Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kartą zapłacisz nawet za najmniejsze zakupy. Dziwnych ograniczeń coraz mniej

Anna Gabińska
Agnieszka Bojda najchętniej wszędzie płaciłaby kartą
Agnieszka Bojda najchętniej wszędzie płaciłaby kartą Janusz Wójtowicz
Coraz więcej osób woli płacić plastikowym pieniądzem niż gotówką. Z najnowszego raportu Narodowego Banku Polskiego wynika, że pod koniec 2010 r. przy użyciu kart płatniczych przeprowadzono w Polsce już prawie 231 miliony transakcji bezgotówkowych na kwotę 25 miliardów złotych.

- Wolę płacić kartą niż szukać bankomatu - przyznaje 21-letnia Agnieszka Bojda, studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Denerwuje się, gdy widzi w sklepie, że karty są honorowane przy zakupach powyżej 10 czy 20 zł. I zastanawia się, jak firma Mennica, która obsługuje automaty z biletami jednorazowymi w autobusach i tramwajach nie robi problemu, by klienci za ulgowy bilet płacili kartą 1,20 zł. Co więcej - w takim automacie w inny sposób biletu kupić nie sposób.

Żaden sklep ani urząd nie ma obowiązku montowania u siebie terminalu do czytania kart płatniczych. Ale ten, który się zdecyduje, podpisuje ze swoim agentem rozliczeniowym, czyli takimi firmami, jak e-service czy Polcard zobowiązanie, że przyjmie płatność kartą w każdej wielkości. Dlatego umieszczanie napisów "Płatność kartą od 10 zł" jest złamaniem takiej umowy. Dlatego takich napisów jest coraz mniej, ale klient dowiaduje się przy płaceniu, że jeśli chce zapłacić kartą, to od pewnej kwoty. - Małe sklepy czasem wymuszają na kliencie dodatkowe zakupy, nie zdając sobie sprawy, że klient w ten sposób nie przywiąże się do miejsca, lecz zniechęci do niego - mówi Maciej Gajewski z Messagehouse, firmy udzielającej informacji dziennikarzom w imieniu firmy Visa.

Sklepy płacą prowizję od obrotu swemu agentowi rozliczeniowemu. Starsze terminale muszą jednak za każdym razem połączyć się telefonicznie z bankiem klienta. Za to połączenie sklep też musi płacić. Dlatego niektóre wprowadzają obostrzenia: kartą zapłacisz od 10 czy 20 zł. Ale to się zmienia, bo klienci szukają innych miejsc, gdzie nikt ich nie zmusza do niechcianych zakupów.

W sklepiku spożywczym przy ul. św. Antoniego przy kasie można się dowiedzieć, że płatność kartą jest możliwa od 5 zł. A jeśli ktoś kupuje papierosy - musi coś dokupić, by wyszło co najmniej 15 zł. - Szefowa tak ustaliła, żeby się opłacało, bo zeszliśmy z płacenia kartą od 10 zł do 5 zł - tłumaczy ekspedientka.

Do niedawna w Lidlu przy ul. Braniborskiej trzeba było zrobić zakupy za 20 zł, by móc zapłacić kartą. - W naszych sklepach nie ma obecnie limitów płatności dokonywanych za pomocą karty płatniczej - zapewnia Tomasz Sobczak, pracujący dla Lidla.

W automatach Mennicy terminal nie musi już łączyć się z bankiem za pomocą funkcji wdzwaniania. Dlatego nie ponosi dodatkowych kosztów, gdy klient przelewa z konta 1,20 zł za bilet ulgowy. Dodatkowych kosztów nie ponosi też klient.

Terminale w urzędach czy sądach to kwestia polityki miasta. Żadne przepisy nie zmuszają, by gdzieś musiał być zainstalowany terminal. Jego brak to jednak wielka niewygoda. Na przykład w IV wydziale sądu Wrocław-Krzyki Ksiąg Wieczystych przy ul. Komandorskiej, w kasie, gdzie można kupić znaki skarbowe, terminalu nie uświadczysz. Na każdym piętrze za to rozwieszone są kartki: "Płatność tylko gotówką". Niestety, tam klienci nie mają wyboru.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska