Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak PKP nie zawiozły mnie na święta do rodziny (LIST CZYTELNICZKI)

RED
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Tomasz Hołod
W piątek podjęliśmy z mężem próbę wydostania się z Wrocławia polskim PKP w celu pojechania na święta do mojej teściowej. Wzięliśmy specjalnie urlop na Wielki Piątek, spakowaliśmy torby, wzięliśmy pod pachę psa i wyruszyliśmy na dworzec PKP we Wrocławiu. Użyłam słów podjęliśmy próbę, ponieważ nie osiągnęliśmy zamierzonego celu - pisze do nas internautka, pani Agata.

Pomimo czekania przeszło 40 minut na dworcu, nie udało nam się wsiąść w pociąg do Kłodzka. Z racji braku informacji o numerze peronu na nowej, fantastycznej elektronicznej tablicy odjazdów, czekaliśmy grzecznie przed "nowym" dworcem przy ulicy Suchej na pojawienie się tejże informacji na tablicy. Próżno można było czekać na komunikat dyżurnego ruchu na temat pociągu do Kłodzka, bo takowego nie było. Informacja o numerze peronu pojawiła się nagle na tablicy, na kilka minut przed odjazdem. Pędem wbiegliśmy na peron 5. Należy w tym miejscu podkreślić, iż peron 5 jest specyficzny, posiada on dwa tory 9 i 10, przy czym tor 9 jest hen, hen daleko od wejścia na peron.
Notabene, współczuje tym biednym starszym ludziom lub matkom z dziećmi w wózku, którzy przy takim stopniu dezinformacji muszą dojść do jakiegokolwiek pociągu stojącego na torze 9 i w miarę szybko do niego wsiąść. My natomiast, na skutek braku wiedzy w zakresie toru, na jakim ma stać nasz pociąg, stanęliśmy przed torem 10. Niestety pani od mikrofonu, nie poinformowała na jakim torze ma stać pociąg do Kłodzka. Kiedy usłyszeliśmy, iż pociąg do Kłodzka odjeżdża właśnie z peronu 9, byłam w trakcie dobiegania do pociągu. Pies ledwo dysząc, popatrzył na mnie jak na idiotkę. I tak się też w sumie poczułam
- żali się internautka i opisuje dalszy ciąg swoich przygód z koleją:

Mój mąż, bardzo poirytowany tą sytuacją, udał się do informacji, w celu wyjaśnienia uchybień w wykonywaniu obowiązku oraz z zamiarem złożenia skargi. Usłyszał od bardzo flegmatycznego pana, iż skargę może złożyć u Kierownika Ruchu, którego siedziba znajduje się na peronie 3. Mąż udał się na peron trzeci, który jak się okazało, nie istnieje.
Wrócił więc do Pana od informacji, zapytać gdzie jest peron 3, skoro go nie ma. Pan się poprawił, bo pomylił się przecież, a chodziło mu o peron 4. Mąż znowu udał się na dworzec, szukać peronu 4. I tutaj znowu niespodzianka, peron 4 został zamknięty i nijak nie ma sposobu żeby się do niego dostać... Mąż ponownie, po raz trzeci udał się do pana z informacji, od którego usłyszał iż to niedorzeczne, bo przecież peron 4 jest i jest tam Kierownik Ruchu.
Mąż załamany całą tą sytuacją, poprosił dwóch funkcjonariuszy policji stróżujących na dworcu, aby mu pomogli przekonać Pana od informacji o tym iż peron 4 jest zamknięty. Panowie przytaknęli i stwierdzili, że peron 4 jest zamknięty na czas budowy. Tak też przedstawili sprawę Panu od informacji, kiedy mąż z nimi poszedł pod jego okienko. Pan od informacji zreflektował się i stwierdził iż faktycznie w dniu dzisiejszym peron 4 jest zamknięty. Mąż więc zapytał, jak ma się do dostać do Kierownika Ruchu, na co usłyszał odpowiedź, iż ma przejść przez plac budowy (sic!). Tak więc, mąż przeszedł przez plac budowy bez żadnych zabezpieczeń i dostał się w końcu do Pani od mikrofonu. Niestety Pani od mikrofonu nie była zbyt przychylna wobec jego postulatów.
Pani ta bowiem oświadczyła, iż ona skargi nie przyjmuje(sic!), bo "wszyscy inni jakoś sobie radzą". Nie wiem co miała na myśli, stwierdzając coś takiego, aczkolwiek na pewno naruszyła tym samym nie tylko prawo, w tym prawo konsumenckie, ale ośmieszyła zarówno swoje stanowisko pracy jak i całą kolej.
W pierwszej kolejności Pani do mikrofonu nie miała żadnych podstaw, aby skargi nie przyjąć, to nie ona jest od merytorycznej oceny jej zasadności i ani tym bardziej od weryfikacji warunków formalnych. Skarga zostanie więc i tak złożona, ale trafi już do przełożonego. Ponadto sprawa ociera się już o niedopełnienie obowiązków służbowych i to bardzo istotne. Pani od mikrofonu nie zapowiedziała bowiem tego pociągu i jestem tego pewna na 100%. W całym tym szale emocji nie jestem w stanie oddać absurdu sytuacji i tej całej tragifarsy jaką przeżyliśmy. Żyjemy w kraju absurdu i ludzi niekompetentnych. PKP jest prekursorem totalnego niedbania o swoich klientów i nieumiejętnego świadczenia usług przewozu. Było i jest de facto monopolistą na rynku i chcąc nie chcą i tak musisz wsiąść do tego pociągu, aby gdzieś dojechać. PKP nie musi więc zabiegać o klienta, bo klienci sami do niego przychodzą.
Szkoda tylko, że to my zwykle szaraczki ponosimy i konsekwencje czyiś błędów. W ostateczności z mężem wróciliśmy do domu, a ja mam od czekana 3 godziny na dworze 38 stopni gorączki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska