Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Szmal oszukał Nikcevicia

Jerzy Filipiuk
Sławomir Szmal po mecz z Serbią miał powody do wielkiej satysfakcji
Sławomir Szmal po mecz z Serbią miał powody do wielkiej satysfakcji Andrzej Banaś/Polska Press
- Mieliśmy jeszcze czas na zdobycie bramki, ale dzięki Bogu złapałem. I to jest chyba najważniejsze – powiedział Sławomir Szmal po piątkowym meczu Polski z Serbią (29:28) w mistrzostwach Europy piłkarzy ręcznych.

Kapitan „biało-czerwonych” wspomniał o sytuacji z ostatniej minuty, gdy obronił rzut karny w wykonaniu Ivana Nikcevicia, co okazało się kluczowym wydarzeniem meczu. Szmal zdradził, jak tego dokonał: - Ivan wcześniej trzy razy rzucił w mój prawy róg, więc pomyślałem sobie, że będę bronić prawego rogu, a tak naprawdę złapię jego strzał w lewy róg.

„Kasa” zaliczył swój siódmy start w ME. Poprzednio grał w tej imprezie w latach 2002, 2004, 2006, 2008, 2010 i 2014. Nigdy z kolegami nie udało mu się zdobyć medalu w ME. W piątek w Tauron Arenie Kraków nasza drużyna poczyniła pierwszy krok w drodze na podium.

Spotkanie z Serbami było jednak bardzo trudne dla Polaków. - Nie mogliśmy „wejść” w ten mecz. Bramki zdobywaliśmy, ale często w wyniku akcji indywidualnych. W obronie nie robiliśmy tego, co sobie założyliśmy. Graliśmy szeroko i Serbowie oddawali rzuty. Przed meczem mówiliśmy, że ich druga linia jest bardzo mocna – opowiadał po spotkaniu Szmal.

Kapitan naszej reprezentacji bardzo chwalił Serbów: - Byli świetnie przygotowani w grze obronnej pod nasz atak. Była widać, jak „czytali” nasze zagrywki, jak wychodzili, jak nie pozwolili nam się rozpędzić. I mieliśmy problemy.

„Biało-czerwoni” nie dawali jednak za wygraną. Grali konsekwentnie, walecznie. I to zaczynało przynosić efekty. - Wielka pochwała dla Krzyśka Lijewskiego, którego zagrania z kołem lub indywidualne akcje utrzymały nas w grze. A precyzja rzutów Serbów z czasem opadała – przyznał Szmal.

Co się działo w szatnej polskiej drużyny w przerwie spotkania? Mówiliśmy sobie, że przede wszystkim trzeba zacieśnić środek obrony. W pierwszej połowie pozwoliliśmy rywalom grać piłką i dochodzili do czystych pozycji – zaznaczył nasz bramkarz. I podkreślił: - Wytrzymaliśmy ten mecz przede wszystkim psychicznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jak Szmal oszukał Nikcevicia - Dziennik Polski

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska