Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janowski w Grand Prix? Trochę za wcześnie

Wojciech Koerber
Jeszcze do niedawna temat stałego numeru dla Macieja Janowskiego na przyszłoroczne Grand Prix wydawał się abstrakcją. Regulaminowy punkt ograniczający liczbę uczestników cyklu w zespołach ekstraligi do jednego sprawił jednak, że taka propozycja może paść.

Wiele, jak sądzimy, w głowie Darcy'ego Warda, jednego z kandydatów do dzikiej karty. Australijczyk jest także kandydatem do jazdy w Unibaksie, gdzie może zostać Chris Holder. Musiałby zatem Ward wybierać - albo Toruń, albo GP. Tylko jak zgromadzić odpowiedni budżet na walkę o tytuł IMŚ bez ścigania się w polskiej ekstralidze? Błędne koło. Trzy inne dzikie karty trafią najpewniej do Nickiego Pedersena (słusznie), Chrisa Harrisa (bo Anglik) i Fredrika Lindgrena, choć bardziej brakuje cyklowi takiego kozaka, jak Grigorij Łaguta. Rosjanin potrafi jednak liczyć i nie pali się do GP. A nasz mistrz świa-ta juniorów, gdyby go pytali?

- Oj, nie wiem. Wydaje mi się, że jest troszeczkę za wcześnie. Jeśli chodzi o umiejętności, może i bym powalczył, choć to zupełnie inne ściganie. Na pewno dużo mi jeszcze do najlepszych brakuje. Głównie jednak mam na myśli bazę sprzętową i całe zaplecze - mówi nam 20-latek, który takie małe GP objechał w kończącym się sezonie. Młodzieżowego championa globu wyłonił przecież cykl czterech imprez. Deficytowych?

- Ciężko powiedzieć, pewnie wyszedłem gdzieś na zero. W IMŚJ nie patrzy się jednak na zarobki, lecz podchodzi do sprawy prestiżowo. Tu płacą za konkretne miejsce w każdym turnieju. I w każdym kraju inaczej, choć wszędzie podobnie - dodaje Magic. Przed nim jeszcze sobotni Memoriał Smoczyka w Lesznie i niedzielny mecz Polska - Reszta Świata w Toruniu, choć najbardziej myśli teraz Janowski o wyjeździe na wakacje. - Chodzi mi po głowie jakieś europejskie ciepło. Zobaczymy, jaką zmontujemy ekipę - wyjaśnia.

Montowanie ekip zaczęło się niemal wszędzie. Nie na wakacje jednak, a na kolejny sezon. Janowskiego kuszą m.in. kluby z Rzeszowa i Tarnowa, do którego trafi najpewniej Greg Hancock, a może i Janusz Kołodziej. Trenerem ekipy ma zostać Marek Cieślak, będący już po słowie z szefem firmy Tauron. Narodowy narzekał ostatnio, że daleko mu do Zielonej Góry (375 km spod Częstochowy), a po odejściu z Falubazu Hancocka i być może Piotra Protasiewicza ta droga, gdy chodzi o chęci, jeszcze się wydłuży. Czasem lepiej jest odejść szybciej i samemu. Jako zwycięzca. Tym bardziej, że nie wiadomo, na ile zechce się angażować w klubową działalność Robert Dowhan, skoro został właśnie senatorem (popierała go PO). A Władysław Komarnicki w wyborach do izby wyższej przepadł jako kandydat niezależny. Znów więc dostał po głowie. Wracając jednak do Cieślaka - sprawa jest otwarta. Póki co, ma ważną umowę z Falubazem.

Jeśli Hancock trafi do Tarnowa, a to ponoć temat na ukończeniu, będzie musiał stamtąd uciekać Bjarne Pedersen, bo przecież wywalczył miejsce w GP 2012. Czy ktoś takiego Pedersena w ekstralidze zechce? Znaków zapytania kilka jest.

- Nas też dochodzą pewne słuchy, ale nie bardzo widzę w ekstralidze klub, który chciałby jechać z Maćkiem jako tym jedynym uczestnikiem GP. Syn jest za młody, by taką presję udźwignąć 0 zauważa ojciec mistrza świata, Piotr Janowski. To jeden z tych pozytywnych rodziców - nie nawiedzonych - w sportowym światku. Pomagający, a przy tym skromnie uznający miejsce w szeregu i doświadczenie bardziej doświadczonych. A jak mówią - jaki ojciec, taki syn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska