Niemal każdego dnia stykam się z owym nieznośnym panem _czy _panią i tak samo się denerwuję jak znakomita aktorka (ostatnio wychwyciłem "panią Agnieszkę Osiecką", "pana Adama Hanuszkiewicza" i "pana Jerzego Turowicza"). Od lat też wbijam studentom do głowy, że "pan Witold Doroszewski" czy "pan Michał Głowiński" w tekście naukowym w sposób niezamierzony wygladają i komicznie, i obraźliwie. A proszę zobaczyć, co się dzieje w nekrologach. W nich owa groteska wspomagana jest często przez układ graficzny, bo oto w pierwszej linijce czytam np.: "10 czerwca zmarł Pan", potem jest kilkucentymetrowy odstęp i "śp.", a po nim następuje "prof. dr hab. z imieniem i nazwiskiem". Czym innym jest, oczywiście, formuła kondolencyjna, w której _pan, pani _są wskazane: "Panu Profesorowi... serdeczne wyrazy współczucia...składają...".
Gdy natomiast ktoś mnie zatrzymuje na ulicy i pyta, "czy to prawda, że powiedziałem w telewizji...", to wiem, że chodzi o moją rzekomą akceptację form typu "poszłem", "wyszłem", "zaszłem". Z coraz większym więc rozdrażnieniem - bo po raz 555.! - tłumaczę, że ja tylko wskazałem przyczynę owych błędnych brzmień, a jest nią opaczna analogia do żeńskiego szeregu poszłam, wyszłam, zaszłam (kiedyś "d" było w nim obecne: poszdłam, wyszdłam, zaszdłam, ale z niego - dla uproszczenia - wypadło). Wskazanie źródła niepoprawności gramatycznej nie jest przecież tożsame z jej akceptacją! - dopowiadam wyraźnie. Zgodne z normą są tylko męskie postacie _POSZEDŁEM, WYSZEDŁEM, ZASZEDŁEM. _Dlaczego słuchamy bez zrozumienia? - pytam smutno tak jak Joanna Szczepkowska.
Wariantem pytania o moją rzekomą akceptację jakiejś formy w telewizji jest przymiotnik _zajebisty. _W tym wypadku miałem powiedzieć, że to wulgarne słowo dziś już całkowicie zneutralniało stylistycznie i można się nim posługiwać w każdej sytuacji komunikacyjnej (tego typu "moje" wypowiedzi pojawiają się także w wersji internetowej, oczywiście - podpisane moim imieniem i nazwiskiem; towarzyszą im "wykłady" o wszystkich możliwych wulgarnych słowach). No więc i tu z uporem maniaka po raz 555. powtarzam, że przywołane słowo ani nie zneutralniało stylistycznie, ani nie przestało być wulgarne. A już całkowicie od siebie dodam, że mam do niego stosunek wyjątkowo niechętny - stokroć bardziej niechętny niż do każdego innego wulgaryzmu, zwłaszcza że pojawia się coraz częściej - no właśnie - w blasku świateł estrady czy studia telewizyjnego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?