Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy może zrobić sobie swój kościół. I wierzyć, w co tylko chce

Mateusz Różański
fot. Paweł Relikowski
Od niedawna w Polsce mamy nowy związek wyznaniowy - Wyznawców Słońca. Ich powstanie wywołało dyskusję o sensie i idei zakładania takich grup. Jeśli nie wiadomo jednak, o co chodzi, to zapewne chodzi o...

Słownik języka polskiego "libacją" nazywa spotkania towarzyskie, podczas których spożywany jest alkohol. Brzmi niewinnie i znajomo? Oczywiście nikt nie powie, że w sobotni wieczór udaje się na libację. Co najwyżej ze znajomymi idziemy poimprezować (studenci), na prywatkę (ci nieco starsi) lub na clubbing (mężczyźni w turkusowo-malinowych swetrach). Jak się jednak okazuje, poczciwa i mocno spłowiała "libacja" ma szansę zyskać drugą młodość, i to nie za sprawą zwykłego picia alkoholu, a jednego z elementów kultu...

Właśnie tak! Libacja jest ważną formą wyrażania swoich przekonań w najmłodszym związku wyznaniowym, jaki założony został w naszym kraju. To Wyznawcy Słońca - grupa aktywistów ze Szklarskiej Poręby, która postanowiła znaleźć mentalne i światopoglądowe miejsce dla siebie. To im się udało, a ich poglądy z libacjami włącznie "klepnęło" nawet Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Wyznawcy Słońca trafili na oficjalną listę polskich związków wyznaniowych i mogą dumnie stanąć obok instytucji związanych z chrześcijaństwem, islamem czy judaizmem.

Trzeba przyznać, że Wyznawcy Słońca brawurowo wdarli się w poczet polskich kościołów i szybko zyskali olbrzymi rozgłos, który, podobnie jak o jeden trunek za dużo na libacji, odbił im się czkawką. Ten związek został wyśmiany i nazwany kpiną z religii. Co więcej, lawinowo posypały się pytania, dlaczego czciciele Słońca mogą być zarejestrowani i korzystać z pełni przysługujących im praw oraz obowiązków, a taki już na przykład Kościół Latającego Potwora Spaghetti (który cieszy się olbrzymią popularnością na całym świecie) już nie?

Z odpowiedzią na te kwestie przyszło nam wspomniane Ministerstwo Administracji i Cy-fryzacji. - Kościół Latającego Potwora Spaghetti nie spełnił przesłanki z art. 2 pkt 1 ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, tzn. nie został założony w celu wyznawania i szerzenia wiary religijnej i, jak stwierdzili biegli specjaliści z dziedziny religioznawstwa, nie powinien być wpisany do rejestru - poinformował nas Artur Koziołek, rzecznik prasowy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.
Pastafarianie (tak nazywają siebie ludzie wierzący w Latającego Potwora Spaghetti) nie omieszkali skomentować takiej decyzji urzędników. Na ich witrynie internetowej, która skupia, bagatela, ponad 20 tys. sympatyków, pojawił się wpis, z którego wyraźnie wynika, że "ta decyzja Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, w odniesieniu do naszych starań o rejestrację, jest co najmniej kuriozalna.

Nie wiem, jak Wy - drodzy Pastafarianie, ale my czujemy wielką niesprawiedliwość z tego tytułu. Wychodzi na to, że słowo jednych obywateli (bo wszakże tylko o deklarację wiary tutaj chodzi) jest brane ponad słowo innych, bo jakże może być inaczej, skoro my także, jak Wyznawcy Słońca, wypełniliśmy wszystkie warunki formalne wymagane do rejestracji?".
Sprawcy całego zamieszania, czyli Wyznawcy Słońca, a dokładnie ich lider - Bartosz Wójcikiewicz - poproszony o komentarz stwierdził jedynie, że nic już nie będzie dodawał na temat związku wyznaniowego, a to, czy rzeczywiście znaczy on coś więcej niż wyśmianie doktryn religijnych, poznamy po czynach już niebawem.

Trzeba przyznać, że kult solarny, także w Polsce, niczym nowym nie jest, więc ta religia ma niejako ukorzenienie w historii sięgającej dużo głębiej i dalej niż chrześcijaństwo czy judaizm. Co więcej, kto ma prawo do odmawiania wiary komukolwiek w cokolwiek, bez względu na to, czy to będzie Słońce, potwór spaghetti, niegrzejący kaloryfer czy człowiek obdarzony zdolnościami leczniczymi?

- Rzeczywiście, sprawa Wyznawców Słońca nie jest taka prosta, bowiem kult solarny naprawdę jest jednym z najstarszych znanych człowiekowi wierzeń - tłumaczy dr Paweł Załęcki, adiunkt w Zakładzie Badania Kultury Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i badacz nowych nurtów religijnych. - Takie grupy tworzą się od lat i nawiązują do dawnych kultów. Sądzę, że Wyznawcy Słońca taką właśnie grupą są - dodaje.

Paweł Załęcki przyznaje, że nikomu nie można odmówić prawa do wiary w to, co uznaje za słuszne. Z drugiej strony podkreśla jednak, że wiele z nowo utworzonych związków wyznaniowych balansuje na granicy wiary i zabawy, skupia wokół siebie zarówno osoby szczerze wierzące, jak i agnostyków poszukujących akceptacji.

- Polska nie jest w tej kwestii wyjątkowa. W Wielkiej Brytanii na przykład jest wiele ruchów odwołujących się do wierzeń druidów - tłumaczy dr Załęcki. - Inna sprawa, że duża część z nich ma znikomą wiedzę na ten temat i na kapłanów powołuje panie, co w rzeczywistości druidom nawet przez myśl by nie przeszło.
Abstrahując jednak od tego, czy ktoś w coś wierzy, czy nie, czy się tym bawi, czy może zupełnie poważnie wypełnia dogmaty zapisane w statutach, związki wyznaniowe w Polsce to również szereg konkretnych profitów, które można łatwo przeliczyć na pieniądze. Osoby prawne kościołów i innych związków wyznaniowych, mających uregulowaną sytuację prawną z państwem (czyli znajdujących się na liście MAiC) są m.in.:

Zwolnione od opodatkowania z tytułu przychodów ze swej działalności niegospodarczej; w tym zakresie osoby te nie mają obowiązku prowadzenia dokumentacji wymaganej przez przepisy podatkowe.

Zwolnione od opodatkowania od nieruchomości lub ich części, stanowiących własność tych osób lub używanych przez nie na podstawie innego tytułu prawnego na cele niemieszkalne, z wyjątkiem części zajmowanej na wykonywanie działalności gospodarczej.

Uprawnione do nabycia w drodze bezprzetargowej nieruchomości na cele działalności sakralnej oraz ubiegania się przy tym o bonifikatę.

Uprawnione do korzystania ze zwolnień od opłat celnych na darowizny przesyłane z zagranicy dla kościelnych osób prawnych.

Jak podkreślają pracownicy ministerstwa, to jedynie część profitów wynikających z założenia i zarejestrowania związku wyznaniowego w Polsce. Choć wokół Wyznawców Słońca wywołana została prześmiewcza dyskusja, to tych kilka punktów pokazuje, że gra jest warta świeczki i może warto pomyśleć o założeniu własnego związku. To, jak się okazuje, wcale takie trudne być nie musi. Inna sprawa, że prawo jest skonstruowane w taki sposób, że pozwala na dużą swobodę przy tworzeniu związków wyznaniowych.

Aby uzyskać wpis do rejestru, w którym znaleźli się Wyznawcy Słońca, należy złożyć odpowiedni wniosek, który poparty będzie podpisami co najmniej setki obywateli polskich posiadających pełną zdolność do czynności prawnych. Wybrany musi być komitet założycielski (przynajmniej pięć osób) i stworzony statut. Później wystarczy jedynie czekać na urzędniczą decyzję. Ta w zdecydowanej większości przypadków (o ile wypełni się warunki formalne) musi być pozytywna.
Jak pokazuje ostatni rok, wystarczy swojemu związkowi nadać nieco poważniejszą nazwę, uzbroić się w cierpliwość, a później będzie można się już rozkoszować całym szeregiem płynących z tego tytułu profitów.

- Rzeczywiście, brzmi łatwo i przyjemnie. Więc może tak załóżmy Kościół Wierzących w Uzdrawiającą Moc Miedzi - pyta retorycznie Paweł Patuszak, student filozofii, legniczanin. - Na rynku postawili nawet miedziany obelisk, więc mielibyśmy miejsce kultu - dodaje.
Przy składaniu wniosku notarialnie trzeba też poświadczyć podpisy. Jeden to ponad 20 złotych, czyli taka mała... libacja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska