Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak zatrzymać piratów na ulicach Wrocławia?

Przemysław Skoczyński
Arkadiusz Dębiński
Z Przemysławem Skoczyńskim, specjalistą w Krajowej Radzie Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, rozmawia Jerzy Wójcik.

We Wrocławiu mieszkańcy obawiają się kolejnych remontów ulic. Twierdzą, że na odnowionych nawierzchniach kierowcy częściej przekraczają dozwoloną prędkość. Tak jest już dziś na ul. Wyścigowej. Podobnego scenariusza obawiają się ludzie przy Kochanowskiego, jednej z głównych ulic miasta.
Przyznam, że to dla mnie nowość. Nie słyszałem o podobnych protestach w Warszawie. Natomiast prawdą jest to, że odnowione ulice zachęcają kierowców do szybszej jazdy.

Czyli najlepiej by było nie remontować ulic?
(śmiech) Oczywiście, że nie. Remontować trzeba, a z drugiej strony zachęcać kierowców do
przestrzegania przepisów. Ostatnio prowadziliśmy kampanię "Prędkość zabija. Włącz myślenie". Badania pokazały, że ponad połowa polskich kierowców uważa, że przekroczenie dozwolonej prędkości o 30 kilometrów na godzinę to żadne wykroczenie. Co oznacza, że są skłonni jeździć 80 zamiast 50 km/h w miastach.

Ten problem widać na głównych wrocławskich ulicach. Policja nie może wszędzie wysyłać patroli. Jak walczyć z takimi kierowcami?
Racjonalne argumenty rzadko do nich docierają, trzeba wprowadzać ograniczenia. Na mniejszych ulicach najskuteczniejsze są sztuczne spowalniacze, na których, przy zbyt dużej prędkości, kierowca zniszczy sobie auto. Na głównych ulicach najlepiej sprawdzają się fotoradary.

Problem w tym, że kierowcy nie traktują ich poważnie, bo wiele takich urządzeń po prostu nie działa...
To jedna sprawa. Druga jest taka, że w myśl starych przepisów policja miała trzy miesiące na przesłanie mandatu do kierowcy złapanego na fotoradarze i wielu kierowców unikało kary. Po prostu, podobnych spraw było zbyt dużo. Fotoradary byłyby skuteczne, gdyby działały tak jak we Francji. Tam informacja o wykroczeniu jest natychmiast przesyłana do systemu i kierowca otrzymuje mandat często w ciągu 24 godzin.

To działa?
Oczywiście. Po przejechaniu kilku takich odcinków z radarami na drugi dzień może się okazać, że tracimy prawo jazdy. W Polsce nowością są radary ustawiane na konkretnych, kilkukilometrowych odcinkach dróg. Urządzenie rejestruje, gdy wjechaliśmy na dany fragment, i sprawdza, jak szybko go pokonaliśmy. W Warszawie testowano także system z czujnikami w jezdni, które są zamontowane przed skrzyżowaniem. Jeśli kierowca przekracza prędkość, na skrzyżowaniu automatycznie wyświetla mu się światło czerwone i musi hamować do zera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska