18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Wrocław walczył o walkę Adamek-Kliczko

Wojciech Koerber
fot. Tomasz Hołod
Wczesną wiosną wiedzieliśmy już na pewno, że Wrocław wygrał walkę o... walkę. Że Tomasz Adamek spróbuje odebrać pas mistrza świata WBC Witalijowi Kliczce we Wrocławiu, nie w stolicy. - 1 lutego dostałem od pana prezydenta Rafała Dutkiewicza długi list, w którym zapewnił mnie, że tej walki we Wrocławiu chce całe miasto, cały kraj. Nie tylko pieniądze zdecydowały o tym, że taki był nasz wybór. Zawsze chodzi o cały pakiet proponowanych rozwiązań - tłumaczył Berd Boente z firmy KMG, reprezentującej braci Kliczków.

Przypomnijmy jednak, że wiosną nie było jeszcze pewności, iż to starszy Witalij stanie naprzeciw Polaka. Bracia zastrzegli sobie bowiem w kontrakcie, że na trzy miesiące przed godziną zero może nastąpić zmiana imienia - z Witalija na młodszego, 35-letniego Władymira. To na wypadek, gdyby Władek uległ z początkiem lipca, w Hamburgu, Davidowi Haye, broniąc swoich pasów IBF oraz WBO. Anglik jednak poległ i zmiany w scenariuszu nie nastąpiły.

Po raz pierwszy Góral i Dr Żelazna Pięść spotkali się we Wrocławiu 24 maja, przy okazji konferencji prasowej w Regionalnym Centrum Turystyki Biznesowej przy Hali Ludowej. Wtedy jeszcze w garniturach i bez formy, przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego.

- Ten pas (WBC) mieli wcześniej Muhammad Ali, Mike Tyson i Lennox Lewis. A teraz jest mój. Tylko ja mogę go oddać. Ale nie chcę - uśmiechał się wówczas w hollywoodzkim stylu Witalij. - A ja mam góralskie pięści i na pewno dam dobre widowisko. Jestem wojownikiem, wiele już przetrwałem, nawet walcząc ze złamanym nosem. No i ja nie mam nic do stracenia. Bardziej stresuje się ten, który wnosi między liny pas - ripostował Adamek.

Ukraniec dał się wtedy poznać jako obywatel świata. Oparł ramiona o mównicę i ze spokojem mistrza zaczął przemawiać niczym kaznodzieja z wieloletnim doświadczeniem: - Owszem, mam już 40 lat, lecz doświadczenie to najważniejsza rzecz. I pokażę Tomaszowi, co znaczy siła doświadczenia - ciągnął swój wykład. Wykład, bo to przecież doktor Uniwersytetu Kijowskiego (filozofia i sport), a do tego kapitalny ambasador pięściarstwa. Zna swoją wartość, potrafi poruszać się na salonach, ubijać świetne interesy i wybijać boks z głowy kolejnym challengerom.

- Mam nadzieję, że ten stadion będzie we wrześniu gotowy - dworował sobie dalej Kliczko. Symboliczna jest to zatem bitwa, skoro Polak i Ukrainiec będą się okładać pięściami na obiekcie stawianym z myślą o polsko-ukraińskim Euro 2012.
Gdy chodzi o arenę, Michał Janicki, dyr. dep. spraw społecznych w Urzędzie Miejskim Wrocławia, prawa ręka prezydenta, uspokajał wówczas: - My będziemy gotowi dużo wcześniej. Już w sierpniu na nowym stadionie zagra piłkarski Śląsk.

Przyszłość pokazała, że okazał się pan Michał zbyt wielkim optymistą. Śląsk na nowym stadionie nie zagrał bowiem do dziś, nie licząc niedzielnego treningu.
Tamta konferencja przebiegła na poziomie, bo przecież ani Kliczko nie jest typem krzykacza, ani też Adamek. Nie straszą, że urwą rywalowi głowę i wyrzucą w okolice siódmego rzędu.
- Good luck, Buddy (powodzenia, przyjacielu) - pożegnał Ukrainiec Polaka. Bardziej pod publikę, bo przecież obaj pojechali jeszcze obejrzeć stadion i zapozować.

Ponownie zawitali pięściarze do Wrocławia w niedzielę, 4 września. Adamek zamieszkał w hotelu Monopol, Kliczko - w Radissonie. I musieli na siebie patrzeć co drugi dzień. W poniedziałek podczas konferencji prasowej w ratuszu, w środę podczas oficjalnego treningu w Magnolia Park oraz w piątek, wczoraj, na oficjalnym ważeniu w siedzibie ATM-u (Bielany Wrocławskie). Tym razem obaj paradowali już w dresach, będąc po blisko 11-tygodniowych przygotowaniach. Polak szykował się w górach w Pensylwanii, rywal tradycyjnie w górach austriackich. Góral zajęć nie przerywał, Kliczko dwukrotnie. Najpierw z powodu śmierci ojca, później z powodu politycznej zawieruchy na Ukrainie.

- Niczego jednak nie zaniedbałem. Przekonacie się o tym w sobotę - stwierdził obrońca pasa. Challenger natomiast przekonywał o swoim wielkim sercu. - Takie mam, taki już jestem i mam nadzieję, że nie zmieni się to do końca kariery. Chcę, żeby walka była czysta i świetna, by ludzie ją zapamiętali - mówił, a przysłuchiwała się temu żona Dorota, z zawodu pielęgniarka, która także przyleciała z USA.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska