Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Miodek: Święto Dolnego Śląska w dniu św. Jadwigi? To miód na moje serce

Jacek Antczak
Prof. Jan Miodek
Prof. Jan Miodek Tatiana Jachyra
Rozmowa z profesorem Janem Miodkiem, dyrektorem Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego.

Marszałek i radni sejmiku dolnośląskiego chcą, by 16 października - w dniu świętej Jadwigi, patronki Śląska - wprowadzić Święto Dolnego Śląska. Czy to dobry wybór? Potrzebne nam w ogóle takie święto?
Bardzo potrzebne. Popieram to rękami, nogami i każdą tkanką swojego organizmu.

Dlaczego? Przecież urodził się Pan w Tarnowskich Górach, na Śląsku, a nie na Dolnym Śląsku.
Teraz żyjemy na Śląsku, a święto bardzo się przyda, by to wszystkim uświadomić.

Jak to "teraz"?
Wychowywałem się na ziemi górnośląskiej. Przyjechałem do Wrocławia dopiero po maturze, w 1963 roku, jako 17-latek. Mieszkam tu już 46 lat. I w tej chwili, jako historyk języka, mam potworny niedosyt, jeśli chodzi o świadomość historyczno-geograficzno-językową współczesnych Polaków, w tym wrocławian, w odniesieniu do Dolnego Śląska. Dostaję gęsiej skórki, gdy co drugi dzień słyszę od mieszkańca Wrocławia: "Jutro jadę na Śląsk". Niezmiennie pytam: "A gdzie teraz jesteś?". I mój rozmówca się reflektuje: "Tak, rzeczywiście, jestem na Dolnym Śląsku".

No właśnie, na "Dolnym", w odróżnieniu od Śląska bez przymiotnika.

Jako Górnoślązakowi z urodzenia mogłoby mi być miło, że tamto województwo nazywa się śląskie, w środku jest opolskie, a nasze wymaga uzupełnienia, że to jest dolno...śląskie. Ale przecież historycznie i językowo, najprymarniejszy ze wszystkich Śląsków jest nasz Śląsk, wrocławsko-opolski.

Przyjechałem do Wrocławia dopiero po maturze, w 1963 roku, jako 17-latek.

Moja rodzinna ziemia - okolice Tarnowskich Gór, Bytomia, Pszczyny - to historyczna Małopolska, którą pod koniec XII wieku książę krakowski ofiarował księciu raciborskiemu. Dopiero on te ziemie przyłączył do rdzennego, wrocławsko-opolskiego Śląska. Natomiast Kościół, jako instytucja ex definitione zachowawcza, trzymał się tych regionalnych podziałów, aż do początku XIX wieku. Parafie tarnogórskie, chorzowskie, pszczyńskie należały do diecezji krakowskiej. Dopiero w 1821 roku przyłączono je do diecezji wrocławskiej.

Dodajmy, że to my, Dolnoślązacy, mamy Ślężę, a Górnoślązacy - przepraszam, Panie Profesorze - nie mają.

Pochodzenie nazwy to sprawa chyba najważniejsza. Jako językoznawca podkreślam to z całą mocą: nazwa regionu Śląsk, która dzisiaj obejmuje ogromny obszar - można powiedzieć od Cieszyna po Głogów, a nawet Zieloną Górę (przecież Niemcy na wszystkich widokówkach pisali "Grunberg in Schlesien") związana jest właśnie ze Śląskiem wrocławskim. To przecież tu w okolicach Wrocławia i Świdnicy, nad rzeką Ślęzą, mieszkali Ślężanie. A od plemienia Ślężan powstała nazwa regionu "Ślążsko", późniejsze "Śląsko", czyli dzisiejszy Śląsk. Nazwa regionu wskazuje więc też prymarność naszego, wrocławskiego Śląska...

...Dolnego Śląska.
Jak dziś mówimy. W 1967 roku, będąc w Zabrzu, Charles de Gaulle powiedział: "Jestem w Zabrzu, najbardziej śląskim ze wszystkich śląskich miast, czyli w najbardziej polskim ze wszystkich polskich miast". Pana nie było jeszcze na świecie, ale pamiętam, że władzom PRL-u to bardzo odpowiadało i media przez dwa lata powtarzały te słowa. Trawestując de Gaulle'a, mogę dziś powiedzieć: "Dolny Śląsk to historycznie i geograficznie najbardziej śląski ze wszystkich śląskich regionów". Mój rodzinny, "górnośląski" Śląsk jest wobec niego wtórny.
Oczywiście, historia ułożyła się tak, że język polski trzymał się tam w stanie nienaruszonym, a tutaj ludność się germanizowała. Dolny Śląsk i Wrocław osiemnasto- i dziewiętnastowieczne aż do 1945 roku były językowo zdecydowanie niemieckie. Chociaż i tu byli Ślązacy, którzy mówili jeszcze po śląsku, czyli po polsku. Zwłaszcza w regionach przylegających do Wielkopolski, okolicach Sycowa czy Milicza, ale i we Wrocławiu. A w 1945 roku przyjechali tu ludzie zewsząd.

Byli też Ślązacy rodowici, ale oni wtopili się w żywioł lwowski, wileński, małopolski, ludzie z Polski centralnej czy Mazowsza. I ja rozumiem tych ludzi, Dolnoślązaków, że na hasło wywoławcze "Śląsk" mają skojarzenie z Katowicami, Chorzowem, Bytomiem czy Rybnikiem. Ale już po tych 64 latach, które minęły od zakończenia wojny, powinniśmy sobie uświadamiać, że jesteśmy na najrdzenniejszym Śląsku. A młodzi w wieku pana i mojego syna- wy potrzebujecie małej ojczyzny, Heimatu, jak mawiają Niemcy. A jest nim Dolny Śląsk, który historycznie rzecz biorąc, powinien być "województwem śląskim". Ziemie wokół Katowic powinny być województwem "górnośląskim" - to oni powinni mieć to dodatkowe określenie.

Apelujemy o zmiany do MSWiA?

Niech już zostaną - województwo śląskie i nasze dolnośląskie - choć logicznie to trochę nas krzywdzi.
Profesor historii Teresa Kulak popiera pomysł na święto, podoba jej się bardzo dzień patronki Śląska właśnie, ale ma wątpliwości co do administracyjnego narzucania mieszkańcom decyzji.
Ja też nie lubię kolejnych Dni - Nauczyciela, Kolejarza, Ślusarza i Frezera - ale akurat takie święto tu, na Dolnym Śląsku, jest bardzo potrzebne. To jest - nomen omen, bo się nazywam Miodek - miód na moje serce.

To może łyżkę dziegciu do tego miodu dodam... Z symbolem Dolnego Śląska nam do końca nie wychodzi, miś ze Ślęży się nie przyjął, święto też może nie wypalić.

Okazja, data i patronka są świetne. Już kardynał Bolesław Kominek, nawiązując do figurki świętej Jadwigi stojącej przy moście Tumskim, pięknie powiedział, że ona spaja te dwa brzegi. A potem, w 1983 roku na Partynicach, nawiązał do tych słów Jan Paweł II. Jako patronka Święta Dolnego Śląska to najbardziej nośna postać.

Niech już zostaną - województwo śląskie i nasze dolnośląskie - choć logicznie to trochę nas krzywdzi.

Czyli jako wrocławianie mamy święto 24 czerwca, w dniu świętego Jana, a jako Dolnoślązacy w październiku świętujemy naszą małą ojczyznę? Nie za dużo świętowania?
Nie, ponieważ Święto Dolnoślązaka naprawdę by się przydało. Nic innego nie robię, jak tylko wciąż staram się w mediach dowartościowywać historycznie, językowo i geograficznie ten nasz Śląsk, Dolny Śląsk. Tu nigdy już się gwarą nie będzie mówić, bo wiadomo, że gwary obumierają, a cóż dopiero w tym naszym tyglu etnicznym. Ale przynajmniej to pomoże w uświadomieniu sobie, na jaką ziemię w 1945 roku przybyliśmy, gdzie wzrastają nasze dzieci i wnuki. A gdzie wzrastają? Oczywiście na najrdzenniejszym ze Śląsków, na tym Śląsku, którego nazwa rozsławiła się na świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jan Miodek: Święto Dolnego Śląska w dniu św. Jadwigi? To miód na moje serce - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska