Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak zwiększyć innowacyjność Dolnego Śląska? [NASZA DEBATA]

Celina Marchewka
Celina Marchewka
Nasza debata - jak zwiększyć innowacyjność regionu
Nasza debata - jak zwiększyć innowacyjność regionu Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Dolny Śląsk uplasował się na trzecim miejscu w tegorocznej edycji Indeksu Millennium, rankingu potencjału innowacyjności regionów. Został on przygotowany przez ekspertów Banku Millennium. Wyniki badania stały się okazją do dyskusji o mocnych i słabych stronach regionu i zastanowienia się, czy jest szansa na awans w kolejnych edycjach rankingu.

Do wspólnej debaty zaprosiliśmy ekspertów, którzy z innowacjami mają do czynienia na co dzień. W dyskusji zatytułowanej „Zaufanie i współpraca - kluczowe pojęcia w kontekście budowania kultury innowacyjności regionów” wzięli udział: Jerzy Michalak, dyrektor Dolnośląskiej Instytucji Pośredniczącej; Ałła Witwicka-Dudek, dyrektor Centrum Współpracy z Biznesem; Marek Pasztetnik, prezes Zachodniej Izby Gospodarczej Pracodawcy i Przedsiębiorcy; Tomasz Krzeszowiec, zastępca dyrektora Departamentu Gospodarki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, oraz Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium i jeden z autorów raportu „Indeks Millennium 2019 - Potencjał Innowacyjności Regionów”.

Dolny Śląsk zajął trzecie miejsce w tegorocznej edycji rankingu. Oprócz dużego potencjału gospodarczego posiada drugie najwyższe wartości PKB i nakładów inwestycyjnych na jednego mieszkańca. Kolejny plus to dobrze rozwinięta infrastruktura drogowa i kolejowa oraz korzystne położenie geograficzne. Dolny Śląsk jest dużym ośrodkiem akademickim i posiada dodatnie saldo migracji. Region wypada natomiast słabiej pod względem poziomu aktywności zawodowej oraz w obszarze „badania i rozwój”. Można też zaobserwować wysokie nominalne koszty pracy przy ponadprzeciętnym udziale kosztów zatrudnienia w wartości dodanej brutto.

- Nie da się wszystkiego sparametryzować, w związku z tym Indeks Millennium odzwierciedla te dane, które są ogólnie dostępne. Jednak w analizie i dyskusji takiej jak ta warto uwzględniać kolejne aspekty procesu innowacyjności, takie jak współpraca i zaufanie. W mojej ocenie, to one tak naprawdę decydują o potencjale innowacyjności i rozstrzygają o tym, w jaki sposób regiony mogą efektywnie wykorzystać swoje zasoby - mówił Grzegorz Maliszewski. - Ciekawe jest to, że kraje takie jak Szwajcaria czy Holandia, w których społeczeństwo ufa sobie najsilniej, są jednocześnie liderami innowacyjności. W Polsce na poziomie regionów również widać te prawidłowości. W województwach, w których firmy aktywniej współpracują na rzecz innowacyjności i odsetek tych firm jest największy, widać, że ich potencjał innowacyjny jest wyższy, niż potencjał gospodarczy. Ciekawymi przykładami takich regionów jest województwo lubelskie i podkarpackie. To pokazuje, że współpraca i zaufanie sprzyjają lepszemu wykorzystaniu zasobów i potencjału, co daje wymierne efekty gospodarcze. Pojedynczej firmie dużo trudniej wprowadzać innowacje. Dopiero wzajemne zrozumienie potrzeb różnych podmiotów uczestniczących w łańcuchu innowacyjności (biznes, edukacja, władze samorządowe) prowadzi do lepszego wykorzystania posiadanych zasobów.

- Należy tworzyć „środowisko zaufania”, w którym musi być ujętych parę elementów: niezmienność przepisów, stabilność prawa i środowiska, w którym działamy - dodał Marek Pasztet-nik. - Jeżeli mówimy o rzeczach takich, jak innowacyjność, tu jest potrzebna ta iskra i maksymalne zaangażowanie się w proces wymyślenia czegoś nowego. Ważne, aby dookoła było spokojnie. Wtedy możemy się skupiać tylko na tym, co jest istotne. Jeżeli rozprasza nas wszystko, bo cały czas coś się zmienia, to bardzo trudno jest wtedy to zostawić i zająć się swoją sprawą. W tym kontekście zaufanie polega na tym, że żyję w miarę stabilnym kraju, gdzie się nie muszę martwić o wystawioną fakturę czy dostanę pieniądze. Tak rozumiane wsparcie i zaufanie społeczne jest bazą do tego, żeby tak naprawdę rozwijać innowacyjność.

Eksperci byli zgodni, że za-ufanie i współpraca muszą być obecne na różnych polach. Zastanawiali się nad tym, jakie jest miejsce edukacji i czy biznes powinien mocniej do niej wkraczać.

- W dzisiejszych czasach nie ma możliwości, żeby nie było tej współpracy. Nie chodzi tylko o odgórne zalecenie wynikające z ustawy i obowiązującego prawa, nakazujące uczelniom otwierać się na biznes, kształcić na potrzeby biznesu i gospodarki, bo jest to poniekąd naturalny proces - tłumaczyła Ałła Witwicka-Dudek. - Ta współpraca decyduje często o sensie istnienia uczelni. Innowacje mają sens tylko wtedy, kiedy dają wymierne skutki gospodarcze i są potrzebne społeczeństwu. Nie mając tej współpracy, nie znając potrzeb naszych partnerów po drugiej stronie, a mam na myśli biznes szeroko rozumiany, trudno będzie odpowiadać na te potrzeby. W związku z tym ta współpraca jest konieczna, a jej ścieżek w odniesieniu do uczelni bardzo dużo. Ich efektywność zależy od zaufania, współpracy, tego, kto jest odpowiedzialny za dany proces. Od roku na Uniwersytecie Ekonomicznym działa Centrum Współpracy z Biznesem. Zostało ono powołane po to, aby dbać o tę relacyjność. Nie tylko pozyskiwać konkretne zlecenia i nawiązywać współpracę, ale dbać też o jej efektywność, i o to, żeby przynosiła korzyści obu stronom. Wychodzimy naprzeciw tym potrzebom. Wnioskujemy o różne środki zewnętrzne: regionalne, krajowe i europejskie - po to, żeby podnosić kompetencje naszej kadry dydaktycznej i żeby było można kształcić później otwarte umysły studentów, którzy współpracując z otoczeniem będą kreować te nowe rozwiązania.

Do dobrego rozwoju innowacji w regionach niezbędne jest także efektywne wykorzystywanie możliwości finansowych, jakie są dostępne.

- Jeżeli patrzę na wnioski, które są składane przez przedsiębiorców i sam proces wyłaniania tych, którzy otrzymują granty na projekty innowacyjne, to muszę powiedzieć, że jest obecna postawa otwartości, która jest niezbędna do tego, żeby wymyślić coś nowego, a także chęci podzielenia się swoją wiedzą i zaproszenia kogoś do swojego własnego projektu. To warunek dobrze napisanego wniosku #- mówił Jerzy Michalak. - Jako Dolnośląska Instytucja Pośrednicząca mamy swoje instrumenty do tego, żeby niejako tę współpracę wymusić, bo projekty, które są tworzone we współpracy właśnie, także z instytucjami badawczymi, otrzymują większą liczbę punktów, a zatem zwiększają swoją szansę na dofinansowanie.

Ważną rolę w napędzaniu rozwoju innowacyjności w regionie odgrywa samorząd.

- Rola samorządu jest taka, powiedziałbym, specyficzna, ponieważ powinien on być takim „hubem”, który będzie wokół siebie gromadził przedsiębiorców, środowisko naukowe i przede wszystkim odpowiadał na potrzeby - tłumaczy Tomasz Krzeszowiec. - Przedsiębiorca powinien zgłosić chęć wprowadzenia innowacji czy też jakichś innych działań, a samorząd kierować do odpowiedniej jednostki naukowej, jako tej najbardziej właściwej, bo jest dysponentem środków z Unii Europejskiej. Samorząd Województwa Dolnośląskiego podjął już takie działania. Polegają one między innymi na rozpoczęciu realizacji projektu „Catching up”. To jest pilotażowa koncepcja, która będzie realizowana w aglomeracji wałbrzyskiej w porozumieniu z Dolnośląską Agencją Rozwoju Regionalnego, Politechniką Wrocławską i miastem Wałbrzych. W jej ramach zostaną wdrożone innowacje, ale nie tylko przez wybitnych naukowców, bo szansę otrzymają także młodzi doktoranci i studenci. Są to osoby, które mogą w przyszłości stać się innowatorami. Oni na etapie studiów i kół naukowych nabędą umiejętności innego spojrzenia na problemy pojawiające się w przedsiębiorstwach. Trzeba skupiać się także w dużej mierze na obszarach peryferyjnych Dolnego Śląska, czyli takich, które swoje PKB kształtują na poziomie dużo niższym, niż obszar aglomeracji wrocławskiej. Mam na myśli obszar jeleniogórski i wałbrzyski. Rola samorządu to także sieciowanie, które ma polegać na grupowaniu, pomocy, wspieraniu. I w tę stronę staramy się od wielu lat dążyć.

Eksperci zastanawiali się także, czy trzecie miejsce Dolnego Śląska w rankingu Banku Millennium, które zajmuje już po raz czwarty, to wszystko, na co region stać.

- Stoimy na trzecim miejscu. Na pierwszym jest środowisko naukowe Warszawy, czyli największe środowisko akademickie. Na drugim znalazło się najstarsze środowisko akademickie, więc nam nie pozostaje nic innego, jak stać się najnowocześniejszym środowiskiem akademickim. I uważam, że powinniśmy do tego dążyć - zaznaczył Tomasz Krzeszowiec.

- Warszawa czy Mazowieckie to jest odrębny kosmos, z którym trudno się mierzyć. Nasz region także dzięki położeniu geograficznemu, sprawnej infrastrukturze, plasuje się na dobrym miejscu. Leżymy blisko naszego największego partnera handlowego, jakim jest Republika Federalna Niemiec, co powoduje, że przedsiębiorcy wykorzystują najbardziej podstawowe zasoby, świetnie wykształconych i dobrze pracujących ludzi. Wyjąwszy Mazowieckie i Warszawę, nasza efektywność pracy stoi na najwyższym poziomie, co też jest godne pozazdroszczenia - dodał Jerzy Michalak.

Według rankingu wydajność pracy jest świetna. Gorzej natomiast wypadamy, jeżeli chodzi o badania i rozwój. Tutaj jako województwo mamy problem, gdyż te wskaźniki są dużo niższe od regionów, które nas wyprzedzają. Eksperci próbowali odpowiedzieć na pytanie, czy to właśnie tutaj należałoby upatrywać możliwości rozwojowych?

- Badania i rozwój to w dużej mierze domena uczelni, ale nie tylko. Często firmy posiadają swoje centra badań i rozwoju. One także stanowią obiekt zainteresowania uczelni. Sądzę, że nasza nowa ustawa, którą nazywamy rewolucją w szkolnictwie wyższym, będzie sprzyjała także temu, że będzie więcej czasu na badania dla naukowców, kiedy wyraźnie krzyżują się ścieżki naukowe i dydaktyczne. Jesteśmy również zmuszeni do tego, żeby organizacyjnie to tak wszystko poukładać, żeby była ta przestrzeń na „robienie nauki” i prowadzenie badań. Planujemy włączanie i wykorzystywanie młodego pokolenia, prowadzimy doktoraty wdrożeniowe. Na naszej uczelni powołaliśmy ścieżkę dla młodych naukowców, więc jakby te ruchy ze strony uczelni są wykonywane. Może one nie są spektakularne, natomiast zmiana w tym obszarze również się odbywa. Władze uczelni wrocławskich i polskich widzą tę potrzebę. Czasami słyszymy, że na Zachodzie nauka pociąga biznes, a u nas w dalszym ciągu jeszcze jest tak, że to biznes zgłasza potrzeby i później odpowiadamy na to. Być może ta sytuacja kiedyś się zmieni - mówiła Ałła Witwicka-Dudek.

- Urzędy i uczelnie działają w swoich zakresach. A właśnie trzeba wyjść trochę, zrobić krok do przodu, żeby ktoś do nas dołączył. Jeżeli nie zrobimy czegoś, żeby biznes rozumiał uczelnię, a uczelnia rozumiała biznes, to będzie bardzo trudno połączyć te obszary. My staramy się być takim łącznikiem, ale to nawet dla nas nie jest proste. Tu jest moim zdaniem też taki problem, że powstaje inkubator przedsiębiorczości na uczelni, ale to jest właśnie na uczelni - super, świetna rzecz. Ale nie ma takiej inicjatywy dla przedsiębiorców, nie ma deweloperów nauki, czyli osób, które są pomiędzy uczelniami i biznesem. Taka sytuacja istnieje w innych krajach, na przykład w Niemczech, i świetnie się to tam sprawdza. To muszą być rozwiązania systemowe. Teraz jest tak, że trochę zostawiamy uczelnie same. Muszą one sobie radzić. Powinniśmy stworzyć organizacje, które będą autonomiczne i od nauki, i od biznesu - komentował Marek Pasztetnik.

- Musimy mieć świadomość, że polskie województwa, w tym dolnośląskie, które widzimy w pozytywnym świetle, to nie wszystko. Niestety, rozszerzając perspektywę na całą Europę okazuje się, że jesteśmy lepsi tylko od Bułgarii, Rumuni i biedniejszych od nas krajów. W związku z tym nadal my jesteśmy krajem wymagającym dużych nakładów na innowacyjność, by dorównać średniej unijnej i móc walczyć w wyścigu o innowacyjność, która ma zasięg globalny. Niestety, nie biegniemy zbyt szybko. Są kraje dużo bardziej zaawansowane, stosujące technologie, nad wdrażaniem których w Polsce dopiero się dyskutuje. Przykładowo, za kilka lat Singapur otworzy w pełni autonomiczny port, a w Chinach można wyjść ze sklepu bez płacenia, ponieważ aplikacje i systemy zrobią to za nas. Sądzę więc, że Polsce potrzebna jest duża dawka koncentracji na innowacyjności i stosownie mniejszy ładunek samozadowolenia, poczucia, że jest dobrze i się poprawia. Przy obecnej globalizacji firmy nie konkurują już tylko lokalnie, ale z konsorcjami z całego świata - dodał Grzegorz Maliszewski.

Podsumowując rozmowę, eksperci podzielili się swoimi opiniami, w którą stronę powinno podążać nasze województwo, aby rozwijać się w przyszłości.

- Wyniki Indeksu Millennium pokazują, że województwo dolnośląskie powinno kontynuować ścieżkę, którą idzie, bo widać, że daje ona wymierne efekty. Czyli tworzyć takie uwarunkowania do współpracy i prowadzenia biznesu, żeby wykorzystywać posiadane zasoby w optymalny sposób. Z pewnością należy bardziej upowszechniać model angażowania w proces innowacyjny coraz większej liczby firm, by jeszcze efektywniej wykorzystywać istniejące zasoby. Dolny Śląsk ma ogromny potencjał rozwojowy, warto więc kłaść nacisk na kierunki, które staną się atrakcyjne za kilka czy kilkanaście lat - mówił Grzegorz Maliszewski.

- Na Dolnym Śląsku jest wiele innowacji, o których czasami mało wiemy, bo one się odbywają w jakimś niewielkim zakładzie produkcyjnym, a kontrahentami tych start-upów czy małych przedsiębiorstw są globalni gracze - dodał Tomasz Krzeszowiec.

- Szanse rozwojowe budują zaufanie i współpraca. Należy tworzyć środowiska, które pozwolą innowacjom istnieć, rozwijać się i przynosić efekty - podsumowała Ałła Witwicka-Dudek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska