Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamenar: We Francji Waldemar Kita kazał mi biegać po parku

Piotr Janas
Fot. WKS Śląsk Wrocław S.A./Krystyna Pączkowska
Nowy podstawowy bramkarz Śląska Wrocław to prawdziwy obieżyświat. Lubos Kamenar grał m.in. W FC Nantes, gdzie miał duży problem z polskim właścicielem tego klubu - Waldemarem Kitą. Polski biznesmen stworzył dla niego swoisty ,,klub Kokosa".

W środę piłkarze Śląska Wrocław pracowali nie tyle nad skutecznością, co nad dochodzeniem do pozycji strzeleckich. W ostatnich meczach – nawet w wygranym z Koroną Kielce – mieli z tym duży problem.

Na tę chwilę żaden z podopiecznych Mariusza Rumaka nie narzeka na kontuzje. Wszyscy są zdrowi i przygotowują się do sobotniego starcia z ,,Pasami". W bramce zagra zapewne Lubos Kamenar, który po debiucie w Kielcach nie zamierza oddawać miejsca w wyjściowym składzie.

- Mocno pracowałem na treningach i byłem dobrze przygotowany do debiutu. Przychodząc tutaj wiedziałem, że będę konkurował o miejsce w składzie z Mariuszem Pawełkiem. To dobry, doświadczony bramkarz, który rozegrał bardzo wiele meczów w Ekstraklasie, ale doczekałem się swojej szansy i bardzo się z tego cieszę – powiedział Kamenar.

Czytaj także:
Pożar w Śląsku Wrocław ugaszony, ale żar wciąż się tli

W przeszłości Słowak grał m.in. we francuskim FC Nantes, którego właścicielem jest Waldemar Kita, ale Lubos nie ma pozytywnych wspomnień związanych z polskim biznesmenem. Wręcz przeciwnie. Okazuje się, że Kita odesłał Kamenara do... ,,klubu kokosa".

- Po powrocie z wypożyczenia do Celticku Glasgow zabroniono mi trenować z drużyną. Pan Kita powiedział mi, że teraz mam ciężko pracować, ale nie na bosku, tylko biegając po parku. Zakazano mi treningów z piłką i nie dopuszczano do drużyny, więc po pewnym czasie kupiłem sobie kilka futbolówek i trenowałem chwyty odbijając piłkę od ściany. To był jeden z najgorszych okresów w mojej karierze. Oczywiście chciałem rozwiązać kontrakt, ale powiedziano mi, że muszę znaleźć klub, który za mnie zapłaci. Lekko nie było, ale cieszę się, że udało mi się stamtąd wyrwać – wspomina Kamenar.

Być może tamte wydarzenia nauczyły go pokory i cierpliwości, bo odkąd przyszedł do Śląska Wrocław ani razu nie skarżył się na swoją pozycję w zespole. Cierpliwie pracował, a teraz zaczyna zbierać tego owoce. Kolejna okazja do wykazania się nastanie w sobotę o godz. 18 na Stadionie Wrocław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska