Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest nowy trop w sprawie złotego pociągu. Tunel jest tam, gdzie zapada się ziemia?

Artur Szałkowski
Zapadlisko na koronie nasypu w okolicach 65 km linii kolejowej nr 274 układa się w łuk. Czy pod nim jest tunel?
Zapadlisko na koronie nasypu w okolicach 65 km linii kolejowej nr 274 układa się w łuk. Czy pod nim jest tunel? Dariusz Gdesz / Polskapresse
W okolicach 65 km linii kolejowej nr 274 w Wałbrzychu - w miejscu gdzie teoretycznie mógłby znajdować się słynny niemiecki złoty pociąg - zapada się ziemia. Czy to tam jest ukryty tunel?

To miejsce przed kilkoma dniami odwiedziliśmy z Tadeuszem Słowikowskim - człowiekiem, który sprawą rzekomo ukrytego na terenie Wałbrzycha pociągu zajmuje się od ponad pół wieku. Naszą uwagę zwróciło tworzące się w nasypie zapadlisko w pobliżu dawnej bocznicy kolejowej do nieistniejącej już fabryki porcelany „Książ”.

W kolejnych dniach zapadlisko stawało się coraz głębsze i dłuższe. Mało tego, zaczęło się również tworzyć od strony skarpy nasypu przy linii kolejowej nr 274. Pod koniec tygodnia przybrało kształt łuku, biegnącego pomiędzy linią kolejową Wrocław-Wałbrzych i dawną bocznicą. Najciekawsze jest to, że zapadlisko nie utworzyło się w miejscu wykopalisk, które w sierpniu w okolicach 65 km prowadziła Spółka XYZ. Należy zatem wykluczyć zapadanie się gruntu z powodu stabilizacji terenu.

Istotne jest jednak to, że po terenie gdzie powstało zapadlisko, w sierpniu poruszały się ciężkie maszyny budowlane, których używała ekipa poszukiwaczy „złotego pociągu”. Czy wówczas nie dokonały naruszenia konstrukcji teoretycznie istniejącego w tym miejscu, który teraz zaczął się zapadać pod naporem nasiąkniętej wodą ziemi. Według Tadeusza Słowikowskiego sprawę można wyjaśnić błyskawicznie.

KLIKNIJ I PRZECZYTAJ - WSZYSTKO O ZŁOTYM POCIĄGU

Woda powie prawdę?
- Trzeba przyjechać w to miejsce cysterną i wlać w zapadlisko wodę. Jeśli nie będzie wypływała z nasypu tylko pójdzie w głąb, to znaczy, że w tym miejscu może być np. tunel - wyjaśnia Tadeusz Słowikowski. - Od wielu lat sugerowałem, że to właśnie ta część nasypu powinna zostać wnikliwie przebadana. Także w sierpniu sugerowałem, by wykopaliska poszerzyć o ten teren, ale mnie nie posłuchano.

Tadeusz Słowikowski dodaje, że istnienie w tym miejscu tunelu jest wielce prawdopodobne. Niemcy mając do wyboru wykonanie jego wlotu przed lub pomiędzy dwoma dużymi słupami energetycznymi, na pewno wybraliby to pierwsze rozwiązanie.

PRZECZYTAJ TEŻ: Sami budują złoty pociąg. Mają już jeden wagon

- Poza tym gdyby tunel był tam, gdzie w sierpniu prowadzono wykopaliska, to prawdopodobnie zostałby odkryty pod koniec lat 70. kiedy budowano bocznicę kolejową do fabryki porcelany - mówi Tadeusz Słowikowski. - Natomiast w miejscu gdzie powstało zapadlisko bocznica wychodzi z wąwozu na poziom korony nasypu kolejowego. Więc jeśli tunel przebiega tędy, nie został odkryty, bo nie było potrzeby wykonywania w tym miejscu głębokiego wykopu pod bocznicę.

CZYTAJ DALEJ: Czego na tym terenie szukali Niemcy?
Zapadliska przypilnują SOK-iści
Po ujawnieniu tajemniczych zapadlisk w nasypie nowego znaczenia zaczyna nabierać słynne zdanie prof. Janusza Madeja z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W grudniu 2015 roku na konferencji prasowej w wałbrzyskiej Starej Kopalni, gdzie prezentowane były wyniki badań nieinwazyjnych wykonanych przez ekipę Spółki XYZ, a następnie ekipę AGH w okolicach 65 km, prof. Madej powiedział: „Tunel może i jest, ale pociągu na pewno w nim nie ma”.

Na razie nie wiadomo jak zakończy się sprawa tajemniczego zapadliska. Bez wątpienia miejsce to znów zacznie przyciągać zwolenników teorii o istnieniu „złotego pociągu”. Dlatego będzie pod regularnym dozorem Straży Ochrony Kolei.

ZOBACZ TEŻ: Ile kosztuje szukanie złotego pociągu. Kto za to płaci?

Czego na tym terenie szukali Niemcy?
Sprawa zapIle kosztuje szukanie złotego pociągu. Kto za to płaci?adlisk nie jest jedyną związaną z tematem „złotego pociągu”, która wymaga wnikliwego zbadania. W poniedziałek 8 czerwca 2015 roku, a więc jeszcze przed ujawnieniem i nagłośnieniem na cały świat sprawy „złotego pociągu”, opublikowaliśmy w „Panoramie Wałbrzyskiej” artykuł pt. „Pojawił się kolejny trop w sprawie pociągu widmo”. Poświęcony był nowym ustaleniom Tadeusza Słowikowskiego w sprawie pociągu, którego nie nazywano wówczas jeszcze złotym. Tadeusz Słowikowski pozyskał wówczas kopie niemieckich dokumentów. Dotyczyły wierceń geologicznych, które Niemcy wykonali na wschód od obecnej linii kolejowej nr 274, pomiędzy obecnymi stacjami kolejowymi Wałbrzych Szczawienko oraz Świebodzice.

Odwierty zostały wykonane pomiędzy 29 kwietnia i 14 maja 1929 roku. Do dziś nie wyjaśniono w jakim celu, skoro na tym terenie nie zrealizowano do dziś żadnej istotnej inwestycji. Sprawą zajął się Michał Banaś, pracownik Instytutu Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Jego nazwisko także pojawiło się w kontekście poszukiwań „złotego pociągu”. Na początku stycznia 2016 roku dokonał interesującego odkrycia w okolicach 65 km linii kolejowej z Wrocławia do Wałbrzycha. Naukowiec wyposażony w kamerę termowizyjną wykonał zdjęcia nasypu kolejowego. Pojawiło się na nich kilka dużych anomalii termicznych w górnej części nasypu. Zdjęcia wykonane kolejnej nocy były identyczne. Wskazywało to, że w zimną noc z nasypu wydobywa się ciepłe powietrze. Według naukowca, który wcześniej sceptycznie podchodził do sprawy ukrytego w Wałbrzychu pociągu, czemu dał wyraz w artykule opublikowanym na łamach miesięcznika „Odkrywca”, sprawa odwiertów z 1929 roku wydaje się jeszcze bardziej interesująca niż anomalia termiczne nasypu.

- Z dokumentów wynika, że dokonano wierceń o charakterze technicznym do głębokości 12 metrów. Wykonano 50 otworów. Według obecnie obowiązujących cen koszt wykonania jednego metra takiego otworu waha się w granicach tysiąca euro - wyjaśnia Michał Banaś. - Po co Niemcy dokonali tak wielkiego i skomplikowanego przedsięwzięcia, skoro później nie zrealizowali na nim żadnej inwestycji.

Z kopii dokumentów, które Michał Banaś otrzymał od Tadeusza Słowikowskiego można jeszcze wyczytać, że warstwy geologiczne w miejscu wierceń składają się głównie z iłów i gliny. Pozostała część dokumentów została spisana ręcznie i mało czytelnie. Dlatego trudno odszyfrować zawarte w niej informacje. Być może dokumenty uda się odczytać niemieckiemu... aptekarzowi, któremu Michał Banaś przekazał kopię.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: TAK SZUKANO ZŁOTEGO POCIĄGU (ZDJĘCIA)

Złoty pociąg w Wałbrzychu. Ekipa poszukiwaczy przygotowuje się do robienia próbnych odwiertów na dnie jednego z przekopów

Złoty pociąg w Wałbrzychu: Trzeci dzień poszukiwań. Szykują ...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska