Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Wiśniewska: Bo ja harda dziewka jestem

Wojciech Koerber
Z wrocławianką w barwach LKS-u Polkowice - Joanną Wiśniewską, brązową medalistką lekkoatletycznych mistrzostw Europy w rzucie dyskiem (62,37), rozmawia Wojciech Koerber.

Nie dali pooddychać Pani atmosferą imprezy życia, już z medalem na szyi. W czwartek z samego rana kazali lecieć z powrotem do domu.
Nie wiem, czemu tak wyszło, przyjęłam tylko bilet i tyle. Może chodziło związkowi o koszta. Tym bardziej, że - poza trenerem - nikt nie liczył na ten medal. Dlatego ma on dla mnie wielowymiarowe znaczenie.

No to się zaczęła Pani kariera, nie wypominając, w wieku 38 lat.
Ja mówię, że to kolejny rozdział. Nie ma co się oszukiwać, że ostatni, ale ten najważniejszy. Proszę zauważyć, że Marlene Ottey ma lat 50, a też startuje w Barcelonie.

Pewnie w najbliższych tygodniach czeka Panią kilka kasowych mityngów. Wreszcie.
Na razie zupełnie nic nie wiem, nie rozmawiałam nawet ze swoją panią menedżer (Niemka Wera Michalek - WoK). Wiem tylko, że jestem totalnie zmęczona. Po zawodach wróciłam do pokoju o północy, a spałam ledwie dwie godziny, bo z tych emocji ciężko było zasnąć. A wstać trzeba było nad ranem, żeby się odprawić. Do tego męczący lot przez Monachium do Warszawy, a przede mną jeszcze podróż autem do Wrocławia. Od tygodnia biorę antybiotyk i jestem w kiepskiej kondycji, co zresztą słychać w głosie. Proszę mi wierzyć, ja normalnie takiego głosu nie mam!

A trener Kotwica liczył, że dziś widzicie się już na ul. Witelona, na treningu.
Oj, wątpię.

Mówił też, że ta szybka ręka to po ojcu, piłkarzu ręcznym.
A całkiem możliwe, bo tato krzepkiej natury był. Trzy czwarte genów wzięłam od niego, a resztę - to, co żeńskie - od mamy. Zresztą w ogóle rodzinę mam sportową. Siostra trenowała koszykówkę w AZS-ie Wrocław, a brat grał w piłkę wodną w Gwardii. Też we Wrocławiu.

To ile razy zamierzała Pani kończyć ze sportem w trakcie długiej kariery?
Miałam trzy takie momenty. Z różnych powodów - zdrowotnych, finansowych, bytowych. Bywało tak, że leciałam na kolana, ale wstawałam. Miałam tę wiarę i prosiłam trenera, by raz jeszcze spróbować. Na szczęście nie odmawiał.

A gdyby tak Pani z tych kolan raz nie wstała, to gdzie by wylądowała?

Wie pan, ja chciałam być policjantką. Gdy byłam zawodniczką Gwardii Warszawa, startowałam do niej, ale się nie dostałam. Poległam na egzaminach psychologicznych, bo ja harda dziewka jestem. Taką mam naturę i taki charakter.
Pewnie od razu chciała Pani po pistolet sięgać. Nie dało się tego ukryć na testach, że taka z Pani strzelba?
Może nie aż tak, że od razu po pistolet, choć tego charakteru ukryć się nie da. Ale mam też wykształcenie ekonomiczne i nie muszę drżeć o swoją przyszłość.

Okrążyła Pani pół Polski i znów jest na Dolnym Śląsku, w LKS-ie Polkowice. W tym mieście mają zresztą na stypendia dla wielu sportowców.
Fajnie się złożyło, bo spotkałam pana Pierzchałę, który jest tam trenerem, przemyślałam jego propozycję i się zgodziłam. Mogłam wrócić z Warszawy do Wrocławia, a wszystko udało się poprzeć wynikami. Jestem dumna z tego, że reprezentuję LKS Polkowice, bo ten klub dał mi nadzieję. A nadzieja jest wstępem do marzeń. Wierzę też, że w moim mieście - Wrocławiu w końcu będą wiedzieć o istnieniu takiej sportsmenki.

Zmienia się cykl mistrzostw Europy, które znów będą rozgrywane co dwa lata, a nie - jak ostatnio - co cztery. Czyli następna impreza tuż przed igrzyskami w Londynie, w czasie piłkarskiego Euro...
Wcześniej jednak, za rok, mistrzostwa świata w Korei Płd. (Taegu). Na razie jednak nie wybiegam tak daleko w przyszłość.

A co Pani myśli o rekordzie świata w dysku kobiet (76,80 - Gabriele Reinsch z NRD, 1988 rok, Neubrandenburg)? Zresztą ten w rywalizacji mężczyzn również ustanowiony został przez Niemca w mrocznych dla królowej sportu latach 80. I też w Neubrandenburgu.
Nie ukrywajmy, że dziś tamten wynik jest dla nas nieosiągalny. To kosmos, coś nie do pomyślenia. Dużo rzeczy wtedy się działo w krajach socjalistycznych. A że panom bliżej dziś do tamtego rekordu niż nam do żeńskiego? Cóż, z kobiety można zrobić chłopa, a z faceta to już chyba tylko dinozaura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska