Kaczyński chciał siłą uderzyć w Strajk Kobiet? Komendant główny policji miał go powstrzymać - pisze GW

Kaczyński chciał siłą uderzyć w Strajk Kobiet?

Jak wynika z nieoficjalnych informacji "Gazety Wyborczej" Jarosław Kaczyński chciał siłą uderzyć w Strajk Kobiet. Niezadowolenie społeczne w związku z wyrokiem Trybunały Konstytucyjnego zaostrzającego prawo antyaborcyjne sięgnęło zenitu. W związku z tym interweniować miała policja. "Duże działania" miały się odbyć 25 października.

Policjanci mieli uznać demonstracje za nielegalne, a następnie je rozpędzić. - podaje "GW".

Na naradzie z udziałem komendanta głównego wojewódzcy szefowie policji usłyszeli jednak, że mają działać w spośób wyważony i ostrożny, by nie doprowadzić do zamieszek.

Zwolennikiem szybkiego rozprawienia się z protestującymi miał być wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński.

Jarosław Szymczyk odejdzie ze służby?

Jarosław Szymczyk tłumaczył, że polska policja wobec protestów nie była pobłażliwa i prowadziła odpowiednie działania. Szymczyk tłumaczył również na antenie Polskiego Radia, że zgromadzenie powyżej pięciu osób w czasie pandemii to wykroczenie, a nie przestępstwo.

Jak podaje "GW" za swoją postawę Szymczyk ma zapłacić stanowiskiem. Decyzję o swoim odejściu ma ogłosić po Święcie Niepodległości.

Słyszymy, że nowi szefowie mają rozprawić się na twardo z protestami. Zastanawiamy się, co robić. Pójście na L4 nie jest rozwiązaniem, bo nie będziemy wiedzieli, kto stanie przeciwko kobietom i z jakim nastawieniem. A my im kibicujemy. - podkreśla rozmówca "GW" z policji.

Źródło: "Gazeta Wyborcza".