Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowcy miejskich autobusów pracują miesiącami bez przerwy. Mają dość, poszli do inspekcji pracy

Marcin Kaźmierczak
Zdjęcie ilustracyjne. Kontrole wypadają jednak pozytywnie, bo - jak mówią inspektorzy - kierowcy dostają od dyspozytorów rzeczywiste harmonogramy pracy, ale także drugą wersję, z prawidłowym czasem pracy, na wypadek kontroli.
Zdjęcie ilustracyjne. Kontrole wypadają jednak pozytywnie, bo - jak mówią inspektorzy - kierowcy dostają od dyspozytorów rzeczywiste harmonogramy pracy, ale także drugą wersję, z prawidłowym czasem pracy, na wypadek kontroli. Fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Kierowcy przewoźnika Michalczewski, wożącego pasażerów w ramach umowy z wrocławskim MPK, notorycznie siedzą za kółkiem dłużej niż przewidują przepisy. Rekordzista w lutym pracował codziennie. Kierowcy mają tego dość i zgłosili sprawę Państwowej Inspekcji Pracy.

Kierowcy spółki Michalczewski harmonogram swojej pracy oraz pozostałych kolegów otrzymali w ubiegły piątek. Z jego lektury wynika, że niektórzy kierowcy w lutym wozili pasażerów bez dnia przerwy. Rekordzista w lutym pracował codziennie. W sumie 219 godzin, choć w harmonogramie miał wpisane 6 dni wolnych.

- Wielu z nas prowadzi autobus przez kilkanaście dni z rzędu. Tu chodzi przecież o bezpieczeństwo pasażerów, których wozimy - mówi anonimowo jeden z pracowników spółki Michalczewski. - Najczęściej wygląda to tak, że dyspozytor dzwoni do kierowcy i prosi o przyjście do pracy. Wynika to często z braku obsady. Jeśli przepisy miałyby być respektowane, potrzebne byłoby więcej kierowców - dodaje.

Przepisy są bezwzględne. Praca 28 dni z rzędu po 8 godzin to stanowczo zbyt dużo.
- W ciągu dnia kierowca może prowadzić autobus maksymalnie 10 godzin. Do tego czasu wliczają się także przerwy. Tygodniowy czas nie może jednak przekroczyć 60 godzin, a w ciągu dwóch kolejnych tygodni 90 godzin - zaznacza Mariusz Kaczmarz, rzecznik dolnośląskiej Inspekcji Transportu Drogowego.

Marcin Jankowski, dyrektor wrocławskiego oddziału firmy Michalczewski nie zdecydował się skomentować zarzutu zatrudnianych przez firmę kierowców.
- Zarząd firmy nie udziela informacji na temat wewnętrznych spraw spółki - usłyszeliśmy od Jankowskiego.

Od zarzutów odcina się także wrocławskie MPK. Jak zaznacza Agnieszka Korzeniowska, rzecznik wrocławskiego MPK, planowanie czasu pracy i wynagrodzeń to sprawa wyłącznie pomiędzy firmą Michalczewski, a jej pracownikami, które nie wynikają z umowy z MPK.
- Jako MPK nie mamy prawa wyglądu do tych dokumentów, ani uprawnień do podjęcia jakichkolwiek czynności sprawdzających ten zakres u podwykonawcy - mówi Korzeniowska. Dodaje, że wszelkie nieprawidłowości powinny być zgłaszane Państwowej Inspekcji Pracy.

KONTROLE? INSPEKCJA TRANSPORTU DROGOWEGO MA ZWIĄZANE RĘCE! DLACZEGO?
CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Zbuntowani kierowcy Michalczewskiego poszli za tą radą i złożyli wniosek do PIP. Ta instytucja zbada jednak wyłącznie to, czy pracodawca złamał prawo pracy. Jak się okazuje, stworzona do kontrolowania kierowców zawodowych Inspekcja Transportu Drogowego ma w tym względzie związane ręce.

- Oceniamy czas prowadzenia, przerw i odpoczynków, ale wyłączone z tych kontroli są autobusy miejskie obsługujące linie regularne do 50 kilometrów - twierdzi Mariusz Kaczmarz. - Większość autobusów nie ma zainstalowanych tachografów, a jeśli są, to kierowcy nie muszą ich obsługiwać. Przedsiębiorca musi sporządzać kierowcom jedynie harmonogram pracy. Sprawdzamy wtedy, czy ma zapewnioną przerwę w pracy, np. na pętli końcowej. - dodaje.

W przypadku nieprawidłowości karani są pracodawcy. W tym roku ITD trzy razy kontrolowała autobusy spółki Michalczewski. W ubiegłym roku było 40 kontroli. Kontrolerzy od stycznia sprawdzili także 86 autobusów należących do MPK.

Kontrole wypadają jednak pozytywnie, bo - jak mówią inspektorzy - kierowcy dostają od dyspozytorów rzeczywiste harmonogramy pracy, ale także drugą wersję, z prawidłowym czasem pracy, na wypadek kontroli.

Kierowców bulwersuje także brak ochrony danych osobowych. Każdy z nich otrzymał szczegółowe dane pozostałych pracowników firmy. Ma się tym zająć policja. Jak podkreśla Jakub Wezgraj, ekspert ds. ochrony danych osobowych z kancelarii ODOekspert to niezgodne z prawem.
– Pracodawca ma prawo przetwarzać dane osobowe, ale tego typu informacje mogą być wykorzystywane jedynie w indywidualnych relacjach pomiędzy pracownikiem a pracodawcą. Inni pracownicy zasadniczo nie powinni mieć dostępu do tych informacji – ani do numeru PESEL, ani do czasu pracy. To jest uzależnione od zakresu obowiązków służbowych. Co innego kadry, które rozliczają kierowców z czasu pracy, czy zespół ds. logistyki, który ustala trasy. Tak więc nie wszyscy pracownicy powinni tyle wiedzieć o sobie, bo to nie leży w ich kompetencjach – wyjaśnia Jakub Wezgraj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska