Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janosik to miał klawe życie, jak nasi dolnośląscy posłowie. Ale posłowie zabierają i dają hrabiemu

Arkadiusz Franas
Na Jerzym Janosiku to ja znam się nawet dość dobrze. Dzięki niemu mogę się pochwalić wyższym wykształceniem, bo był jednym z bohaterów mojej pracy magisterskiej. Choć z drugiej strony, czym to teraz się chwalić. Ludziska kończą po jakieś pięć fakultetów, różne dodatkowe kursokonferencje, studia MBA, NBA czy MMA...

Gubię się w tym. Ale w końcu minęło kilka (proszę nie dowcipkować) lat, gdy opuściłem Alma Mater i świat poszedł do przodu. A niech sobie idzie. Wróćmy do Janosika, który ostatnio stał się powodem ostrego zatargu naszego marszałka województwa z Sejmem. Chodzi o tzw. janosikowe, czyli przedziwną daninę, którą, mówiąc najkrócej, bogatsze samorządy wpłacają na rzecz biedniejszych. A potem jakaś część wraca. I proszę mnie nie pytać o dokładny wzór, na podstawie którego to się oblicza, bo mam wrażenie, że mogą/mogliby go pojąć tylko ewentualnie Albert Einstein (gdyby żył) i może minister finansów (mam nadzieję). Wiemy jedno. Głosami #także posłów dolnośląskich w 2014 roku nasz region ma dostać z ustawy janosikowej mniej o 66 milionów złotych. Pieniądze te trafią do Mazowsza. Była dyscyplina partyjna, a PO w tym momencie ma wyższe cele niż jakiś tam Dolny Śląsk. Wszak tu ciemno, zimno i do domu daleko...

70 lat po wojnie, a my nadal jesteśmy traktowani jak Dziki Zachód. Kiedyś zabierali nam cegły na odbudowę Warszawy, rabowali muzea, a teraz to już skok na kasę. Przypomnę, że kilka tygodni temu straciliśmy też pieniądze na drogę S3 do Lubawki. Też podobno na rzecz stolicy. Dla porządku dodam, że inne regiony przy janosikowym też straciły, ale żaden aż tyle. Wyszło tak: Janosik, ten w wersji filmowej grany przez Marka Perepeczkę, zabrał swoim góralom, by dać hrabiemu.

Io ile rozumiem, że dla Donalda Tuska czy byłego ministra Rostowskiego Dolny Śląsk to może być "ciemno, zimno i do domu daleko", to dla naszych posłów chyba właśnie ich dom? Z jakichś powodów obnoszą się z tytułem "poseł ziemi dolnośląskiej". Ale... "Partia dała mi wszystko, ona mnie wychowuje, jej sprawa stała się sprawą mojego życia. Chciałbym całym sobą, jako członek partii, służyć nieśmiertelnej idei...". To cytat z autentycznego podania z lat 50. o przyjęcie do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Czyje? Słynnego człowieka, ale nie zdradzę nazwiska, bo nie robię za domorosły IPN. Ale oddaje ducha zachowań naszych posłów dolnośląskich, którzy dobro regionu poświęcili na rzecz "nieśmiertelnej idei". Jakiej? Proszę nie pytać, bo mogę być złośliwy, a normalnie jest mi to obce uczucie. Tylko dlaczego tak łatwo porzucić swój dom na rzecz Domu Poselskiego...

A może czas wymyślić zapis w konstytucji lub ordynacji, że poseł, który sprzeniewierza się swemu okręgowi wyborczemu, traci mandat. Jak to mierzyć? Coś się wymyśli. Jakiś sąd arbitrażowy, referendum, weryfikacja przez sejmik. To byłaby niezła lekcja demokracji, gdyby ciało samorządowe mogło weryfikować prace organów państwowych. Teraz to mamy do czynienia z Janosikiem autentycznym. Bo ten prawdziwy, nie filmowy, który żył na przełomie XVII i XVIII w., to głównie łupił. A rozdawał czasami na przykład kobietom. Umówmy się, że za ich uśmiech, bo może ktoś to czyta przed 23. Wspierali go także niektórzy możnowładcy i urzędnicy, z którymi dzielił się łupami, a oni wyciągali go z tarapatów. Po 300 latach bez zmian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska