Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak pod Grunwaldem Czesi pokonali Oleśnicę, czyli rzecz o niebezpiecznych zabawach historią

Arkadiusz Franas
W mijającym tygodniu najgłośniej dyskutowano o dwóch wydarzeniach. I od razu przepraszam za niestosowność zestawienia, ale tak bywa. A idzie o 70-lecie wyzwolenia obozu Auschwitz i o to, że była dziewczyna Borysa Szyca będzie miała dziecko z bratem chłopaka Dody...

Sam nie wiem, jak trafiłem na ten ostatni "nius", ale cały czas mi się pojawiał na różnych przeglądarkach internetowych i stąd ma wiedza. Wydaje się kompletnie bzdurna, ale... Z drugiej strony może trzeba się cieszyć, że teraz mamy tylko takie "problemy". Bo wracając do tego pierwszego wydarzenia, człowiek przypomina sobie, jak wiele złego działo się w dziejach ludzkości.

I dlatego boli mnie, że nawet takie tragiczne wydarzenia bywają elementami walki politycznej. Słusznej czy niesłusznej, nieistotne. Każda próba przekłamywania czy dziwnego interpretowania dziejów źle się kojarzy. I doskonale rozumiem, że Rosja zasługuje na potępienie za to, co wyprawia we wschodniej Ukrainie. Nie podlega to dyskusji. Tylko czy wypada, by Grzegorz Schetyna, szef polskiego MSZ, notabene historyk, w ten sposób przekazywał nam to, co się wydarzyło 70 lat temu w Auschwitz? A przypominam, że brzmiało to tak: "A może lepiej powiedzieć, że to Pierwszy Front Ukraiński i Ukraińcy wyzwalali, bo tam wtedy żołnierze ukraińscy byli, w ten dzień styczniowy, i to oni otwierali bramy obozu". Nie wiem, jakiej narodowości byli żołnierze Frontu Ukraińskiego, którzy dotarli pod bramy obozu, ale nawet przy dużej niechęci do byłego Związku Radzieckiego trudno nie pamiętać, że byli to przede wszystkim żołnierze Armii Czerwonej, a Front nazwano Ukraińskim zupełnie z innych powodów niż narodowościowy skład osobowy połączonych sił kilku armii.

To mniej więcej podobna interpretacja, jakby orzec, że w 1410 pod Grunwaldem Czesi pokonali wojska Oleśnicy. Przecież pamiętajmy, że po stronie Jagiełły walczyli także żołnierze legendarnego czeskiego bojownika Jana Żiżki. A Krzyżaków wspomagała chorągiew księcia oleśnickiego Konrada Białego. Na szczęście nasi południowi sąsiedzi jeszcze na to nie wpadli, by sobie "przysposobić" jedną z naszych największych wiktorii w dziejach. I jeszcze raz powtórzę: Rosja robi wiele złego na wschodzie Ukrainy i zasługuje na największe potępienie. Ale nie dajmy się zwariować i nie mieszajmy ludziom w głowach. Tak samo, jak bardzo nieładnie wyglądało to wszelkie "targowanie" się o liczby i czyja to bardziej rocznica: Żydów, Polaków, Romów...

Oczywiście wiele niedobrego w tej sprawie wydarzyło się w czasach PRL-u, ale z drugiej strony pamiętają Państwo lekturę prozy Tadeusza Borowskiego czy Zofii Nałkowskiej? Czy czytając "Medaliony" lub "Pożegnanie z Marią" używali Państwo kalkulatora, by sprawdzić, czy zabito więcej tej, czy innej narodowości? Wątpię, bo o coś innego chodziło w tych opowiadaniach, mających pokazać nam straszliwe historie, które wydarzyły się za obozowymi drutami. Dla mnie do dziś najważniejsze przesłanie z tych wszystkich lektur zamyka się w motcie książki Nałkowskiej: "Ludzie ludziom zgotowali ten los". To mnie najbardziej przeraża. Że było to możliwe. I żyję nadzieją, że może już nigdy więcej... A czy zginęło tam 100, czy 150 tysięcy, milion, a może dwa... Nie powiem, że nieważne, ale tym niech zajmą się historycy, jeśli będą w stanie cokolwiek udowodnić. Nie będą... I jeszcze jedno. Czy politycy ograniczają liczbę lekcji historii w szkołach, by łatwiej mieszać nam w głowach? Jeszcze trochę i w to uwierzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska