Bo po prostu legitymizowali swoim tam pobytem Polskę socjalistyczną. Ale wyjścia bardzo nie mieli, bo polskiej reprezentacji na uchodźstwie przecież nie było. I daleki jestem od porównywania obecnej sytuacji z PRL-em, ale Polska teraz też jest mocno podzielona. I w tej sytuacji najsłynniejszy nasz piłkarz Robert Lewandowski dostaje zaproszenie, by reprezentować rząd, choć rząd twierdzi, że Polskę, na targach w Hanowerze. Sportowiec, którego menedżerem jest były poseł Platformy Obywatelskiej. Odpowiedź mogła być tylko jedna, jak u kierownika warsztatu samochodowego z filmu Stanisława Barei „Brunet wieczorową porą”: „Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!”.
A że są podziały, i to chyba nieodwracalne, najlepiej świadczy sprawa wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej. Popierają go wszyscy (prawie?) z wyjątkiem rządu polskiego. Dlaczego politycy PiS-u stają okoniem? Bo osobiste animozje liderów? Czy dlatego, że ich zdaniem nie pomaga Polsce i wtrąca się w walki polityczne w kraju? I wyznaczyli swojego kandydata, ukradzionego PO Jacka Saryusz-Wolskiego, który nie ma szans wygrać nawet z kotem Angeli Merkel, gdyby ten startował. Beznadziejność tej kandydatury polega na tym, że nawet wystawiający go nie wierzą w sukces, a jeśli robią tak politycy, to oznacza, że politykami słabymi są i już.
Pomysł z innym pol skim kandydatem to realizacja bardzo „wymyślnego” programu z serii „na złość babci odmrożę sobie uszy”. Donald Tusk przestał być postacią z mojej bajki wiele lat temu. I na pewno nie chciałbym, aby znów pojawił się w polskiej polityce. Ale jeśli Europa go chce? Czy wtrąca się w wewnętrzne rozgrywki? Raz się wtrącił, podczas wystąpienia we Wrocławiu. Poza tym o wiele częściej jest prowokowany do wtrącania się przez działaczy PiS-u, którzy go non stop zaczepiają i prowokują. Tylko buddysta z wieloletnim stażem by nie zareagował. Że nie walczy w Unii o polskie interesy? Już kiedyś to tłumaczyłem, że to stanowisko to nie sołtys i nie da się zagarniać tylko dla samych swoich. Można nie przepadać za Tuskiem, ale... Ładnie to ujęli nasi sąsiedzi.
– Jestem przekonany, że Donald Tusk jest przewodniczącym Rady Europejskiej, który rozumie potrzeby i interesy Europy Środkowej i Wschodniej. Naprawdę nie chciałbym ryzykować, że stracimy takiego przedstawiciela – twierdzi czeski minister spraw zagranicznych Lubomir Zaoralek. Proste? Ale można i podejść do tego tak jak pan europoseł PiS-u prof. Zdzisław Krasnodębski, który stwierdził, że dla jasności sytuacji Donald Tusk powinien przyjąć niemieckie obywatelstwo, bo to ich kandydat, a nie Polski. Tych obywatelstw to by Tusk mógł mieć więcej... Ciekawe, że mówi to człowiek, który od początku lat 90. mieszka na stałe w Niemczech i pracuje na tamtejszym uniwersytecie.
Mam prośbę. Gdyby PiS chciał mi wyznaczyć inne obywatelstwo, bo jakiś taki trend, to ja poproszę o czeskie. Bardziej mi odpowiada logika Zaoralka niż całego naszego rządu z prezesem na czele. Bo jak wybiorą Tuska, to na znak protestu wystąpimy z UE? Znów pomachaliśmy szabelką, wszyscy nas zlekceważyli i zaliczyliśmy ciężki nokaut. I jeszcze jedno. Podobno Tuska jako szefa Rady Europejskiej nie chcieli tylko polski rząd i Putin (bez prawa głosu oczywiście). Ale mamy kumpla...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?