Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz ocalony Klekot przetrzymał zimę

Halina Gajda
Halina Gajda
Uratowane przez nas bociany mają się dobrze - mieszkają w leśnym pogotowiu z innymi ptakami.

Kajtek i Klekot mają się dobrze. Spędzili zimę w Leśnym Pogotowiu dla Dzikich Zwierząt w Mikołowie. Mowa o dwóch boćkach, które w ubiegłym roku udało się uratować dzięki szybkiej interwencji naszych Czytelników. Niestety, Klekot szans na odlot już nigdy miał nie będzie ze względu na brak skrzydła. Z kolei Kajtek po wylęgu był za słaby, by odlecieć, ale już w tym roku pewnie wyruszy w daleką podróż.

Nasze gorlickie symbole płodności w Mikołowie
Długa droga nie zawsze jest dla ptaków szczęśliwa. Tak było z Klekotem, młodym bocianem, który tuż po przylocie do nas zaczepił skrzydłem o linię energetyczną. Wprawdzie przeżył, ale skrzydło trzeba było amputować, bowiem pogruchotanych kości nie udało się poskładać. Z kolei Kajtek trafił do Mikołowa z Ropy. - Nie bał się ludzi, podchodził do domów, szukając jedzenia - opowiada Ewa Bugno. - Był w kiepskiej kondycji - wspomina.

Zadzwoniła do leśnego pogotowia w Mikołowie, została poinstruowana, co robić, jak zaopiekować się ptakiem.
Jacek Wąsiński ze wspomnianego pogotowia podobne historie zna doskonale. - Rocznie trafia do nas około setki boćków. Niektórym udaje się pomóc na tyle, że dołączają do stada, inne, choćby z amputowanymi skrzydłami, zostają u nas - opowiada.

Co powinniśmy zrobić, gdy natrafimy na ciężko rannego ptaka?
- Powiadamiamy miejscowy urząd miasta, gminy, policję, straż miejską, lasy państwowe lub Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, by przekazać go do najbliższego ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt - instruuje Jacek Wąsiński. Najgorsze jest mieć przeświadczenie, że sami potrafimy się zająć chorym zwierzęciem. Młode ptaki wychowane w domu przez człowieka, który nie wie, jak to zrobić fachowo, nie nabędą właściwych nawyków, nigdy nie wrócą do natury. - Dlatego należy dołożyć wszelkich starań, aby ptaki trafiły jak najprędzej do odpowiedniej placówki, która ułatwi im powrót do ich naturalnego środowiska - podkreśla.

Gorlickie bociany są już nad Europą
Tymczasem Jerzy Muzyka z Kobylanki, który zawsze pierwszy informuje nas o bocianich powrotach, ptaków w tym roku jeszcze nie widział. - Znajomy mówił, że gdzieś pod Krosnem już jakieś dostrzegł, ale to pewnie te, co nie odleciały ubiegłej jesieni. Nasze gorlickie pojawiają się zwykle pod koniec marca, a na Jerzego, czyli 23 kwietnia, to już słychać godowe klekocie koncerty - podkreśla z uśmiechem Jerzy Muzyka.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska