Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wyglądała bitwa pod Grunwaldem? (POSŁUCHAJ)

Maciej Sas
15 lipca minie 600 lat od bitwy pod Grunwaldem. To, jak wyglądała, wiemy głównie z filmu "Krzyżacy" w reżyserii Aleksandra Forda. Okazuje się jednak, że nie wszystko, co z niego pamiętamy, było prawdą.

O tym, jak wyglądało starcie wojsk polsko-litewskich z krzyżackimi na polach Grunwaldu, z profesorem Jerzym Maroniem, historykiem wojskowości z Uniwersytetu Wrocławskiego, rozmawiał Maciej Sas:

POSŁUCHAJ ROZMOWY

Czy to prawda, że bitwa pod Grunwaldem była jedną z największych bitew średniowiecznej Europy?
Jeśli chodzi o liczbę zaangażowanych kombatantów obu stron, czyli - jak się teraz określa - sprzymierzonych wojsk polsko-litewskich i chrześcijan - jak się wtedy mówiło - czyli armię krzyżacką, w której zresztą Krzyżacy stanowili minimalny procent, w realiach XIV i XV wieku to była chyba największa bitwa w Europie.

Wspomniał Pan, że walczyło niewielu Krzyżaków.
Jak się ocenia, w tym okresie wszystkich braci i półbraci krzyżackich mogło być 700, pod Grunwaldem pojawiło się około 250, z czego 203 poległo. Nie znamy okoliczności śmierci żadnego z nich.

A jak wiele osób stanęło naprzeciw siebie?
Szacuje się, że armia krzyżacka liczyła przynajmniej 15 tysięcy osób. Siły Królestwa Polskiego były znacznie bardziej liczne niż krzyżackie. Było to wojsko co najmniej 20-tysięczne. Poza tym Wielkie Księstwo Litewskie wystawiło minimum 10 tysięcy osób. A więc przewaga polsko-litewska była prawie dwukrotna. Z obu stron walczyli różni kombatanci, najemnicy. Krzyżackie źródło mówi o "gościach polskich". Zresztą, w jednych i drugich szeregach byli Polacy. Ba, Piastowie śląscy walczyli po stronie krzyżackiej!

Jednym z nich był książę oleśnicki Konrad.
Tak, on dostał się do polskiej niewoli. Był najemnikiem, czyli walczył za pieniądze. Wszyscy goście dostawali zwrot kosztów i pieniądze na doposażenie swojego pocztu.

Coś na wzór dzisiejszej delegacji?
Tak, to taka delegacja. Co więcej, w razie udanego zagonu na tereny polskie albo litewskie miał też zapewniony udział w podziale łupów.

Dlaczego doszło do bitwy?
Sprawa była oczywista dla wszystkich. Musimy sięgnąć do 1385 roku, Unii Krewskiej (unia Polski z Litwą - przyp. red.) i jej konsekwencji. Od ćwierćwiecza konflikt między Polską a Krzyżakami narastał. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że musi się to skończyć wojną. W 1409 roku - prawdopodobnie z in-spiracji Witolda, a przy akceptacji Władysława Jagiełły - doszło do powstania na Żmudzi, a wraz z tym do wybuchu wojny. Krzyżacy dobrowolnie, bez walki, zrezygnowali ze swoich nabytków na Bałtyku. Myślę tu o Gotlandii. Chodziło im o skoncentrowanie wszystkich sił na walce z Królestwem Polskim.

Powiedział Pan o roku 1409, ale już wtedy było wiadomo, że główne starcie nastąpi w 1410.
Najpierw doszło do starcia, ale zawarto rozejm. Wojen nie toczono non stop.

Była przerwa na zimę?
Ależ skąd, to są legendy. Jedna i druga strona były przyzwyczajone do walki w zimie. Na pograniczu mazowiecko-pruskim zima była idealnym okresem do prowadzenia wojen, bo wtedy rzeki i bagna zamarzały. Można było spokojnie prowadzić wojska, a Krzyżacy traktowali zamarznięte rzeki jako drogi. Na dodatek zbiory były skoncentrowane po gumnach na wsiach. Wystarczyło spalić wieś i ludzie musieli się wynieść. Poza tym łatwo było dzięki temu o żywność.

Natomiast było wiadomo, że do głównej rozprawy dojdzie w lipcu 1410 roku, i to strona polska była głównym planistą.
Wyprawę grunwaldzką planowano na jesieni 1409 roku. Była starannie przygotowana, łącznie z budową mostu pontonowego, spuszczanego na wodę - to było w Puszczy Kozienickiej. Miejsce przeprawy przez Wisłę było z góry określone i przygotowane - Czerwieńsk. Potem przewidywano marsz połączonych sił na Malbork. O tym, że doszło do batalii pod Grunwaldem, zadecydował przypadek. Spodziewano się raczej, że dojdzie do tego wcześniej. Jak się wydaje, to miejsce wybrali Krzyżacy.

W filmie Aleksandra Forda widzimy, że Krzyżacy starannie przygotowali pole bitwy, budując np. wilcze doły. Sądzi Pan, że mieli na to czas?
To była wizja literacko-filmowa. Sam przebieg bitwy odzwierciedla stan wiedzy ówczesnej historiografii polskiej. To była koncepcja Stefana Marii Kuczyńskiego, wówczas profesora Uniwersytetu Łódzkiego. Miał obraz batalii, który zaprezentował w dziele "Wielka wojna z Zakonem Krzyżackim", które pierwsze wydanie miało w 1955 roku. Kuczyński, poza wilczymi dołami pisał też o piechurach krzyżackich. Z okazji dwóch rocznic - 550-lecia bitwy pod Grunwaldem i 1000-lecia Państwa Polskiego - przeprowadzono zakrojone na dużą skalę badania. One tego nie potwierdziły. Ekipa Władysława Gomułki sprawę krzyżacką identyfikowała ze sprawą rewizjonistów z Bonn. To były czasy, gdy Konrad Adenauer, kanclerz Niemiec, dał się sfotografować w płaszczu krzyżackim. Propagandowo to było więc idealne. Ale dzięki temu duże pieniądze przeznaczono na badania archeologiczne. I żadnych wilczych dołów tam nie znaleziono. A przeorano wszystko, co się dało.

W filmie widzimy wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena, który został zadźgany przez polską piechotę.
Nie było takiej możliwości. Nawet gdyby piechota tam była, miałaby niewielkie szanse przetrwania w starciu z wojskiem krzyżackim.

Wiadomo, jak wyglądała sama bitwa?
Jak wyliczono, rozpoczęła się około godziny 10-11, trwała 6-7 godzin. To nie jest tak, że ludzie cały czas się bili. Oni odpoczywali, walczący się wymieniali.

Całą rozmowę można będzie przeczytać już w sobotnim wydaniu "Polski-Gazety Wrocławskiej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska