Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasia Glinka: Lubię taniec, góry i humor

Małgorzata Matuszewska
Katarzyna Glinka: - Zawsze wracam do Dzierżoniowa. Tu są przecież moi bliscy
Katarzyna Glinka: - Zawsze wracam do Dzierżoniowa. Tu są przecież moi bliscy Fot. Andrzej Wiktor
Z Katarzyną Glinką, w "Och, Karol 2" uroczą kelnerką, której tytułowy Karol zawdzięcza wpadkę w miłosnych kontaktach z kobietami, aktorką znaną z popularnych seriali "Tancerze" i "Barwy szczęścia", Dolnoślązaczką z urodzenia, warszawianką z wyboru, o pracy i rodzinnym Dzierżoniowie rozmawia Małgorzata Matuszewska

Urodziła się Pani w Świdnicy, mieszkała w Dzierżoniowie. Dlaczego wybrała Pani Wydział Aktorski w łódzkiej Szkole Filmowej, a nie wrocławską Szkołę Teatralną?
Myślałam o Łodzi lub Warszawie, od kiedy postanowiłam studiować aktorstwo. Łódź kusiła, bo w szkole studiują również operatorzy i reżyserzy. Możliwość wspólnego studiowania ma duży wpływ na rozwój młodego adepta sztuki aktorskiej. Spotykanie na etapie studiów ludzi pracujących po drugiej stronie było interesujące.

Nie żałuje Pani wyboru? Gra Pani i w teatrze, i w filmie.
To także dzięki doświadczeniom z łódzkiej szkoły. To specyficzna, atrakcyjna uczelnia. Mam wspaniałe wspomnienia z tego okresu życia.

Na XIX Festiwalu Szkół Teatralnych zdobyła Pani wyróżnienie jury za rolę Venticello II w "Amadeuszu". To prestiżowy festiwal.
Tak, to prestiż i bardzo dobry start.

Dziś pracuje Pani w Teatrze Kwadrat. Kogo gra Pani w "Przyjaznych duszach" Pam Valentine?
Mary Willis, młodą mężatkę w ciąży, która razem z mężem wprowadza się do domu nawiedzonego przez duchy.

Jaki rodzaj humoru jest Pani najbliższy? Czy ten z "Przyjaznych dusz" - delikatny i ciepły, inteligentny z serialu "Szpital na perypetiach", w którym zagrała Pani pielęgniarkę Aśkę, czy z filmu "Och, Karol 2", w którym gra Pani kelnerkę Adriannę Matysik?
Najbardziej cenię w ludziach inteligentne i niewymuszone poczucie humoru. Mnie samą takie właśnie żarty śmieszą najbardziej. Na pewno nie lubię głupkowatych dowcipów "na siłę". Bardzo bawią mnie komedie sytuacyjne z żartem sytuacyjnym, nawet skrajnie dziwnymi podbramkowymi zdarzeniami spotykającymi bohaterów. Fajnie, jeśli żart jest przemyślany, na poziomie, i jedna zabawna sytuacja wynika z drugiej.

Bywa Pani w Dzierżoniowie?
Oczywiście, mieszka tam moja rodzina. Jeżdżę tam, kiedy tylko mogę.

Jest Pani witana jak gwiazda?
Nie, zupełnie zwyczajnie, jak normalna dziewczyna, która tam się wychowała i spędziła połowę życia.

Dzierżoniów wydaje się Pani inny niż w czasach, kiedy Pani tam mieszkała?

Patrzę na miasto dokładnie tak samo, jak patrzyłam, mając kilkanaście lat. Dzierżoniów jest małym miasteczkiem, w którym życie toczy się dość spokojnie. Dla tych, którzy szukają właśnie spokoju, jest idealnym, fantastycznym miejscem do życia. Leży u podnóża gór, więc zimą, wsiadając do samochodu o godz. 16, możemy w 10 minut być na trasie narciarskiej. Latem, po pracy, można pojechać w góry i po prostu po nich pochodzić, odetchnąć świeżym powietrzem, odzyskać spokój duszy. Zawsze ceniłam to w Dzierżoniowie i do dziś mnie to pociąga. Jeśli ktoś potrzebuje spokoju, na pewno go tam znajdzie.

Ma Pani ulubioną wycieczkową trasę?
Z rodzicami bardzo często chodziłam na Wielką Sowę. Moi rodzice mają dom w górach, blisko domu jest szlak prowadzący na sam szczyt. To supermiejsce przechadzek.

W "Tancerzach" zagrała Pani wykładowczynię tańca. Kiedy Pani zaczęła tańczyć?
Pierwsze próby miałam na studiach, razem z kole-gami w szkole filmowej, na naszych zajęciach z tańca. Oczywiście zajęcia nie były prowadzone na taką skalę, jak przygoda w "Tańcu z gwiazdami". Tam zrozumiałam, na czym to polega i wciągnęłam się w taniec.

Lubi to Pani?
Oczywiście, bardzo lubię. Mam nadzieję, że to widać.
Co słychać u Kasi Górki w "Barwach szczęścia"?
Kasia przechodzi przez różnego rodzaju koleje losu. Przeżywa perypetie związane z jej chłopakiem Ksawerym. Za chwilę w scenariuszu rozwinie się historia dotycząca rodziny Ksawerego. Kasia przez cały czas ma wzloty, upadki i przeżywa rozterki miłosne.

W filmie "Od pełni do pełni" w reżyserii Tomasza Szafrańskiego zagrała Pani wróżkę. Lenka jest współczesną wróżką, nie wiedźmą?
Moja wróżka jest jak najbardziej współczesna. Do takich właśnie chodzi wielu moich znajomych, kiedy nie wiedzą, co dalej zrobić ze swoim życiem. W Polsce wróżka pełni dziś rolę psychologa albo psychoterapeuty. Gram dziewczynę, która świetnie zdaje sobie sprawę, że można na tym zarobić sporo pieniędzy. Cieszę się, że wreszcie film wejdzie w tym roku na ekrany kin.

Konsultowała Pani rolę z prawdziwą wróżką?
Nie, ale przyglądałam się wróżkom w telewizji. Znam także osobiście panie, które się tym zajmują, poznałam je u znajomych. W filmie jest jasne, że moja wróżka naciąga ludzi i sama nie do końca wierzy w to, co robi. Fantastycznie było wcielić się w rolę dziewczyny o podwójnej moralności.

A czy Pani w podbramkowych sytuacjach korzysta z porad wróżki?
Absolutnie nie. Nie wierzę, że wróżby działają, podobnie jak filmowa Lenka.

Przemysław Angerman wyreżyserował film "Wyjazd integracyjny" z Pani udziałem. Jeszcze nie wiadomo, kiedy będzie premiera. Co to za historia?
Właśnie skończyliśmy zdjęcia do tego filmu. Gram główną żeńską rolę u boku Tomka Karolaka i Janka Frycza. To opowieść o wyjeździe integracyjnym pracowników pewnej korporacji. Zdarza im się mnóstwo przygód przypisanych takim wyjazdom, a ja jestem gościem w hotelu, w którym bawią się pracownicy tej firmy.

Znowu wielki świat? Światek pokazany w "Och, Karol 2" wydaje się niedostępny zwykłym śmiertelnikom.
Życie innych ludzi jest interesujące, a barwne życie tym bardziej ciekawi widzów. Kto chciałby oglądać na ekranie zwykłych śmiertelników? "Wyjazd integracyjny" to opowieść o pracownikach korporacji, a w korporacjach pracuje mnóstwo ludzi w Polsce. Moi znajomi wciąż wyjeżdżają na wyjazdy integracyjne - kiedy opowiadałam im scenariusz, tylko delikatnie się uśmiechali, kiwali ze zrozumieniem głowami. I mieli swoje do dodania. To "wielki" świat dostępny dla wielu ludzi.

Czym Pani zajmuje się w wolnym czasie?
Mam go bardzo mało. Ostatnio, jak tylko łapię wolną chwilę, po prostu nic nie robię. Oglądam ukochane filmy i staram się zrelaksować. Jeśli mam więcej wolnego, z przyjemnością uprawiam sporty, bo one mnie bardzo relaksują.

Przy jakich filmach Pani odpoczywa?

Przy komediach, bo komedia to jeden z moich ulubionych gatunków, nie tylko filmowych, dlatego pracuję w Teatrze Kwadrat. W kinie bardzo lubię Almodóvara, przy jego filmach zawsze się odprężam. Mimo trudnych, ciężkich tematów poruszanych przez tego reżysera, znajduję dużo poczucia humoru i dystansu do poważnych spraw.

Chciałaby Pani zagrać u Almodóvara? Nie ma przecież nic niemożliwego.
Bardzo bym sobie tego życzyła.

Jakie sporty Pani lubi?
Zależy od pory roku. Zimą jeżdżę na nartach, gram w tenisa. Latem jeżdżę na rowerze, pływam.

Uczyła się Pani jeździć na nartach w Dzierżoniowie?
Zjeżdżałam z Wielkiej Sowy, która ma fantastyczny zjazd i atrakcyjny szlak narciarski do Andrzejówki. Polecam ją wszystkim Dolnoślązakom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska