Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy Świderski wróci na tor? Dzisiaj to temat tabu

Wojciech Koerber
Przed kapitanem Betardu Sparty Piotrem Świderskim długa rehabilitacja. Trzymamy kciuki
Przed kapitanem Betardu Sparty Piotrem Świderskim długa rehabilitacja. Trzymamy kciuki Janusz Wójtowicz
Piotr Świderski wciąż przebywa na oddziale ortopedii Akademickiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej. Żużlowiec Betardu Sparty Wrocław, który brał udział w paskudnie wyglądającym karambolu podczas meczu z Unibaksem Toruń, jest tydzień po operacji lewej nogi. Przypomnijmy, że 14 sierpnia doznał nie tylko złamania żeber i podudzia lewej nogi. Również uda oraz wieloodłamowego złamania kolana.

Wczoraj odwiedziliśmy jeźdźca, który wciąż jest przykuty do łóżka, a na jego nodze widać sporo pourazowych i pooperacyjnych krwiaków. Obok leży sympatyczny towarzysz niedoli, jak się okazuje, również ze świata sportu. - Mateusz Żytko to przecież mój zięć. Teraz gra w Cracovii. Druga córka też o mały włos, a wyszłaby za piłkarza. Kiedyś obie trenowały koszykówkę - zdradza nam sąsiad Świderskiego. Żartowniś. - Może mi pan pomóc? - zapytuje w pewnej chwili, na co niżej podpisany zrywa się na równe nogi z hasłem: "oczywiście". - Trzeba podnieść tę szafkę - zaczyna. - I położyć Piotrkowi na kolano - dodaje. Nie pomogłem. A co u żużlowca?

- Tragedii nie ma, ale kolorowo to też nie jest. Upały przetrwałem, a teraz najwięcej to może zrobić chyba czas - mówi Świderski. Czy czekają go jeszcze kolejne operacje? - Tego dziś nie wiadomo. Lekarze wykonali kawał dobrej roboty, ale resztę dopisze życie. Jeśli chodzi o żebra, sklejają się, choć śmiać się, kichać czy kaszleć to za bardzo nie mogę - dodaje wychowanek WTS-u.

Gdy chodzi o planowany termin powrotu na tor, zawodnik jest bardzo powściągliwy. - Na razie to temat tabu. Nie będę rzucał żadnych dat, bo nie wiem, co będzie. Najpierw muszę się doprowadzić do stanu, który pozwoli na cokolwiek. O wyczynowym uprawianiu sportu nie ma sensu na razie mówić - zauważa Świder. Skalę jego kraksy najlepiej oddawał stan motocykla, który również trafił na "nosze". Z parku maszyn wyjeżdżał na taczkach.

- Na dziś ten motocykl to dla mnie sprawa trzeciorzędna. Nie widziałem go. Ale sam upadek widziałem na powtórkach. Cóż, poszło żużlowe domino i ja ucierpiałem najbardziej. Jak tak na to patrzysz, to wydaje ci się, że mogłem zrobić więcej, ale czas strasznie szybko ucieka. Jeszcze Holder ściągnął mi rękę i całą siłę wziąłem na siebie. Żużel - wraca do tamtej chwili wrocławianin z Rawicza.

W szpitalu często jest przy mężu żona Elżbieta z córeczką Mają, która na świat przyszła 12 maja tego roku, zatem dzień po 28. urodzinach zawodnika. Przywozi ich z Rawicza wieloletni menedżer, sponsor oraz przyjaciel zawodnika - Zygmunt Mikołajczyk. Niemal codziennie pomagają też menedżer Piotr Baron i szefowa klubu Krystyna Kloc, często zaglądają koledzy.

- Dziękuję im wszystkim za opiekę, także lekarzom, pielęgniarkom, całemu personelowi - zaznacza Świderski. Kiedy wyjdzie ze szpitala? - Nie mam pojęcia - odpowiada.

Wyjdziesz z tego, Piotrek, wyjdziesz! Lekarze mają nadzieję, że pacjent będzie mógł wrócić do wykonywania ukochanego zawodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska