Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kardynał Józef Glemp był katalizatorem zmian, jakie zaszły w Polsce

Katarzyna Kaczorowska
Prof. Włodzimierz Suleja
Prof. Włodzimierz Suleja Tomasz Hołod
Rozmowa z profesorem Włodzimierzem Suleją, dyrektorem oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Kardynał Józef Glemp odchodzi na emeryturę, to dobry moment na podsumowanie czasu, kiedy stał na czele polskiego Kościoła. Jest 1981 rok. Trwa karnawał Solidarności. Umiera Prymas Tysiąclecia. To musiało być niełatwe, obejmować przywództwo i w takim gorącym czasie, i po takim poprzedniku.

Zawsze, jeżeli zajmuje się miejsce legendy, a taką niewątpliwie był Stefan Wyszyński, nawet minimalne odejście od kierunku przez nią wyznaczonego budzi emocje i komentarze. Są one tym liczniejsze, jeżeli do tego wszystko rozgrywa się w czasie wyjątkowym, a takim właśnie był rok 1981, kiedy atmosfera wokół Solidarności była coraz gorętsza, a dążenie do konfrontacji coraz bardziej wyraźne.

Kardynał Glemp prymasem został we wrześniu 1981 roku.

I od razu stało się jasne, że pod jego kierunkiem Kościół będzie się starał łagodzić napięcia, próbując połączyć działalność duszpasterską z polityczną, bo pewne próby wpływania na obie strony - solidarnościową i rządową - tak właśnie należy traktować. Czy hierarchowie mieli świadomość, co szykuje komunistyczna władza, nie wiem. Na pewno jednak można powiedzieć, że 13 grudnia fiasko poniosła opcja wyciszania narastającego konfliktu.

Prymas, zamiast wezwać do walki z władzą, wezwał do spokoju i rozwagi. Niektórzy uznali to za zdradę, a wielu za przejaw konformizmu.

Dzisiaj możemy to oceniać sprawiedliwiej - prymas zachował się jak rasowy polityk. Z jednej strony bowiem Kościół podjął próbę eliminowania emocji politycznych, które mogły mieć nieobliczalne skutki, a z drugiej mocno zaangażował się w ochronę tych, którzy narażeni byli na krzywdę. Pamiętajmy też o propagandzie, którą ówczesne władze umiały wykorzystywać do swoich celów. Homilię kardynała Wyszyńskiego, którą wygłosił w sierpniu 1980 roku, wykorzystywano przecież przeciwko Solidarności i przedstawiano jako dowód niechęci prymasa do tego ruchu. Wracając do kardynała Glempa - nawołując do spokoju, nie powiedział nigdy, że Kościół akceptuje wprowadzenie stanu wojennego. Wtedy, w grudniu 1981 roku, nie zajął i chyba nie chciał zająć wyrazistego stanowiska, ale jednocześnie od dołu, z parafii, poszedł do ludzi jasny przekaz - jesteśmy z wami. Ten przekaz był widoczny między innymi w działaniach, jakbyśmy to powiedzieli, u podstaw, a więc szeroko zakrojonej pomocy charytatywnej udzielanej internowanym i ich rodzinom, represjonowanym za działalność podziemną.

I kiedy następuje pewne poluzowanie, zniesiony zostaje stan wojenny, w 1984 roku ginie ksiądz Jerzy Popiełuszko.

To był i cios, i szok. Nikt się nie spodziewał, że do czegoś takiego dojdzie, to nie były lata 40. I to był ten moment, kiedy - jak pokazuje casus księdza Michała Czajkowskiego - duchowni uwikłani we współpracę ze służbami PRL tę współpracę często zrywali.
Kardynał poradził sobie z tym dramatem?

Z różnych jego wypowiedzi wynika, że miał do siebie pretensje, że nie zmusił księdza Jerzego do wyjazdu z Polski, a miał takie plany. Na pewno jednak powaga, jaką wtedy zachowano, a później procedura wszczęcia procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego będą odczytywane jako efekt jego starań.

Do 1989 roku i obrad Okrągłego Stołu bilans jest dodatni?

Utwierdzanie społecznego oporu, dbałość o zachowanie substancji narodowej, powiedziałbym, że prowadził Kościół jak bardzo dobry kierowca, wiedział, kiedy na wirażach nacisnąć hamulec, a kiedy gaz, tak, aby te zakręty wziąć jak najłagodniej.

W Pana ocenie, jako prymas starał się być przywódcą duchowym czy politycznym?

Myślę, że starał się być przywódcą duchowym narodu, próbował na pewno zająć w tym względzie opustoszałe miejsce po kardynale Wyszyńskim, ale posługiwał się narzędziami politycznymi, czego wyrazem stał się Okrągły Stół.

Można go uznać za największy sukces kardynała Glempa?

Chyba za jeden z większych, zważywszy na zaangażowanie strony kościelnej w rozmowy dotyczące przygotowań i w samych obradach. Te przygotowania trwały przecież od 1988 roku i nie sądzę, żeby wtedy, kiedy siadano do rozmów, ktokolwiek zakładał, że doprowadzą do zmiany ustroju. Kościół niewątpliwie spełnił rolę katalizatora tych rewolucyjnych zmian, które dokonały się w sposób ewolucyjny, bez nagłych wstrząsów.

Przeprowadził Polaków przez Morze Czerwone?

Tu nie było ani wyjścia z Egiptu, ani wędrówki przez pustynię, ale rzeczywiście przeprowadził Kościół przez te lata bez większych wstrząsów.

Po 1990 roku nie było już tak łatwo.

Rzeczywiście, Kościół z siły kontestującej system stał się jedną z sił wspierających rząd, a więc władzę. I nie brakowało nastrojów triumfalistycznych, które niewątpliwie utrudniały dialog czy czasem powodowały wręcz pojawienie się nastrojów antyklerykalnych. Ale zarzuty o wprowadzeniu konkordatu czy religii do szkół tylnymi drzwiami uważam za śmieszne. Konkordat trudno przyjmować w referendum, a religia wróciła do szkół, bo kiedyś tam była i zwyczajnie wyprostowano zaszłości.

Ale słowa kardynała o ujadających kundlach i oburzenie, że każe się hierarchom jeździć autobusem, wielu pamięta do dzisiaj.

Kardynał pozwolił sobie na spontaniczność wypowiedzi. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że nie miał wyczucia PR-owskiego.

Nowy ustrój przyniósł też nowe wyzwania - cena, jaką wielu Polaków zapłaciło za wprowadzenie planu Balcerowicza, okazała się zbyt wysoka.

Kościół jako instytucja musi umieć takie sytuacje rozpoznawać i mierzyć się z nowymi wyzwaniami społecznymi. Wyraźnie widać, że stara się zrozumieć potrzeby ludzi i ten kierunek, po nieudanych flirtach z politykami w pierwszej połowie lat 90., jest też chyba w jakimś stopniu zasługą kardynała Glempa. Ale można zaryzykować stwierdzenie, że jego odejście na emeryturę kończy pewną epokę w historii polskiego Kościoła. Prymas będzie już funkcją tytularną, odwołującą się do historii, nie będzie w nią wpisana rola przywództwa duchowego narodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska