Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Grosicki: Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Wciąż mam marzenia

Stanisław Moneta
Grosicki na razie zostanie we Francji
Grosicki na razie zostanie we Francji Bartek Syta / Polska Press
Transfer za duże pieniądze był blisko, wszystko popsuło się na ostatniej prostej. Zawiodłem się na niektórych osobach z Rennais - wyznaje Kamil Grosicki.

W środę był Pan o krok od transferu do Burnley. Chyba niełatwo pogodzić się z tym, że w ostatniej chwili go odwołano?
Bardzo żałuję, że nie zagram w mojej ulubionej Premier League. Transfer był bardzo blisko. Miał opiewać na duże pieniądze. Burnley musi mnie bardzo cenić, skoro oferowało za mnie takie pieniądze. Na ostatniej prostej coś się jednak zepsuło.

Co było problemem?
Nie chodziło tylko o to, że nie porozumiałem się z nowym klubem w sprawie indywidualnego kontraktu. Nie byłem też dogadany z Stade Rennais. Wyszedł z tego duży problem. Dla mnie słowo jest czasem ważniejsze niż podpis na papierze. Zostałem przez klub niesprawiedliwie potraktowany. Dlatego dziś mogę mówić o niefajnej historii, na skutek której mój transfer nie doszedł do skutku. Gdybym podpisał kontrakt, niesamowicie cieszyłbym się, że zagram w lidze angielskiej. Ale nie byłbym szczęśliwy pod wieloma innymi względami. Tak chyba musiało być.

Jak widzi Pan swoją przyszłość we Francji?
Bardzo chcę grać, pozostaje mi walczyć na treningach o miejsce w pierwszej jedenastce. Mam ważny kontrakt z Rennais, po zgrupowaniu kadry i meczu z Kazachstanem wrócę do Francji. Będę grał dla klubu najlepiej jak potrafię. Zobaczymy, jaka będzie moja sytuacja w drużynie. W środę z jednej i drugiej strony padło wiele mocnych słów. Zawiodłem się na niektórych osobach. Szkoda, że nie wyszło, a sprawa rozbiła się o jakieś szczegóły.

Jak się Pan teraz czuje?
Bardzo rozczarowany. Trochę zrobiłem dla klubu, a nie potraktowano mnie w tej sytuacji z szacunkiem. Słyszałem różne obietnice, a w ostatniej chwili wszystkie te słowa zostały anulowane. Sytuacja jest ciężka, ale sobie z nią poradzę. Jestem bardzo silny psychicznie. Trener Nawałka dziś powiedział mi, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Dlatego będę szedł do przodu. Mam nadzieję, że poukładam sobie jakoś sprawy w klubie. Dla mnie liczy się gra, koledzy z szatni i kibice. A na osoby, które przeszkodziły w transferze, patrzył nie będę. Skupiam się na sobie. Wciąż mam swoje marzenia i będę chciał je spełnić. Po sytuacji, która zaistniała, jeszcze bardziej będę nalegał na transfer.

notował Stanisław Moneta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kamil Grosicki: Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Wciąż mam marzenia - Sportowy24

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska