Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzmanowo: Mała wieś w wielkim mieście

Marek Zoellner
- Jesteśmy wrocławianami - podkreślają rolnicy z Jerzmanowa
- Jesteśmy wrocławianami - podkreślają rolnicy z Jerzmanowa Janusz Wójtowicz
Mleko kupują w sklepie, bo krów nie hodują. Chociaż sami orzą i sieją, w pieczenie chleba się nie bawią. Nazwani chłopami z miasta, najpierw się uśmiechają, ale po chwili jeden z nich protestuje: O, przepraszam! Chłopi to byli za komuny. Teraz są producenci rolni. Rolników z wrocławskiego Jerzmanowa odwiedził Marek Zoellner

Wrocław rośnie w oczach. Na horyzoncie dumnie pręży się Sky Tower, głos przed koncertem na nowym stadionie ćwiczy już George Michael, a po autostradowej obwodnicy miasta śmiga coraz więcej aut. Stolica Dolnego Śląska zaczyna przypominać wielkie europejskie miasta z prawdziwego zdarzenia. Oczywiście najbardziej widać to w okolicach centrum. Tymczasem tuż obok powstającej obwodnicy, tak jak przed wiekami, mieszkają ludzie, którzy z dziada pradziada żyją z uprawy roli.

Jesteśmy jak dinozaury

- Jeszcze kilka lat temu we wrocławskim magistracie w ogóle nie wiedzieli, gdzie to nasze osiedle jest. Mówili, że to już poza terenem gminy - śmieje się Bogdan Oleksy, rolnik z zawodu i prezes osiedlowego klubu piłkarskiego Błękitni Jerzmanowo z zamiłowania. - A przecież miasto się do nas wpycha wszystkimi dziurami w płocie. Autostrada pod nosem, osiedla domków jednorodzinnych w okolicy - przyznaje.

- Jesteśmy wrocławianami - podkreślają rolnicy z Jerzmanowa, ale dodają, że nie do końca jest się z czego cieszyć. - Nasz największy problem to brak możliwości powiększania gospodarstw. Po prostu nie ma terenów - narzeka Marek Gołębiewski, delegat Dolnośląskiej Izby Rolniczej. Swoje gospodarstwo prowadzi od 1990 roku, chociaż wcześniej zdobywał nieco inny fach.

- Naprawa i eksploatacja pojazdów mechanicznych, szkoła samochodowa przy ul. Borowskiej we Wrocławiu - wspomina. Największy areał na Jerzmanowie, należący do jednego z gospodarzy, nie ma nawet 100 hektarów. A są i tacy, którzy mają zaledwie po 2 hektary ziemi.

- Małemu rolnikowi trudniej walczyć o pieniądze, bo nasza przyszłość jest niepewna. Trudno też liczyć na wsparcie specjalistów. Kiedyś agronom był u nas częstym gościem. Sporo o nas wiedział i służył swoją wiedzą. Dzisiaj sami musimy zdobywać informacje, szukać firm, które sprzedają nasiona, nawozy. Starzy rolnicy się wykruszyli, a młodzi nie chcą pracować w polu. Mają swoje pensje, stanowiska, sukcesy - wzdycha Bogdan Oleksy. - Tylko my jeszcze zostaliśmy, jak dinozaury. Nasze żony pracują, żebyśmy my mogli uprawiać rolę. Dzieci poszły na studia i na pewno nie pójdą w nasze ślady - dodaje Gołębiewski.

Kilkanaście lat temu rolnikom z Wrocławia żyło się lepiej. Ich warzywa kupowały zakłady nawet z odległych terenów: Ziębic i Opola. A i w samym Wrocławiu działała chłodnia, która skupowała płody rolne.

- Ziemniaki woziło się do Kątów Wrocławskich, bo tam były przerabiane na mączkę, albo do Strzeganowic do gorzelni. Działały też browary: we Wrocławiu i Sobótce, dla których opłacało się siać jęczmień. Dzisiaj nie ma po tym wszystkim śladu, za to jest biurokracja - krzywią się rolnicy z Jerzmanowa.
- Jak się kończyła umowa dzierżawy pola, robiło się aneks i po krzyku. A teraz muszę przynieść mapki, plany zagospodarowania i inne dokumenty. I wszystko zdobyć na własny koszt. A gwarancji, że dzierżawę dostanę, nie ma żadnej - wzdycha Bogdan Oleksy. A Marek Gołębiewski dodaje: - Z naszą dochodowością jest jak z grą w totka. Jak się trafi w danym roku z uprawą, na którą stawki są wysokie, można trochę zarobić. Rok temu na przykład opłacało się mieć ziemniaki, bo były drogie. Teraz ma być podobnie ze zbożem, ale kto to wie? Pogoda psuje nam szyki. W maju miał lać deszcz, a była susza. Kto ma większy areał, sieje zboże, mniejsi gospodarze warzywa gruntowe i właśnie ziemniaki. Ale żeby hodować ziemniaki, trzeba co roku sprowadzać "sadzeniaka", który kosztuje ok. 2 tys. zł za tonę. A na hektar potrzebne są 2 tony. Do tego na jeden hektar 600 kg nawozu (1 tys. zł), środki ochrony roślin (nawet 1 tys. zł), koszty uprawy, amortyzacja sprzętu no i podatki. Co będzie w tym roku, tego jeszcze nie wie nikt.

Rolnik widmo i… dziki

Producenci rolni dodają, że walczą nie tylko z aurą, ale i z dzikimi zwierzętami. A wszystkiemu winni są "rolnicy widma", którzy mnożą się na papierze, choć w rzeczywistości nikt ich na oczy nie widział. Według przedstawionych rok temu danych Głównego Urzędu Statystycznego, we Wrocławiu jest ponad 24 tys. gospodarstw rolnych. Ale to wcale nie oznacza, że stolica Dolnego Śląska jest największą polską wsią, bo mimo tych statystyk, wcale nie mamy aż tylu rolników. W rzeczywistości jest ich ok. 2 tys., bo liczą się ci, którzy na terenie Wrocławia płacą podatek rolny. Wielu z tych, którzy znaleźli się na liście, w ogóle nie mieszka we Wrocławiu, a często zdarza się nawet, że ich ziemia po prostu nie jest uprawiana.

- Duża część rolników podczas kryzysu swoją ziemię sprzedała. Nie wiemy komu, ale to wszystko leży teraz odłogiem. Chwasty pną się w górę i przenoszą się na nasze pola, a co gorsza, w tych chwastach kryją się dziki. My przeciwko zwierzętom nic nie mamy, ale one niestety niszczą nasze pola. Jest ich tak dużo, że w 2010 roku mniejsze plantacje zniszczyły w całości. Można się co prawda starać o odszkodowania w kole łowieckim, ale trzeba spełnić wiele warunków i dopełnić formalności, a z tym często jest kłopot - mówi Mirosław Kalinowski.

Błękitni do boju!

Niedaleko od pól, które uprawiają, dobiega końca budowa nowego stadionu. Na zapierającej dech w piersiach arenie za rok zostaną rozegrane mecze Euro 2012. Przyjadą tysiące ludzi z całej Europy. Rolnicy z Jerzmanowa też są fanami piłki nożnej i cieszą się na tę okoliczność, ale jednocześnie walczą o swoją własną, lokalną drużynę. KS Błękitni Jerzmanowo gra w A klasie. Mogło być lepiej, bo juniorzy awansowali w tym roku do ligi okręgowej, ale nie było pieniędzy na pokrycie związanych z tym kosztów. Trzeba było ich wycofać z rozgrywek.
- Bez sponsorów byłoby kiepsko. Jakoś koniec z końcem wiążemy, ale to nie wszystko, bo jest kłopot z boiskiem - mówi Bogdan Oleksy, prezes Błękitnych. Klub wynajmuje boisko od gminy. Niestety, żeby spełniało ono obecne normy, należy je powiększyć. Co prawda 60 arów ziemi, leżącej tuż obok, aż się prosi, żeby ją przeznaczyć na potrzeby piłkarzy, ale najpierw musieliby się na to zgodzić urzędnicy z Agencji Nieruchomości Rolnych, do której grunt należy. - Gmina od dwóch lat nie może się dogadać z agencją i wszystko utknęło w martwym punkcie. Przez to nasi chłopcy muszą rozgrywać mecze w Leśnicy - opowiada Oleksy.

Krowy to pan szukaj w zoo

Wrocławscy rolnicy zasiedlają głównie tereny będące niegdyś wsiami okalającymi miasto, m.in.: Stabłowice, Psie Pole, Pracze Odrzańskie, Zakrzów, Pawłowice i właśnie Jerzmanowo. Dawniej hodowali warzywa gruntowe: truskawki, marchew, fasolkę szparagową i brukselkę. Ale jak mówią, 15 lat temu ceny w skupach się zatrzymały, a sprzęt i opłaty rosnąć nie przestały. Przestało się za to opłacać.

- Zimą człowiek martwi się o dobre nasiona, wiosną o pogodę: kiedy siać, czy popada, czy będzie sucho. A jak już się uda i urośnie, znów patrzymy w niebo, ale deszcz już wtedy nikogo nie cieszy. A potem jeszcze zbiory i pytanie, komu sprzedać, za ile sprzedać i czy w ogóle ktoś kupi. Miodu to u nas nie ma - kiwa głową Marek Gołębiewski.

- Nowy traktor kosztuje ponad 100 tys. zł. Nowy kombajn do ziemniaków nawet 200 tys. zł. A paliwo coraz droższe - opowiadają. Jak wygląda samo tankowanie?

- Nie jeździmy traktorami na stację. Pakuje się bańki do samochodu, tankuje i dopiero pod domem leje do baku ropę - tłumaczą. Tak jak w każde inne miejsce we Wrocławiu, na Jerzmanowo dojeżdża komunikacja miejska (autobusy 109, 249 i 609). Czasy wozów zaprzężonych w konie to zamierzchła przeszłość. Teraz konie można czasami tam zobaczyć, ale służą one do celów rekreacyjnych. Z krowami jest jeszcze większy kłopot.

- Kurki, nie powiem, normalna rzecz. Ale krowy? Panie, krowy to pan w zoo szukaj. To jest Wrocław, a nie wieś - uśmiecha się Bogdan Oleksy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska