Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak grabia Jurand ze Spychowa dokonał żywota w Opolu

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas Paweł Relikowski
Ostatnio poczułem się jak koncert życzeń. - Weź znowu dowal Dutkiewiczowi - usłyszałem od jednej znajomej. Przemilczałem, choć gdybym nie był tak kulturalny jak jestem, to odpowiedziałbym jej: A co to ja jakiś killer jestem czy inny Rocky Balboa, co to łomot spuszcza za drobną opłatę?

Poza tym, jak panu prezydentowi się będzie należało, to w odpowiednim momencie kilka krytycznych uwag wyrażę. Inna koleżanka znowu zapragnęła, bym rząd skarcił, bo drożyzna, susza, owoców mało i tym podobne klęski żywiołowe, że o zaćmieniu księżyca nie wspomnę. Drogo faktycznie jest. Ale chcieliśmy wolny rynek, to go mamy. Rząd teraz nie ustala cen, jak to przed laty bywało, choć prezes z opozycji twierdzi, że gdyby on był u steru, to prawie darmo będzie. Jeśli ktoś chce się przekonać, to jesienią mamy wybory.

Mnie się natomiast zamarzył kolejny moralitet, choć wiem, że niektórzy bardzo ich nie lubią, o kulturze upadającej. A zaczęło się tak. Kilka dni temu oglądam ja sobie festiwal piosenki w Opolu. Takie dwa dni koncertów, podczas których piątka zatrudnionych piosenkarzy robi za debiutantów, premiery, superjedynki, hity wszech czasów i wieszak do nagród. I przed jakimś to występem pojawia się konferansjer. Zaczyna opowiadać dowcip: pod Malborkiem pojawił się Jurand ze Spychowa...
I musi nagle przerwać, bo przed sobą ma kilka tysięcy twarzy, z których oblicza można odczytać jedno krótkie pytanie: ktoooooo?!

Z mrugających nerwowo tysięcy oczu można odczytać potok błyskawicznie przelatujących przez ludzkie twarde dyski pytań. Jurand ze Spychowa? Kto to może być? Kiedy ostatnio wystąpił u Kuby Wojewódzkiego? Nie pamiętam, a może odpadł w półfinale X Factor? Nie, nie, nie! Cholera, czy był w grupie z Gienkiem Loską, a może u Halinki Młynkowej w zespole podczas "Bitwy na głosy"? Na Pudelku też jakoś nie pojawiał się dawno. A może to jakiś starszy bohater pierwszych edycji Big Brothera...

Młodsze pokolenie znowuż szybko swą pamięć jakże operacyjną kieruje w stronę notowań różnych list przebojów z serii top ileś tam: to jakiś inny pseudonim Pitbulla, kolejne wcielenie Jennifer Lopez lub nowy kochanek Dody, nawet pasuje po Nergalu... Jurand, brzmi nieźle.

Z mrugających nerwowo oczu można odczytać potok przelatujących przez ludzkie twarde dyski pytań. Jurand ? Kto to może być? Kiedy ostatnio wystąpił u Kuby Wojewódzkiego?

Mózgi pracują, zbiorowy pot na czole i... nic. Pustka kompletna. Amnezja totalna. Bo pewnie nie wszyscy Państwo kojarzą, ale jak nie było cię na Pudelku (to taki portal plotkarski) lub u Kuby Wojewódzkiego, to człowieku nie żyjesz. Aby istnieć, trzeba coś zrobić. Nobel niekonieczny, a wręcz niepożądany. Trzeba skopać po pijanemu policjanta, zwymiotować na centralnym skwerku w stolicy lub sobie coś wydłużyć lub przyciąć. I nie mam na myśli teraz fryzury... Inaczej nie ma cię w świadomości zbiorowej. Jesteś zerem.
Wróćmy jeszcze na chwilę do opolskiego amfiteatru. Bo naprzeciwko tej niezorientowanej publiczności stoi zdezorientowany prowadzący, który nieopatrznie zaczął opowiadać wspomniany dowcip. Właśnie mózg staje mu w poprzek i kotłują się w nim mniej więcej takie myśli. Jezu, co oni się tak na mnie patrzą? Wróbelek mi coś centralnie narobił? Zapomniałem spodni? Nie, mam, ufff... Ślady szminki na kołnierzyku...
Konferansjer nie dopuszcza do głowy jednej myśli. Że jest możliwe, aby kilka tysięcy osób zgromadzonych w opolskim amfiteatrze nie znało "Krzyżaków" Henryka Sienkiewicza lub chociaż ich wersji filmowej Aleksandra Forda.

12 czerwca bieżącego roku okazało się, że jest to możliwe. Jak jeden mąż, kilka tysięcy osób przyznało się, że nie czytało przepięknej historii o losach grabiego (proszę korekty o niepoprawianie na "h", bo w książce jest ta archaiczna forma) Juranda ze Spychowa, jego córki Danusi oraz Maćka i Zbyszka, obaj z Bogdańca. Pewnie i nie czytali innych dzieł Sienkiewicza. A stwierdzenie: "Kończ waść, wstydu oszczędź" będzie się większości kojarzyło z przekazywaniem władzy PiS PO czy na odwrót lub poradnikiem seksuologicznym.

Po co? - zapytała mnie kiedyś moja rezolutna córka, gdy nalegałem, by wzięła się za "W pustyni i w puszczy" tego samego autora.

To po kolei. Nie twierdzę, że "Piraci z Karaibów" nie są ciekawą opowieścią. Ale przygody Jacka Sparrowa są niczym w porównaniu z tym, co doświadczyli Staś i Nel. To tylko trzeba sprawdzić.
"Krzyżaków", droga córko, warto też przeczytać między innymi po to, by zobaczyć, jak kiedyś wyglądała Polska, co to było Wielkie Księstwo Litewskie i co to za hit ta "Bogurodzica". A gdyby nawet do Ciebie nie przemawiała argumentacja historyczna, to choćby dlatego warto, aby zrozumieć, dlaczego tatuś, który generalnie jest zafascynowany współczesnymi Niemcami, jakoś rzadko kiedy kibicuje piłkarzom z tego kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska