Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak mieć władzę, to tylko w Lubinie (i okolicach), czyli co wynika z dolnośląskiej listy płac

Jacek Antczak
Jacek Antczak
Jacek Antczak Wojtek Wilczyński
Młodzi ludzie wyobrażają sobie, że pieniądze to wszystko. A gdy dorastają, widzą, iż tak jest. Miał chyba trochę racji Oskar Wilde.

Widać to na przykładzie dwóch jeszcze młodych ludzi: polityka Adama Hofmana i Roberta Pietryszyna, który zarządza Wrocławiem 2012 (to znaczy nie całym, tylko tym wokół stadionu). Niestety, ten pierwszy, zapożyczając się u kolegi (w sumie niedużo, kilkadziesiąt tysięcy), zapomniał, że jeszcze pewniejsze od pieniędzy (a nawet od śmierci) są podatki. Cała Polska teraz żałuje, że z powodu głupich 1200 złotych nieodprowadzonych do urzędu przez jakiś czas nie będzie można słuchać jego kpin z drogich zegarków byłego ministra Nowaka.

Aferki z oświadczeniami majątkowymi to oczywiście nic w porównaniu do afery informatycznej. Każdy przecież wie, że w dzisiejszych czasach, gdy informatyzuje się wszystko i wszędzie, największe pieniądze to e-pieniądze. Czyli pieniądze przeznaczane na e-posterunki, e-dowody z czipami, bez których niczego nie załatwimy w e-zdrowiu, e-zusie czy jakimkolwiek innym e-urzędzie, włącznie z "dotkniętym korupcją" emeszetem (nie mylić z ememesem). Nie wiadomo jeszcze, czy tą aferą zajmie się sejmowa komisja śledcza. Może warto przesłuchania relacjonować za pomocą YouTuba, Twittera, Facebooka i innych instgramów razem wziętych. Może zainteresowanie polityką i biznesem trochę wzrosłoby wśród młodszych obywateli. I nie myślę tu o pokoleniu zbuntowanych przeciw szkole sześciolatków.

Ta afera, podobnie jak publikowana przez naszą redakcję "dolnośląska lista płac", pokazuje, że prawdziwe pieniądze są gdzie indziej. Władza ma tylko władzę. I stanowiska.

Niezbyt imponująco wyglądają zarobki samorządowców. Choć zaskoczeń nie brakuje. Najwięcej z przedstawicieli władz na Dolnym Śląsku zarabia bowiem... Nie, nie prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Ze swoimi 13 284 złotych (brutto) jest dopiero na piętnastym miejscu. Marszałek Rafał Jurkowlaniec, który codziennie spogląda na mnie z billboardów i zaprasza na konsultacje w sprawie rozdzielenia miliardów euro? W życiu. On zarabia jeszcze mniej od prezydenta Wrocławia. Mniej o 948 złotych. I nawet nie mieści w pierwszej dwudziestce samorządowych krezusów.

To kto zarabia najwięcej? Lech Dłubała, sekretarz miasta Lubin. Z miejskiej kasy pobiera co miesiąc 19 675 zł. Na drugim miejscu jest skarbnik Wrocławia Marcin Urban z zarobkami w wysokości 18 500 złotych. Na trzecim zastępca burmistrza Polkowic Stanisława Bocian z 17 959 zł, przebijająca swoimi miesięcznymi zarobkami burmistrza tego miasta o dwa "tysiaki". W ogóle w pierwszej dziesiątce najlepiej zarabiających dolnośląskich samorządowców są głównie polkowiczanie i lubinianie. Czy należy się temu dziwić? Zaskoczony może być chyba tylko czytelnik spoza Dolnego Śląska, nieobeznajomiony ze specyfiką zagłębia miedziowego. Przecież jeszcze przed słynnymi "taśmami prawdy PO" było wiadomo, że jak robota, to tylko w KGHM lub najbliższej okolicy. Bo przecież miedź znaczy mieć.

Zarobki władz, ustalane przez władze, nie każdego oszołomią. Ale od czegoś przecież trzeba zacząć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska