Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy zasługuje na miłosierdzie, ale u nas mogą być z tym spore kłopoty

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk Paweł Relikowski
Moim zdaniem papież Franciszek zapomniał skonsultować się z naszymi biskupami i dlatego dość pochopnie ogłosił kilka dni temu rozpoczęcie Roku Miłosierdzia. Na całym globie. Gdyby były konsultacje, to powstałby jakiś załącznik wyjaśniający, że miłosierdzie powinno być w najbliższym roku intensywnie praktykowane wszędzie - z wyłączeniem obszaru Polski, gdzie będzie możliwe pod warunkiem, że tekst papieskiego orędzia dostanie zgodę na druk od szefowej kancelarii premiera.

Oczywiście, jeżeli kancelaria prezydenta nie wysunie żadnych zastrzeżeń dotyczących przestrzegania procedur. A w praktyce maszyna ruszy dopiero wtedy, gdy do pana Mietka, kierownika państwowej drukarni, zadzwoni prezes rządzącej partii i wyrazi osobistą aprobatę.

Jak wiadomo, w miłosierdziu chodzi o przebaczenie. A jak przebaczać, to przecież nie porządnym ludziom, którzy z oczywistych powodów zgromadzili na swym koncie stosunkowo niewiele win, lecz właśnie najgorszym grzesznikom. Jeśli ktoś nadal ma kłopoty z ogarnięciem tego trudnego zagadnienia, to przypomnę, że niedawno mieliśmy prawdziwą serię aktów miłosierdzia. Ostatnie namaszczenie z rąk katolickich kapłanów otrzymały na łożu śmierci tzw. komuchy, czyli prominenci poprzedniego ustroju i Trzeciej RP: Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak i Józef Oleksy. To oznacza, że nawet oni nie utracili szansy na zbawienie. Zresztą niewykluczone, że gdyby w Roku Miłosierdzia papież stosownym aneksem ograniczył się do znajdujących się już w agonii zdrajców narodu polskiego, komunistów i złodziei, to prezes nie miałby większych obiekcji.

Gdyby chociaż nasi biskupi podpowiedzieli Franciszkowi, by Rok Miłosierdzia nie obejmował „Polaków najgorszego sortu”, jak to trafnie ujął prezes, można by praktykować w Polsce miłosierdzie z większym przekonaniem. Niestety, biskupi mają na sumieniu o wiele więcej, bo nie ostrzegli w porę papieża i ten rok temu przyznał watykański prestiżowy medal Pro Ecclesia et Pontifice szefowi Trybunału Konstytucyjnego. Zagapili się, nie skonsultowali się ze snującym plany przejęcia władzy prezesem i teraz okazuje się, że order trzyma w szufladzie człowiek bez honoru, obrońca łobuzów, który całkowicie skompromitował się w oczach prezesa i musi być usunięty ze stanowiska, by nie blokował rewolucyjnych zmian, nawet jeżeli trzeba go będzie wywieźć na taczce.

Nastrój odpuszczania win nie bardzo pasuje do aktualnej sytuacji, więc Rok Miłosierdzia może się u nas okazać niewypałem. A szkoda, bo byłoby przecież komu i co wybaczać. Zachęcam Czytelników, by nie porzucali całkowicie idei miłosierdzia i dla przykładu pozwalam sobie zaproponować swoją krótką listę. I tak na przykład mógłbym wybaczyć kierowcy, który zatrąbił na mnie, gdy staliśmy autami w ulicznym korku i zagapiłem się przy zmianie świateł. Przebaczam rowerzyście, który zbeształ mnie kiedyś, gdy w roli pieszego beztrosko wkroczyłem na ścieżkę namalowaną dla cyklistów. Przebaczam ekspedientce, która sprzedała mi mięso nie pierwszej świeżości, bo zapewne uznała, że facetowi łatwiej je wcisnąć. I wybaczam różne takie głupstwa sobie. Dzięki temu trochę łatwiej się żyje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska