Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Wrocław skrzywdził Krzywdów

Marcin Rybak
Na dawnych gruntach Krzywdów trwa już budowa. A byli właściciele nie mają odszkodowania
Na dawnych gruntach Krzywdów trwa już budowa. A byli właściciele nie mają odszkodowania Tomasz Hołod
Rodzina Krzywdów - wyeksmitowana z nieruchomości na Pilczycach w październiku ubiegłego roku - do dziś nie dostała pieniędzy za zabrany im grunt. I wciąż nie wiadomo, kiedy i ile dostanie.

Krzywdowie zostali wywłaszczeni na podstawie specustawy o Euro 2012. Jedna decyzja wojewody pozbawia człowieka własności. Ale zgodnie z prawem w ciągu trzech miesięcy do zabrania ziemi powinna się zakończyć procedura ustalenia kwoty odszkodowania za wywłaszczenie. Jednak nie skończyła się.

Urzędnicy wojewody dolnośląskiego twierdzą, że ustawowy termin jest nierealny i kompletnie niemożliwy do dotrzymania.

Krzywdowie na początku roku dostali od magistratu część należnej kwoty. Według nieoficjalnych informacji - około 2 mln zł. Ale był to gest humanitarny. - Zgodnie z prawem nie musieliśmy tej kwoty wypłacać - przyznaje rzecznik prezydenta Rafała Dutkiewicza Paweł Czuma. - Chcieliśmy jednak być w porządku i przekazaliśmy Krzywdom sumę bezsporną.

Spór rodziny Krzywdów z magistratem o cenę za grunt przy stadionie ciągnie się od kilku lat. Teren był potrzebny do budowy parkingu i przystanku Tramwaju Plus tuż obok powstającej areny na Euro 2012.
Rodzina nie zgodziła się sprzedać terenu za oferowane przez urząd ponad 5 mln zł, a potem 3,6 mln zł - Krzywdowie chcieli ponad 6 mln zł. Miasto uzyskało ten grunt dzięki procedurze uwłaszczeniowej.

Po zabraniu gruntu właściciel działki i magistrat mieli dwa miesiące na ustalenie kwoty odszkodowania. Potem, o ile nie ma porozumienia, procedurę przejmuje wojewoda, który ma miesiąc na zrobienie wyceny i ustalenie kwoty odszkodowania. Wrocławski magistrat wypłacił więc w grudniu kwotę bezsporną, a wojewoda w styczniu wszczął swoje postępowanie.

- Coś tu jest nie tak - mówi były właściciel gruntu Kacper Krzywda. - Wojewoda miał 30 dni, a do dziś nie znamy ceny, jaką proponuje za nasz grunt.

Katarzyna Teichert z urzędu wojewódzkiego tłumaczy, że ustawowy miesiąc to za krótko. Poza tym jest to tylko "termin instrukcyjny". Czyli nie ma obowiązku jego dotrzymania. Urzędniczka wyjaśnia, że sprawa trwa, bo trzeba było ogłosić przetarg na rzeczoznawcę. Trzeba było też czekać, aż zbierze się więcej nieruchomości do wyceny. Poza tym wojewoda musiał dostać pismo z magistratu, że ten za rzeczoznawcę zapłaci.

Wycena powstała kilka dni temu. Opiewa na 4,2 mln zł. Ale to nie koniec: ratusz i Krzywdowie mogą zgłosić zastrzeżenia do tej wyceny, co już się stało. Rzeczoznawca może się zgodzić z ich uwagami albo nie. Taka dyskusja potrwa, dopóki strony i ekspert się nie dogadają albo dopóki wojewoda nie uzna, że już nie ma wątpliwości i może wydać decyzję - wyjaśnia Katarzyna Teichert.

Ale pełnomocnik Krzywdów Miłosz Śliwiński uważa, że wojewodę obowiązywał 30-dniowy termin. Dlatego jego niedotrzymanie zgłosił prokuraturze. Ta odmówiła wszczęcia śledztwa, ale Śliwiński zaskarżył jej decyzję w sądzie. Miesiąc na załatwienie odszkodowań jest terminem obowiązującym także w opinii prof. Jana Widackiego.

Sprawa Krzywdów nie jest jedyną. Kilka tygodni później wywłaszczony został z dwóch działek ich sąsiad. I w tej sprawie także wciąż nie ma decyzji o kwocie odszkodowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska