Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Miodek: Półtrzecia roku

Jan Miodek
Fot. Tomasz Hołod
W"Buddenbrookach" Tomasza Manna - w tłumaczeniu sprzed kilkudziesięciu lat Ewy Librowiczowej - znajduję dwie następujące konstrukcje: "Minęło półtrzecia roku" i "Wyjął był ze skórzanej teki zeszyt i pochylony pisał swym cienkim drobnym pismem". Co to jest półtrzecia roku? - zapyta użytkownik współczesnej polszczyzny. Jaka była funkcja czasownikowych form typu wyjął był?

Liczebnik półtrzecia znaczy tyle, co "dwa i pół", a zatem w tekście powieści Manna chodziło o minione dwa i pół roku. Przez wieki funkcjonował w naszym języku szereg półwtora, półtrzecia, półczwarta, półpiąta itd. - w znaczeniu "jeden i pół", "dwa i pół", "trzy i pół", "cztery i pół". Ostała się z tego tylko postać półwtora, uproszczona fonetycznie do brzmienia półtora. Reszta - odeszła w językową przeszłość, okazała się komunikacyjnym balastem.

Z owym półtora mają rodacy ciągłe problemy, notorycznie mieszając rodzaje gramatyczne. A wydawałoby się, że to zupełnie proste: półtora roku, półtora miesiąca, półtora tygodnia, półtora litra - w rodzaju męskim, ale półtorej minuty, półtorej godziny, półtorej sekundy, półtorej doby - w rodzaju żeńskim.

A skoro się tu pojawił liczebnik półtrzecia - "dwa i pół", dopowiedzmy, że nie zachował się także w języku polskim morfologiczny ciąg samokilk, samowtór, samotrzeć, samoczwór, samopiąć o znaczeniu "ktoś z kilkoma towarzyszącymi osobami", "ktoś z jedną osobą towarzyszącą", "ktoś z dwiema towarzyszącymi osobami" itd. Obcujemy tylko z tytułem znanego układu rzeźbiarsko--malarskiego "Święta Anna Samotrzecia". Samotrzecia, bo towarzyszą jej dwie osoby: córka Maria i wnuk Jezus.

Przed paroma tygodniami znalazłem też modelowe pod tym względem zdanie w "Czerwonych i czarnych" Stendhala w tłumaczeniu Tadeusza Boya-Żeleńskiego: "Niebawem wszedł król samotrzeć z panem de la Mole i wielkim ochmistrzem".

Przejdźmy teraz do syntagm typu wyjął był, poszedł był, kupił był itp. I one wyszły z codziennego obiegu komunikacyjnego. Należały zaś one do kategorii tzw. czasu zaprzeszłego (łac. plusquamperfectum), wprowadzającego do tekstu znaczeniowe uściślenie: oto z dwu czynności wykonywanych w przeszłości jedna była wcześniejsza - najpierw wyjął był zeszyt, a potem pisał (przykład z "Buddenbrooków"). Gramatyki mówiły o wskazywaniu przez plusquamperfectum następstwa czasów (łac. consecutio temporum).

Kiedy podczas jednego z wykładów inauguracyjnych mówiłem o wymarłych kategoriach gramatycznych, jeden z uniwersyteckich profesorów matematyki wyraził w prywatnej rozmowie żal, że odeszły one w przeszłość, a były tak precyzyjne. W historii języka zawsze ścierają się i zarazem dopełniają dwie tendencje: do precyzji i do ekonomiczności - odpowiedziałem. W wypadku przywołanych tutaj form gramatycznych silniejsza okazała się ta druga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska