Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak to wrocławski ratusz stracił cnotę. I dlaczego Monteskiusz jest już passé...

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas
W pierwszych słowach mego tekstu uprzejmie Państwa przepraszam, że w czasie letniej kanikuły, zamiast o motylkach czy grzybach, to ja jeszcze o jakichś tam problemach natury filozoficzno-politycznej. Ale za motylkami to ja niekoniecznie i ich łapanie zostawiam profesorowi-posłowi Stefanowi Niesiołowskiemu i mojemu psu.

A grzyby? To i owszem, ale bez problemu znajduję je jedynie na talerzu. W lesie nie za bardzo. Głównie dlatego, że jak Bozia zmysły dzieliła, to u mnie postanowiła, że w lesie to ja mogą zauważyć co najwyżej większe drzewa. I tak mi ten wzrok skonstruowała, że i żona może mi się zupełnie z obcą kobietą pomylić, choć żona oczywiście w to nie wierzy. No cóż, żony tak czasami mają... A ten problem filozoficzno-polityczny wziął się stąd, iż we wrocławskim ratuszu postanowiono, że czas na władzę absolutną. Koniec demokracji?

To po kolei. Już pod koniec XVII wieku John Locke w dziele "Dwa traktaty o rządzie" napisał, że koniec z absolutyzmem i społeczeństwo przekazuje prawo reprezentacji podzielonym władzom: ustawodawczej, wykonawczej i federatywnej. Tezę tę rozwinął Charles Louis de Secondat baron de la Bre`de et de Montesquieu, w skrócie zwanym Monteskiuszem, i założył, że władza dzieli się na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Tak argumentował: "Kiedy w jednej i tej samej osobie lub w jednym i tym samym ciele władza prawodawcza zespolona jest z wykonawczą, nie ma wolności, ponieważ można się lękać, aby ten sam monarcha albo ten sam senat nie stanowił tyrańskich praw, które będzie tyrańsko wykonywał".

Kiedy władza prawodawcza zespolona jest z wykonawczą, nie ma wolności, ponieważ można się lękać, aby ten sam nie stanowił tyrańskich praw, które będzie tyrańsko wykonywał

A we Wrocławiu wiadomo, że od ponad 10 lat władza wykonawcza spoczywa w rękach prezydenta Rafała Dutkiewicza. Ustawodawcza należy do Rady Miasta Wrocławia, w której przewagę ma Klub Rafała Dutkiewicza. Sądownicza, co jeszcze smuci miejskich urzędników, należy do niezależnych (?) sądów, ale ekipa urzędującego prezydenta nabiera doświadczenia, bo procesów i spraw ma coraz więcej. I jak przegrywa, to wtedy słyszymy: wiecie, kto rządzi... Że PO i sądy niekoniecznie są niezawisłe. Czyli co? Czas je przejąć?

No i jest IV władza. Tak od kilkudziesięciu lat zwyczajowo nazywa się niezależne media, które mają spełniać funkcję kontrolną poprzednich trzech władz. Tylko że te dwie pierwsze, a czasami i trzecia często dodają: ale bez przesady... Naciski polityków na media istniały, istnieją i będą istnieć. Taka karma. Ale pojawiło się gorsze zjawisko. Nie chcą nas słuchać, to sami będziemy IV władzą - i urzędnicy postanowili zamienić się w redaktorów. Teraz we Wrocławiu. Rolę "niezależnego" medium ma pełnić portal internetowy należący do gminy Wrocław. Już trwają pierwsze próby. Na przykład, gdy wszystkie media krytykują ratusz za bałagan ze śmieciami, a zdaniem magistratu wszystko gra, to na portalu miejskim pojawiła się rozmowa z odpowiedzialnym za porządki w mieście wiceprezydentem Wojciechem Adamskim. I zaczyna się tak: "Od 1 lipca odbieramy wszystkie śmieci z Wrocławia i przyjmujemy deklaracje śmieciowe od każdego przez 365 dni w roku - powiedział Wojciech Adamski, wiceprezydent Wrocławia, w wywiadzie udzielonym naszej redakcji w pierwszym dniu obowiązywania nowych przepisów".

"Naszej", czyli czyjej? Między innymi Wojciecha Adamskiego, bo należącej do gminy Wrocław. Czyli wyszło na to, że Wojciech Adamski rozmawia sam ze sobą. Musiał mieć niezłego zgryza, jak siebie zaskoczyć niespodziewanym pytaniem. Na przykład: - "Kto jest winny bałaganowi ze śmieciami? - pyta Adamski Adamskiego. - Oczywiście Adamski - odpowiada Adamski Adamskiemu. - A jakie konsekwencje poniesie Adamski? - dopytuje Adamski. - Będę musiał ukarać Adamskiego - zauważa Adamski". A jak Państwo myślą, jak będzie nazywało się sprostowanie przysłane do takiej redakcji z ratusza? Dyscyplinarka?

Boisz się konkurencji - stwierdził mój kolega, gdy mu opowiadałem o swych wątpliwościach związanych z przemianą portalu miejskiego. Z powyższej rozmowy Adamskiego z Adamskim widać, że nie. Tu nie chodzi o konkurencję, bo dziennikarstwo, czasami lepsze, czasami gorsze, polega zupełnie na czymś innym niż rozmowa z samym sobą. Ta jednostka chorobotwórcza ma swoją nazwę.
Tu chodzi zupełnie o coś innego. O niszczenie demokracji. Bo jak druga władza staje się czwartą, to czwarta ma być pierwszą? Dziękuję uprzejmie. Chwilowo nie skorzystam, choć kiedyś w złości przed wyborami Rafał Dutkiewicz mi zaproponował: jak ma Pan lepsze pomysły na miasto, to niech Pan wystartuje!

Nie wiem, czy mam lepsze, ale wiem, co mi się podoba, a co nie. Taka praca, Panie prezydencie. Bo w tym wszystkim tak naprawdę chodzi też o próbę pozbawiania ludzi prawa do krytyki. Mój ulubiony biskup, początkowo warmiński, a potem i arcybiskup gnieźnieński Ignacy Krasicki na zakończenie "Monachomachii" zapisał sławetne słowa: "Prawdziwa cnota krytyk się nie boi,/ Niechaj występek jęczy i boleje". I co z tą cnotą ratusza? Moja dość wyzwolona jak na ówczesne czasy koleżanka ze studiów uświadamiała mnie: "Kochany, cnota to stan przejściowy...". Zarumieniłem się. I rumienię do dziś, choć już mniej.

Ale widocznie musiała o tym powiedzieć komuś we wrocławskim ratuszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska