą do sprawy nieco inaczej. Co mam na myśli? W serialu „Dziewczyny” (kanał HBO) jest taka scena: para uprawia miłość, on stoi za nią i szepce namiętnie „kocham to”, na co ona mówi „ja też cię kocham”. Trudno, tak nas ukształtowała ewolucja, że zdrowy mężczyzna omiata na ulicy wzrokiem pośladki i biust obcej kobiety. Dopóki wszystko dzieje się dyskretnie i tylko w jego głowie, nie powinien być potępiany. Gorzej, gdy ona robi karierę, on bardziej zajmuje się domem i dziećmi, przez co staje się dla niej nieatrakcyjny. Pomoże ustanowienie Dnia Idealnego Mężczyzny?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska