Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazachstan - Polska 2:2, a w 35 min było 2:0 dla nas... (RELACJA)

Hubert Zdankiewicz
fot. Bartek Syta
MŚ 2018. Biało-czerwoni zaczęli eliminacje do mistrzostw świata 2018 od remisu z Kazachstanem 2:2. W drugim niedzielnym meczu Grupy E Dania pokonała 1:0 Armenię.

„Iść za ciosem”, „potwierdzić klasę”, „dobrze zacząć - powtarzali przed meczem polscy piłkarze. - Chcemy ustabilizować naszą pozycję w gronie z najlepszych drużyn na świecie - deklarował selekcjoner Adam Nawałka. Trudno zresztą by było inaczej, bo skoro jego zespół walczył podczas Euro 2016 jak równy z równym z Niemcami i Portugalią, to czemu miałby obawiać się Kazachstanu.

Nawet biorąc poprawkę na to, że pierwsze mecze eliminacji nie zawsze były dla Polaków udane. Zwłaszcza jeśli wcześniej graliśmy na wielkiej imprezie. Walkę o mistrzostwa świata w 2010 roku zaczęliśmy od remisu 1:1 ze Słowenią we Wrocławiu. Na początek eliminacji do mundialu w Brazylii zremisowaliśmy za to na wyjeździe 2:2 z Czarnogórą. Czego w tym meczu nie było. Walka, nerwy, dwie czerwone kartki, petarda na głowie polskiego bramkarza Przemysława Tytonia...

- W Astanie cierpiało wiele mocnych drużyn - ostrzegał prezes PZPN Zbigniew Boniek. Początek spotkania sugerował jednak, że Nawałka odrobił lekcje. Trafił również ze składem, który musiał odrobinę przemeblować w związku z problemami zdrowotnymi Michała Pazdana i Kamila Grosickiego. Pierwszego zastąpił Bartosz Salamon, drugiego Bartosz Kapustka.

Właśnie ten ostatni szybko wyprowadził Polaków na prowadzenie, wykańczając składną akcję Roberta Lewandowskiego z Jakubem Błaszczykowskim. Pierwszy przytomnie dostrzegł wybiegającego na pozycję kolegę, drugi płasko dośrodkował z prawej strony pola karnego, a nowy nabytek Leicester City z bliska dopełnił formalności.

Polacy nie zamierzali na tym poprzestać. Przez pierwsze pół godziny dominowali na boisku, spychając gospodarzy do defensywy. W środku pola walczył za dwóch Piotr Zieliński, zupełnie jakby chciał udowodnić, że wbrew opinii ekspertów (wspominał o tym były reprezentant Wojciech Kowalczyk) radzi sobie z presją, a nieudany występ w meczu z Ukrainą na Euro był tylko wypadkiem przy pracy.

Po pół godzinie mogło (i powinno) być 2:0, ale Arkadiusz Milik mając przed sobą pustą bramkę kopnął w poprzeczkę. Druga bramka w końcu jednak padła. Z rzutu karnego celnie uderzył Lewandowski.

Wydawało się, że nic złego już nas w tym spotkaniu nie spotka, bo Kazachowie wydawali się zagubieni i przybici. Jak się jednak okazało były to tylko pozory. Sygnał ostrzegawczy dostaliśmy w 37. minucie, gdy po stracie piłki Bauyrżan Isłamchan wpadł w nasze pole karne. Jego strzał minął jednak słupek. Tuż przed przerwą udaną interwencją popisał się jeszcze Łukasz Fabiański.

Mimo wszystko nikt nie spodziewał się chyba tego, co stało się na początku drugiej połowy, gdy po błędach naszej defensywy gospodarze doprowadzili do wyrównania. Przy obu straconych bramkach nie popisał się Maciej Rybus i można się tylko zastanawiać co skłoniło Nawałkę do tego, żeby to właśnie jego wystawić w niedzielę na lewej obronie, zamiast sprawdzonego na Euro Artura Jędrzejczyka.

Co więcej, Kazachowie wcale nie zamierzali na tym poprzestać i dopiero w końcówce udało nam się znów dojść do głosu. Nie udało im się jednak zdobyć zwycięskiej bramki (najbliższy był Błaszczykowski, który trafił w 83. minucie słupek). Strata punktów może drogo kosztować, bo bezpośredni awans wywalczy tylko zwycięzca grupy.

Kolejny mecz w tych eliminacjach kadra Nawałki rozegra 8 października. Z Danią na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Paweł Kryszałowicz (były reprezentant Polski)
W pierwszej połowie było widać, że gospodarze grają bardzo ostro. To był ich broń przeciwko Polakom i tylko tym, ostrą bezpardonową walką starali się przeciwstawić podopiecznym Adama Nawałki. To było jednak do przewidzenia - tak się przecież gra z zespołami, które przewyższają cię techniką, taktyką i dojrzałością. Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik byli mocno poturbowani. Widać jednak było, że nasi reprezentanci są dojrzalszym zespołem. Pewnie ten skład inaczej byłby zestawiony, gdyby nie kontuzja Pazdana.

W drugiej połowie ta walka i determincja rywali nagle zaczęła mieć duże znaczenie. Brak koncentracji w kilka minut zniweczył wiele z wysiłku, który nasi reprezentanci włożyli w pierwszą połowę. Chociaż był remis to o wyniku zadecydowała większa wola walki, własne ściany niosły Kazachów.
(notował res)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska