Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesteśmy rekordzistami pod względem wypadków przy pracy

Marcin Kaźmierczak
Do wypadków przy pracy dochodzi właściwie w każdej branży. Najczęściej przyczyną jest niezachowanie należytej ostrożności, albo praca po wypiciu alkoholu.
Do wypadków przy pracy dochodzi właściwie w każdej branży. Najczęściej przyczyną jest niezachowanie należytej ostrożności, albo praca po wypiciu alkoholu. Przemyslaw Swiderski
Dolny Śląsk był w 2017 roku krajowym niechlubnym liderem wypadków przy pracy - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Zginęło w nich 27 osób, a ciężkie obrażenia odniosło 66.

Choć liczba wypadków jest wyższa niż w 2016 roku - jednym z najbardziej tragicznych w ostatnim czasie, to zdaniem ekspertów od bezpieczeństwa i higieny pracy jest lepiej. Spadł bowiem współczynnik wypadkowości. W ubiegłym roku wyniósł on 8,98, co oznacza, że na 1000 pracowników w regionie blisko 9 uległo wypadkowi w pracy. Współczynnik ten był niższy o 0,17 w porównaniu z rokiem 2016 - a mimo to najwyższy w kraju.

Jak twierdzi Arkadiusz Kłos, zastępca okręgowego inspektora pracy we Wrocławiu odpowiadający za nadzór, jednym z powodów dużej wypadkowości w regionie są liczne inwestycje w branży budowlanej, prężnie działająca w regionie branża górnicza oraz coraz częściej zatrudniani obcokrajowcy.

- Sporo wypadków przy pracy dotyczy także młodych stażem pracowników, a przez to niedoświadczonych. Problem dotyczy również nadzoru nad pracownikami zatrudnionymi w małych firmach, gdzie dominuje praca na podstawie umów cywilno-prawnych. Przedsiębiorcy ci oszczędzają również na bezpieczeństwie pracy. Tacy pracownicy nie są zazwyczaj nadzorowani BHP, niewłaściwie przeszkoleni i niewyposażeni w środki ochrony - mówi Arkadiusz Kłos. - Warto też podkreślić, że na Dolnym Śląsku powierza się pracę sporej liczbie cudzoziemców oraz pracownikom tymczasowym, którzy także nie mają doświadczenia, także w zakresie bezpiecznego sposobu wykonywania pracy - dodaje.

W ubiegłym roku na Dolnym Śląsku w wypadkach przy pracy zginęło 27 osób, o 5 mniej niż w 2016 r. Więcej osób zginęło w pracy jedynie na Mazowszu - 32.

Najbardziej narażeni na wypadki przy pracy w ubiegłym roku byli pracownicy branży gospodarowania odpadami i dostawą wody (ponad 16,42 pracowników na 1000), górniczej i wydobywczej (15,11), opieki zdrowotnej (10,72) oraz przetwórstwa przemysłowego (10,64). Tam też wypadków było najwięcej - 29 057. Zginęły w nich 43 osoby.

W obecnym roku także odnotowano ofiary wypadków przy pracy. Już 2 stycznia 50-letni pracownik zewnętrznej spółki Energetyka wpadł do szybu kopalni Rudna należącej do KGHM. Z kolei 10 lutego 40-latek zginął w wypadku, do którego doszło w legnickiej fabryce Faurecia. Został przygnieciony przez maszynę do formowania elementów plastikowych produkowanych w fabryce siedzeń samochodowych. A za nami dopiero niespełna 4 miesiące roku.

Średnio 33 dni niezdolni do pracy byli pracownicy, którzy ulegli wypadkom w dolnośląskich firmach w 2017 roku. Najdłużej do zdrowia dochodzili górnicy: średnio 65 dni.

Polacy na L4 po wypadku w pracy spędzili w ubiegłym roku łącznie 3 110 249 dni - w przybliżeniu 8 521 lat, o prawie 80 tys. dni więcej niż w 2016 r. Wszystkim poszkodowanym, zatrudnionym zarówno w oparciu o umowę o pracę, jak i zlecenie, przysługiwały odszkodowania. Od 1 kwietnia tego roku za 1 proc. stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu Zakład Ubezpieczeń Społecznych wypłaca 854 zł - o 45 zł więcej niż w ubiegłym roku.

Chcesz więcej? Idź do sądu. Najlepiej na ścianę wschodnią

Kwoty wypłacane przez ZUS to oczywiście kropla w morzu potrzeb. O dodatkowe odszkodowanie za wypadek w pracy trzeba ubiegać się przed sądem.

- Kwoty przyznawane przez sąd wahają się od 2 do 3 tysięcy zł za 1 proc. uszczerbku w zależności od tego, czy był on długotrwały - powyżej sześciu miesięcy lub trwały, czyli nierokujący poprawy - mówi mecenas Michał Dziedzic z wrocławskiej kancelarii prawnej Klisz i Wspólnicy.

Co ciekawe, zdaniem prawnika sądy na tzw. ścianie wschodniej przyznają wyższe odszkodowania, niż wrocławskie.

- W pewnym stopniu wcielają się w rolę opieki społecznej i starają się zrekompensować gorsze warunki tamtejszych pracowników - tłumaczy Dziedzic.

Co zrobić, aby otrzymać odszkodowanie i aby było one jak najwyższe?

- Przede wszystkim musimy powiadomić odpowiednie służ-by. Obdukcja jest kluczem do sukcesu w sądzie. Jeśli wypadek jest ciężki, warto wezwać policję - mówi Krzysztof Duda z Polskiego Instytutu Odszkodowań.

Warto też zwracać uwagę na okoliczności poboczne. - W tej chwili prowadzę dochodzenie o odszkodowanie dla kobiety, która została wciągnięta przez maszynę, która zmiażdżyła jej rękę. W pierwszym szpitalu została postawiona zła diagnoza, potrzebna jest kolejna operacja, a do tego nie będzie ona mogła wykonywać obecnego zawodu i będzie musiała się przekwalifikować. Najprawdopodobniej to dotychczasowy pracodawca lub jego ubezpieczyciel będzie musiał zapewnić fundusze na dostosowanie tej pani do nowego stanowiska pracy - mówi Duda.
Zanim zjadą, muszą dmuchać

Najdłużej do zdrowia dochodzili górnicy - średnio 65 dni. W sumie obrażenia w pracy odniosło na Dolnym Śląsku 300 górników. W kopalniach KGHM doszło do 4 ciężkich i 2 śmiertelnych wypadków.

Do części z nich przyczynił się alkohol. Tak było m.in. 28 kwietnia w kopalni Polkowice-Sieroszowice należącej do KGHM, gdzie operator ładowarki potrącił 25-letniego górnika. Mężczyzna prowadził ciężką maszynę pod wpływem alkoholu. 25-latkowi trzeba było amputować nogę.

Po tym wypadku zarząd KGHM zlecił kontrolę trzeźwości górników zjeżdżających pod ziemię. Efekt? W kopalni Polkowice-Sieroszowice tydzień po wypadku złapano 14 pijanych górników. Aż ośmiu spośród nich było zatrudnionych w firmach zewnętrznych.

- W Polskiej Miedzi nie ma tolerancji dla zachowań niebezpiecznych, zagrażających życiu i zdrowiu pracowników - podkreśla Jarosław Twardowski z biura prasowego KGHM.
Jak tłumaczy dr hab. Lucyna Szot, ekspert prawa pracy z Uniwersytetu Wrocławskiego, badanie trzeźwości to drastyczna metoda dbania o bezpieczeństwo i higienę pracy, ale skuteczna.

- Mamy nawet zakłady, w których pracownicy poddawani są badaniu alkomatem przed wejściem na ich teren - zauważa dr hab. Lucyna Szot . Jak wyjaśnia, pracodawca ma prawo badać trzeźwość pracownika. - Zwłaszcza jeśli wymagają tego względy bezpieczeństwa pracy i specyfika pracy w danym zakładzie. Niepoddanie się badaniu działa oczywiście na niekorzyść pracownika. Jeśli zaistniały wątpliwości, czy pracownik jest trzeźwy, pracodawca może nawet przewieźć go na posterunek policji i w ten sposób wymusić badanie na zawartość alkoholu.

Nie tylko górnictwo

W górnictwie, w ubiegłym roku w 2200 wypadkach zginęło 11 osób.

Najwięcej wypadków: 29 057 - odnotowano w przetwórstwie przemysłowym (43 ofiary, 349 osób ciężko rannych), handlu 11 816 (27 ofiar i 35 osób ciężko rannych).

Aż 69 osób zginęło w rolnictwie, w gospodarstwach indywidualnych. Według statystyk Krajowego Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego doszło tam do 13 250 wypadków. Spośród ofiar śmiertelnych najwięcej - 24 zginęło po tym, jak wpadli lub zostali wciągnięci przez maszynę rolniczą. Trzy osoby zmarły uderzone, przygniecione lub pogryzione przez zwierzęta.

W pozostałych branżach do wypadków najczęściej dochodziło po uderzeniu w nieruchomy przedmiot (30,6 proc.).

W aż 60,5 proc. przyczyną wypadku było niewłaściwe zachowanie pracownika.
Kobiety najczęściej ulegały wypadkom w branży edukacyjnej (aż 77 proc. poszkodowanych). Z kolei najbezpieczniej pracowało się w branży IT (471 wypadków, 4 osoby ciężko ranne).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jesteśmy rekordzistami pod względem wypadków przy pracy - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska