Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Juniorzy Sparty języczkiem u wagi. Liszka: Pan Janusz wywierał na mnie dużą presję

Dawid Foltyniewicz
Oliwer Kubus
Niedzielny mecz był widowiskiem godnym półfinału PGE Ekstraligi. Betard Sparta Wrocław po spotkaniu obfitującym w dużą liczbę wyprzedzeń i walkę na dystansie pokonał na wyjeździe Fogo Unię Leszno 49:41.

Atrakcyjność pierwszych tegorocznych półfinałów PGE Ekstraligi – choć zakończyły się one takimi samymi rezultatami – była zgoła różna. W większości biegów na gorzowskim stadionie im. Edwarda Jancarza końcowa kolejność była ustalana już po pierwszym wirażu. Wydarzeniem zawodów był perfekcyjny występ Bartosza Zmarzlika, który w sześciu startach uzbierał komplet 18 punktów. Nie uchroniło to jednak Moje Bermudy Stali od porażki z Motorem Lublin 41:49.

Spotkanie w Lesznie można natomiast wykorzystać jako reklamę żużla w środowiskach, które do tej pory nie były przekonane do czarnego sportu. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że wspomniana reklama okazałaby się skuteczna.
W pierwszych wyścigach potyczki na stadionie im. Alfreda Smoczyka w rolę bohaterów Betardu Sparty wcielili się najmłodsi członkowie zespołu. Michał Curzytek i Przemysław Liszka w biegu juniorskim pomknęli po podwójne zwycięstwo i zbudowali czteropunktową przewagę. Jeszcze większą wartość miało zwycięstwo Liszki w czwartym wyścigu. 21-letni wrocławianin znakomicie ruszył spod taśmy i przez cztery okrążenia umiejętnie utrzymywał za swoimi plecami wściekle atakującego go Janusza Kołodzieja. – Pan Janusz wywierał na mnie dużą presję, więc musiałem być jeszcze bardziej czujny – stwierdził młodzieżowiec WTS-u, z szacunkiem wypowiadając się o starszym o 16 lat rywalu.

Z dobrej strony pokazał się także Curzytek. Choć 19-latek w siódmej gonitwie minął linię mety jako ostatni, paradoksalnie to on z grona całej stawki uczestniczącej w biegu zasłużył na największe brawa! Wyścig wygrał Kołodziej, ale za jego plecami toczyła się zażarta walka Curzytka i Janowskiego z Emilem Sajfutdinowem. Wspomniana trójka przez niemal cały dystans rywalizowała koło w koło, kilkukrotnie zmieniając pozycje. Junior Betardu Sparty pokazał, że treningi pod okiem Grega Hancocka nie idą na marne.
Formacja młodzieżowa WTS-u zdobyła w niedzielę dziewięć punktów, z kolei juniorzy „Byków” – tylko jeden. Różnica klas pomiędzy najmłodszymi zawodnikami obu ekip przełożyła się na ośmiopunktową przewagę przed rewanżem na Stadionie Olimpijskim.

Na wysokości zadania stanęli również Janowski, Tai Woffinden i Artiom Łaguta. Ten ostatni na początku miał problemy z dopasowaniem się do toru. W dwóch pierwszych startach zdobył jednak zaledwie jedno oczko. – Gdybym jechał na motocyklach, na których startuję we Wrocławiu, to jechałbym dwadzieścia metrów z tyłu. Ten silnik, na którym jadę, był już ze mną tutaj w tym sezonie i spisywał się dobrze, ale wówczas nie był taki twardy. Być może na ten tor pasowałby silnik, który mam w warsztacie, a był dobry na torze w Grudziądzu. Niestety muszę wybierać z tego, co mam tutaj w boksie – tłumaczył Łaguta. Potem zanotował wyraźną poprawę i wygrał trzy wyścigi z rzędu.

Z kronikarskiego obowiązku warto wspomnieć, że Betard Sparta zanotowała 12. zwycięstwo ligowe z rzędu, dzięki czemu pobiła klubowy rekord. W niedzielę 41 punktów da podopiecznym Dariusza Śledzia awans do wielkiego finału. Można się jednak spodziewać, że wrocławianie nie zadowolą się zrealizowaniem planu minimum.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska