Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak gry o Wiedźminie podbiły rynek

Redakcja
Jak osiągnąć sukces, opowiadał studentom Marcin Iwiński – współzałożyciel CD PROJEKT RED
Jak osiągnąć sukces, opowiadał studentom Marcin Iwiński – współzałożyciel CD PROJEKT RED Forum Edukacji Biznesowe UE we Wrocławiu
Trylogia gier o Wiedźminie zdobyła w Polsce i na świecie ponad 500 nagród, w tym tylko ostatnia część około 300. Świadczy to o wielkim sukcesie twórców, którzy zaczynali od wymieniania się grami na warszawskiej giełdzie. Jak to osiągnęli? Opowiadał o tym Marcin Iwiński, współzałożyciel CD PROJEKT, podczas wykładu „Wzloty i upadki Wiedźmina” w Centrum Kształcenia Ustawicznego Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Marcin Iwiński mówił o historii nie tylko samej gry, ale także swojej firmy.

Głowa do interesów
Jak w przypadku większości twórców gier, zaczęło się... odgrania.
Marcin Iwiński i Michał Kiciński – założyciele spółki CD PROJEKT – dzielili to hobby już w liceum. Rynek gier komputerowych praktycznie wtedy nie istniał – pasjonaci wymieniali się między sobą, np. na nieistnie-jącej już giełdzie w Warszawie. Najlepiej radzili tam sobie oczywiście ci, którzy mieli sporo do zaoferowania, czyli najwięcej gier, a do tych Iwiński nie należał. Jednak już wtedy miał głowę do interesów: udało mu się nawiązać kontakt z „zagranicznym partnerem”.

W niemieckim piśmie znalazł ogłoszenie jakiegoś Greka: „Wymienię się grami”, na co Iwiński wysłał mu wiadomość „Nie mam żadnych gier, ale może zechciałbyś podzielić się swoimi”.
– Ku mojemu zdziwieniu Grek odpisał i przysłał mi kilka gier, a zagraniczne nowości, jakich nikt w Polsce nie miał, zrobiły ze mnie ważną osobistość na tej warszawskiej giełdzie – opowiada Iwiński. Niedługo potem Iwiński i Kiciński mieli już własne stoisko na wspomnianej giełdzie. Na początku oferowali gry zagraniczne, potem dystrybuowali gry na płytach CD (kopiowanie gier było wtedy całkowicie legalne). W maju 1994 roku formalnie narodził się CD PROJEKT.

Firma Iwińskiego i Kicińskiego jako pierwsza w kraju zaczęła rozprowadzać zagraniczne gry z polskimi instrukcjami i w polskich pudełkach. W 1999 roku stworzyli pełną polską wersję dla gry „Baldur’s Gate”. Przy tym projekcie pracowali z nimi tak znani aktorzy, jak Piotr Fronczewski czy Wiktor Zborowski.

Własna gra
Studio CD PROJEKT RED rozpoczęło działalność w 2002 roku. Iwiński opowiadał, że od początku właściciele firmy mieli jasny cel: stworzyć jak najlepszą grę i na jak najkorzystniejszych warunkach – bez przekazywania praw autorskich, aby zachować niezależność twórczą. Problemem było znalezienie pomysłu na grę, ponieważ twórcom marzył się RPG.

– Długo nad tym myśleliśmy i w końcu pojawił się pomysł: A może prawa do „Wiedźmina” Sapkowskiego są do kupienia?. I były! – opowiada Iwiński.

Jednak to był dopiero początek pracy. Twórcy zastanawiali się, czy tworzyć do gry własny silnik graficzny. Pomogły im kontakty nawiązane podczas wydawania „Baldur’s Gate” – poznali wtedy właścicieli firmy BioWare, od której zyskali silnik graficzny wykorzystany do zrobienia gry „Neverwinter Nights”.

Prace nad grą trwały pięć lat – w 2007 roku CD PROJEKT wydał pierwszego „Wiedźmina”. Jak opowiadał Iwiński, pojawienie się gry w Polsce obyło się bez większych problemów; gorzej było z rynkiem zagranicznym, a jego podbicie było od początku celem CD PROJEKT.
Zagraniczni wydawcy stawiali warunki i wymagania, z których większość była niezgodna z uniwersum stworzonym przez Andrzeja Sapkowskiego albo z zamysłem twórców gry. Dlatego dopiero po długich negocjacjach, które pozwoliły CD PROJEKT RED zachować wszelkie prawa, grę zgodziło się wydać ATARI.

Problemy z umowami
Ale stworzenie kultowej gry nie uchroniło CD PROJEKT przedproblemami. Inwestycja w przekonwertowanie „Wiedźmina” na konsole zakończyła się stratami, ponadto CD PROJEKT RED musiał zapłacić karę ATARI za naruszenie umowy.
Wydanie drugiej części „Wiedźmina” było opóźnione przez spór z francuskimi firmami THQ i Namco Bandai. CD PROJEKT RED podpisał umowę z THQ, jednak postanowieniem sądu został zobowiązany dowspółpracy z Namco. Jak twierdzi Iwiński, mimo strat i konieczności zapłacenia THQ odszkodowania ich firma wcale źle na tym nie wyszła, a wkrótce potem THQ zbankrutowała.

Podbój rynków zagranicznych
Iwiński twierdził, że wprowadzenie gry na zagraniczne rynki jest trudne nie tylko ze względu na wymagania prawne. USA czy Wielka Brytania  to całkiem inny rynek i całkiem inni odbiorcy. Fabuła gry musi być zawczasu wyjaśniona, by gracz się w niej nie pogubił; konieczne jest także zróżnicowanie poziomów gry.
– Nie możemy jednak zrobić poziomów „Easy”, „Medium” i „Hard”, aby gracz nie poczuł się niedoceniany – mówił Iwiński. – Dlatego zamiast „Easy” stworzyliśmy poziom „Story” (dla graczy, których najbardziej interesuje wątek fabularny) i to był genialny zabieg. Zresztą, dzięki stworzeniu „Story”, ja sam mogłem przejść „Wiedźmina” – dodaje.

Karolina Derda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska