Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak prezydent Lubina zarzuca sieci, czyli lider regionu zaprasza. A kto stawia? Wiadomo

Grzegorz Chmielowski
W zagłębiu miedziowym mocno tąpnęło w tym tygodniu. Naszczęście nie był to wstrząs w kopalni miedzi, od którego szklanki i kieliszki tańczą w kredensach, a obraz zatacza się na ścianie. To walnęło w samorządowej polityce. Już było tak wakacyjnie, nudno i przyjemnie, a tu prezydent Lubina, Robert Raczyński, zawołał: przyjeżdżajcie do nas, przesiedlajcie się do Lubina, bo to najlepsze miasto!

Raczyński wystrzelił ze swojej ratuszowej armaty 105 tysięcy kolorowych ulotek, które mają w tych dniach trafić do skrzynek pocztowych mieszkańców miast zagłębia, od bogatego Głogowa po Jawor i Złotoryję. Dlaczego warto zamieszkać w Lubinie? No bo to lider regionu w każdej dziedzinie i miasto najnowocześniejsze - nie bawi się w dyplomację czy PR-owskie czary-mary prezydent. Argumenty? Będzie bezpłatna komunikacja autobusowa oraz darmowy internet dla całego miasta (Wi-Fi), Lubin dostanie najnowocześniejszą na Dolnym Śląsku halę sportową, a także może pochwalić się małym ogrodem zoologicznym. I nie płaci się tutaj podatku od nieruchomości.

Ruszyła lawina internetowych komentarzy, bo sąsiedzi też sroce spod ogona nie wypadli i jak widać przygotowani są na takie przekomarzanki. Głogów chwali się, że ma Odrę, statki i muzeum oraz przekornie się cieszy, że Lubin go chce cywilizacyjnie gonić. Legnica powołuje się na swoją piastowską tradycję i historię, do której Lubinowi daleko.

Prawdziwa awantura w sieci wybuchnie prawdopodobnie wtedy, gdy ulotki już dotrą do domów i wpadną w ręce na przykład kibiców Miedzi, KGHM i Chrobrego. Doświadczenie podpowiada, że to będzie kawał bogatej i urozmaiconej literatury typu folk podwórkowy. Tyle tylko, że trudno będzie ją cytować w oficjalnych mediach. Chyba że po godzinie 23.

Skąd u prezydenta Lubina taki przypływ gościnności i szeroko otwarte ramiona? Wszak miasto przytuliło po wojnie co najmniej dwie fale przybyszów. Pierwsza dobiła z Kresów oraz innych stron Polski w latach 40. Wtedy Lubin przybrał rozmiary kilkutysięcznego miasteczka, żyjącego z produkcji lichych gitar i skrzypiec w fabryce Defil. Druga, wielka fala przypłynęła w latach 60. i 70. Piekarze, fryzjerzy, elektrycy, mechanicy, kierowcy, pracowici i leniwi jechali na Wielką Miedź. Dostawali pracę w kopalni, a po paru miesiącach mieszkanie w bloku na osiedlu, wokół którego pasły się krowy. I tak miasto dobiło do 90 tysięcy.
Ale w ostatnich latach zaczął się ruch w drugą stronę. Kto tylko ma pieniądze - a takich jest wielu - buduje chałupę w okolicznych wsiach. Najchętniej w ogrodzie rodziców lub dziadków. Odpływa też młodzież. No i statystyka mieszkańców miasta spada. Czyżby tu tkwiła przyczyna zaproszenia do Lubina?

Podejrzewam, że jest coś na rzeczy. Ale jeżeli tak, to nie jest to problem tylko Lubina. To może być problem całego zagłębia, które po likwidacji województwa legnickiego rozbiło się na małe, dryfujące samotnie samorządy. Z pozycji Warszawy czy choćby Wrocławia łatwo je ograć w sprawach dotacji i podatków. Może to dobra okazja, by zagłębie razem z Lubinem przy kawie czy cydrze o tym pogadało. A kto stawia? Wiadomo, ten kto zaprasza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska