Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak okradli Wielkiego Brata w Gryfowie Śląskim, a kolej koło Złotoryi. Z zachowaniem zasad BHP

Grzegorz Chmielowski
fot. Polskapresse
Mimo nadchodzących wyborów samorządowych, dowcip w narodzie nie ginie. Mam na myśli głównie czyny naszych niektórych szaraków Dolnoślązaków, a nie tylko listy kandydatów i ich obietnic. Choć ci drudzy też potrafią czasem rozbawić do łez. Otóżnajświeższa wiadomość jest taka, że kupowany przez samorządowców sprzęt, który ma ukrócić kradzieże, sam pada łupem złodziejaszków. Bynajmniej nie kieszonkowców. Ostatnio skradziono np. kamery monitoringu miejskiego ze ściany budynku w centrum Gryfowa Śląskiego.

Już po paru godzinach złodzieje wpadli w ręce policji. Dzięki nagraniom? Nie wiadomo. Ale można uznać, że honor Wielkiego Brata został zachowany. Jednak bardziej dzięki sprytowi samych policjantów. Okradanie Wielkiego Brata, który ma pilnować porządku i zwalczać złodziejstwo na naszych ulicach, zdarzyło się nie tylko w małym Gryfowie Śląskim. Kilka lat temu łupem złodziei - jak się okazało uczniów szkoły średniej - padły kamery, które monitorowały obejście i parking samej Prokuratury Rejonowej przy ul. Sienkiewicza w Głogowie.

Frasunek śledczych z powodu tej kradzieży był wielki, a informacje do prasy przekazywali niemal tak powściągliwie, jakby sprawa dotyczyła złapania jakiegoś szpiega w wojennym resorcie. Od tamtej pory nie dziwię się więc, że wojsko do pilnowania koszarów czasem wynajmuje firmy ochroniarskie. Wynika to nie tylko z ograniczonych możliwości systemów monitorowania czy z zasobów kadrowych. W każdym razie armia liczy jakieś 100 tys. ludzi, a firmy ochroniarskie 300 tys. osób. Co najważniejsze, pełno wśród nich doświadczonych w prewencji, kryminalistyce itd. Czyli emerytowanych policjantów i ludzi służb specjalnych.

Z gryfowskiej historii wynika jednak pytanie: jak strzec monitoringu miejskiego? Pytanie o tyle zasadne, że w tym miasteczku kamery warte były kilkaset złotych. Tymczasem w większych montowany jest sprzęt bardzo drogi. Np. kamera legnickiego monitoringu warta jest 16 tys. zł, a cały punkt, w którym ją umieszczono, kosztuje już 40 tys. zł. Słowem, poza honorem Wielkiego Brata jest też jego wartość wymierna w złotówkach. Jest czego pilnować.

Bezczelność złodziei tymczasem rośnie. Okradają na potęgę kolej. I o ile dotąd najczęściej ich terenami łownymi były urządzenia w trudnym pagórkowatym i lesistym rejonie przedsudeckim, to teraz złodzieje wyszli na płaskowyż. Konkretnie na linię ko-lejową Legnica - Złotoryja. W tym tygodniu zrobili tam skok na kable trakcji elektrycznej koło miejscowości Kozów, gdzie trudno się schować nawet zającom. Ale przyjechało pięcioro ze Świebo-dzic z piłką do cięcia metalu, wyciągarką oraz sprzętem do wycinania trakcji. Wybrali odpowiedni odcinek i zabrali się do roboty, zachowując zasady BHP. Najpierw wyłączyli zasilanie elektryczne, a dopiero potem wycięli 200 m trakcji kolejowej. Szło dobrze, a jednak pojawiła się policja.

Tym razem kolej miała szczęście. Ale w naszym województwie w tym roku było już 450 kradzieży i aktów wandalizmu na terenach PKP. Wielu sprawców nie wykryto. Żeby to zahamować, kolej m.in. chce na 91 stacjach zamontować monitoring. Czy Wielki Brat poradzi sobie natym terenie? Dla złodziei będzie to duża pokusa. Nie dość, że nowa kamera, to jeszcze podwózka załatwiona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska