Stachowiak-Różecka twierdzi, że już teraz chciała prywatnie zasadzić we Wrocławiu trochę nowych drzew. Ale zderzyła się z biurokratyczną machiną w magistracie. Oto jak opisuje to w liście do Gazety Wrocławskiej:
Mieszkam we Wrocławiu, zależy mi na naszym mieście. Pomyślałam, że skoro ekipa Dutkiewicza wycięła 30 tysięcy drzew to ja posadzę choćby kilka nowych drzewek, zwłaszcza, że 10 października to Światowy Dzień Drzewa.
I zaczęły się moje problemy. Okazuje się, że najpierw trzeba obdzwonić parę urzędów, które zajmują się terenami zielonymi. Jeden - tylko parkami i skwerami. Drugi - częścią podwórek. Trzeci - resztą podwórek, itd., itp. Jak już trafi się na ten właściwy, to trzeba złożyć specjalny wniosek. Urząd pochyli się, przeanalizuje, rozpatrzy. Mieszkaniec sam musi znaleźć lokalizację, w której można posadzić drzewo. Jeśli urząd łaskawie się zgodzi, to potem obywatel musi znaleźć szkółkę, a drzewo musi mieć określone wymiary – 16 – 18 cm średnicy pnia, 2,5 m obwodu w koronie. Informująca mnie pani oświadcza, że potrzebuje dźwigu, żeby je zasadzić. Ma rację, bo drzewo o takich wymiarach, wraz z ziemią pod korzeniami może ważyć sporo. Co ciekawe, żadnego dewelopera takie wymagania ze strony miasta nie dotyczą.
Procedura i biurokracja obowiązująca w urzędzie to najlepsza recepta na zabijanie aktywności i dobrych chęci obywateli. Miasto w niczym nie pomaga. Po wyborach to zmienię, uwolnię energię mieszkańców. Wrocławianie nie będą musieli szukać dźwigu ani właściwego urzędu. Wspólnie zasadzimy drzewa, dużo drzew. Bo zielone jest piękne! A my chcemy mieszkać wśród ogrodów i parków. Dlatego deklaruję zasadzenia 50 000 nowych drzew podczas kadencji. Koszt: 11 mln (1 drzewko to ok. 220 zł z 3-letnią opieką), wyjdzie na rok niecałe 3 mln.
Mirosława Stachowiak - Różecka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
