Strażnicy mają w sumie osiem samochodów. Wszystkie, prócz terenowego nissana (kupionego ostatnio za unijne pieniądze), są bardzo wyeksploatowane. Mają na liczniku po ponad 200 tys. km i ciągle się psują. Według strażników, najwięcej czasu w warsztacie spędza bus fiat ducato. Właśnie po 290 tys. przejechanych kilometrów rozsypała się skrzynia biegów. Równie często psuje się 12-letni seat, z przebiegiem 240 tys. km. Tylko w tym roku na jego naprawę wydano prawie 6 tys. zł. To więcej niż wartość tego auta. W sumie w 2010 roku na naprawy wydano w straży miejskiej już ponad 23 tys. zł.
Choć ekonomicznie to nieuzasadnione (prywatny właściciel dawno pozbyłby się takich wraków), straż miejska ciągle je naprawia. Inaczej nie byłoby czym wyjechać na patrole, a na zakup nowych aut jednostki teraz nie stać.
- Do obsłużenia każdej zmiany potrzeba czterech samochodów. Nie wszędzie mogą dotrzeć patrole piesze, bo teren naszego działania jest rozległy. Jedno auto patroluje Cieplice lub Sobieszów, jedno Zabobrze, pozostałe jeżdżą do interwencji - mówi Grzegorz Rybarczyk, rzecznik straży miejskiej.
Miesięcznie samochody straży przejeżdżają do 5 tys. km. Jazda w warunkach miejskich sprawia, że szybciej się zużywają.
- Zdarzało się, że trzeba było ograniczyć ilość patroli samochodowych, bo nie mieliśmy czym wyjechać - mówi młodszy inspektor Rafał Koko.
Roczny budżet straży w Jeleniej Górze to ok. 2,3 mln zł. Według jej komendanta Jerzego Górniaka jest niski, bo pieniędzy może nie wystarczyć do końca roku. Nieco ponad 200 tys. zł stanowią przychody z mandatów, które trafiają do kasy miasta. W planie finansowym na przyszły rok zapisano zakup dwóch aut za 160 tys. zł. Projekt budżetu miasta nie jest jeszcze gotowy, więc nie wiadomo, czy znajdą się w nim środki na auta dla straży.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?