Luksusowy szwajcarski zegarek wart 3000 złotych jako nagrodę na koniec roku i służbowego forda mondeo do własnego użytku dostał pracownik wrocławskiego koncernu EnergiaPro Dominik Pietras - syn prezesa spółki Zygmunta Pietrasa.
EnergiaPro jest częścią państwowego koncernu energetycznego Tauron.
- W spółce zawrzało, bo Dominik Pietras to szeregowy pracownik, a jest traktowany jakby był ważnym dyrektorem - mówi jeden z pracowników Energii Pro.
- Takie samochody w naszej firmie należały się dotąd wyłącznie dyrektorom departamentów - potwierdza menedżer do niedawna związany ze spółką. - Pracowników na takim szczeblu, jak Dominik Pietras, jest kilkudziesięciu.
Anonim z informacją o tej historii dotarł kilka dni temu do centrali koncernu Tauron w Katowicach.
- Wszczęliśmy już kontrolę - przyznaje rzecznik koncernu Paweł Gniadek. - Zależy nam na pełnym wyjaśnieniu tej sprawy. Jeżeli informacje się potwierdzą, zdecydujemy o wyciągnięciu konsekwencji. Jakie mogłyby to być konsekwencje, rzecznik nie chce na razie powiedzieć.
Prezes Zygmunt Pietras uważa, że sprawy nie można nazwać nepotyzmem. Nie znalazł jednak czasu na rozmowę z "Polską-Gazetą Wrocławską".
- Z samochodem to nieprawda - zapewnia tymczasem Dominik Pietras. Przekonuje nas też, że ceny podarowanego mu zegarka nie zna.- Wiecie więcej ode mnie - mówi.
Jednak biuro prasowe EnergiiPro potwierdza, że Dominik Pietras jest "odpowiedzialny za eksploatację jednego z dwóch samochodów, które są na stanie departamentu, w którym pracuje". Auto przyznano mu w listopadzie, czyli cztery miesiące po tym, jak ojciec Dominika został prezesem. Pietras junior w spółce pracuje od 2006 roku. Zegarek zaś miał być nagrodą.
- Spółka nagrodziła szesnaście osób - informuje Justyna Siedlecka z biura prasowego EnergiiPro. Trzy dostały zegarki warte od 1500 do 3000 złotych. Siedlecka nie informuje, który zegarek dostał syn prezesa. Z naszych informacji wynika, że ten najdroższy. Ma pasek z krokodylej skóry, nierdzewną stal i pozłacaną kopertę. Nowoczesny mechanizm nakręca się przy każdym ruchu ręki.
- Syn prezesa firmy nie może być ani faworyzowany, ani dyskryminowany - komentuje sprawę Maciej Sygin, wiceszef Zachodniej Izby Gospodarczej. - Ważne jest, czy w tym przypadku przestrzegane były regulaminy premiowania i czy w ogóle takowe w tej firmie są.
Współpraca: CWI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?