Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kandydat do rady gminy pobity tuż przed wyborami

Marcin Walków
Zbigniew Cześniak nie może dojść do siebie, leży w szpitalu
Zbigniew Cześniak nie może dojść do siebie, leży w szpitalu archiwum prywatne
Zbigniew Cześniak zamiast do rady gminy Wisznia Mała, trafił do szpitala. Gdy rozwieszał swoje plakaty, miał zostać zaatakowany przez nieznanych sprawców.

- Krzyczeli, że wybiją mi z głowy wybory i kandydowanie. Potem mnie pobili. Kopali w głowę i w brzuch - wspomina Zbigniew Cześniak, który kandydował do rady gminy Wisznia Mała z KWW "Razem Zrobimy Więcej". Choć napad miał wydarzyć się w ubiegły piątek wieczorem, mężczyzna do dziś leży obolały w szpitalu.

Opowiada, że napastnicy wybili mu dwa zęby. - Ogólnie czuję się fatalnie, cały czas boli mnie głowa i nos. Lekarze robią mi tomografię i prześwietlają - mówi kandydat na radnego. Do rady się nie dostał. Twierdzi, że nie wie, kim byli jego napastnicy, bo mieli zasłonięte twarze. - Ja tylko chciałem poprawić plakaty przed ciszą wyborczą - mówi pan Zbigniew.

Napastników nie interesował jego portfel, ani telefon komórkowy. - Doskonale wiedzieli, kim jestem. Mogę się domyślać, że jedynym powodem był mój start w wyborach. Mogłem się narazić tylko obozowi wójta Jakuba Bronowickiego. Miałem tylko jednego kontrkandydata - dodaje Zbigniew Cześniak.

W okręgu nr 4 we wsi Strzeszów tym kontrkandydatem był Piotr Stawiński. To on dostał się do rady, zdobywając 135 głosów. Na pana Zbigniewa oddano ich 81. - Absolutnie nie mam z tym nic wspólnego! Mnie też zależy na wyjaśnieniu tej sprawy. Nie zniżyłbym się do takiej walki politycznej. Nawet nie prowadziłem kampanii, podszedłem do wyborów na luzie - tłumaczy Piotr Stawiński.

Sprawą zbulwersowany jest sołtys Strzeszowa, ojciec Piotra Stawińskiego i sąsiad pana Zbigniewa. - 20 lat działam w lokalnym samorządzie i nigdy do czegoś takiego nie doszło! - mówi Bronisław Stawiński.

Ostatnie trzy kadencje to on był radnym ze Strzeszowa. - Tu nie było walki, bo choć pan Cześniak wieszał plakaty na sołeckich tablicach i miałem prawo je zerwać, nie zrobiłem tego - zapewnia sołtys.

Zbigniew Cześniak liczy, że sprawcy zostaną szybko złapani. Sprawę badają trzebnicka policja i prokuratura. - Prowadzimy działania operacyjne. Na ten moment więcej nie mogę powiedzieć - ucina Iwona Mazur, oficer prasowy trzebnickiej policji.

Pojawiają się jednak pytania, dlaczego Cześniak do szpitala zgłosił się dopiero następnego dnia. - Byłem skatowany, brudny, ubłocony, wyglądałem jak najgorszy menel. Postanowiłem się umyć, bo nikt by mnie nie poznał – tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska